Post
10 kwie 2018, o 07:47
Dzień Bandurka
Dzień Lotnictwa Wojskowego
Dzień Rodzeństwa
A teraz uwaga opowiadam sen.
Siedzieliśmy z szamotem i jakimś kimś
na zielonej, umajonej łące na bujanych fotelach przed ogrodzeniem.
Za ogrodzeniem pasły się złośliwe, gadające, różnokolorowe kozy.
Bujając się na fotelach, swoim zwyczajem prowadziliśmy bardzo wesołą i złośliwą konwersację.
-szamot, a wiedziałeś, że ONI* zrobili sobie imprezę w naszych BIESZCZADACH i nawet nas nie zaprosili.
-wiedziałem, słabo, ale nie mów o tym Pawłowi.
-noooo, kiepsko, ale chyba mu powiem.
-a wybić Ci to z głowy młotkiem?
-eeee, gadasz tak o tych młotkach, a ja w życiu żadnego w ręce nie miałam.**
***
I tu szamot otworzył usta, żeby, jak to szamot, powiedzieć coś mało mądrego, ale złośliwa koza,
która niezauważalnie podgryzała biegun mojego fotela przez całą rozmowę, trąciła łbem fotel, z którego spadłam na trawę.
Spadłam oczywiście z wielką gracją i wdziękiem więc nie wiem skąd te salwy śmiechu.
* choć nie padło imię oboje wiedzieliśmy o kim mowa
** oczywiście wiedzieliśmy, że wyrażam powątpiewanie jakoby szamot nimi dilował
*** tu padają słowa tego jakiegoś kogoś "a chcesz potrzymać mój?", które wydały mi się mało istotne,
więc ich nie umieściłam.