Śmiejcie się śmiejcie, póki czas. Koniec nadchodzi, jest coraz bliżej.Czuję to w moich starych kościach. I to nie będzie tylko mój koniec.
Czarny to zły kolor. A "Ameryce" ktoś odrąbał głowę. Nie ma już "Ameryki" Przepadła, utopiła się we własnym gównie. Za to czerwony brat pręży klatę i deklaruje gotowość objęcia władzy na te parę chwil przed końcem. A może ktoś przeżyje, jeśli tak to zapamięta kto był mocarzem i przekaże swym następcom, którzy zaczną budować nowe czerwone imperium.
Czarno widzę...
- Marko Rally
- 2 gwiazdki
- Lokalizacja: Katowice
- Auto: Impreza WRC (w planach)
- Polubił: 0
- Polubione posty: 0
Re: Czarno widzę...
Normalnie co za sawłarwiwr i wersal, w mordę...WiS pisze:Przez grzeczność, nie zaprzeczę...maruda pisze: jestem tylko Kaczystowski Ciemnogród i zwykła maruda (i woda na młyn odwetwców)![]()

A ja, również przez grzeczność, nie wspomnę wątku zatytułowanego ":-)" (a powstałego swego czasu "na tamtym forum") - podobnie jak też nie wspomnę komentarza Andrzeja Sadowskiego w dzisiejszej (w sęsie, wczorajszej) Rzepie.

Jedynie tylko mnie bynajmniej zastanawia to użycie trybu przypuszczającego: "nie sądzę" (żeby duży biznes sypał kasę...) - a za chwilę, w następnym zdaniu, z trybu owego rezygnacja: "tak naprawdę, Obama został wcześniej dobrze sprawdzony (...)".WiS pisze:Dokładniej: taki to był wizerunek dla tłumów, żeby poszły w ekstazie głosować. Nie sądzę, żeby duży biznes sypał nieprawdopodobną kasę na kampanię faceta, którego JEDYNĄ znaną zaletą jest umiejętność czarujących przemówień i bon-motów.Michal B pisze: dużo formy, mało treści i sporo zagadek. (...) Taki to jest kandydat. A teraz prezydent.
Tak naprawdę,Obama został wcześniej dobrze sprawdzony i przeegzaminowany. On - i kluczowi członkowie jego sztabu. Dlatego mało się obawiam takiego wariantu:Choć oczywiście, całkiem wykluczyć nie możnaky pisze: jakieś 20 lat temu Obama został wyprodukowany przez jakieś GRU
Nie żeby zaraz coś, ale jakoś tak...
Że go wywiad prześwietlił, to raczej pewne. Czy wynik owego prześwietlenia ma przełożenie na głosowanie ludu, już mniej.
"Ameryka też się sypie, to osobny rozdział - Bill Clinton palił trawę, ale się nie zaciągał", śpiewał jakiś czas temu Kazik. Otóż, rzeczą tu (znaczy, w kwestii zaciągania) jest nie to, czy Clinton inhaled, or not - a raczej to, w jaki sposób urzędujący prezydent (co to "nie miał relacji seksualnych z pewną kobietą") do tego tematu podszedł i jak go "rozwiązał". Bo tak naprawdę byt państwa (byt, nie "teraźniejsze trwanie") zasadza się na fundamentach zwanych dla niepoznaki "nadbudową". A właśnie w owe fundamentalne założenia obecny prezydent-elekt mierzy.
Że byznes w niego kasę ładował? So what?
Nikt wszak bardziej nie nienawidzi kapitalizmu, jak sami kapitaliści. Czym więksi, tym bardziej.
Co zatem szkodzi parę grosza sypnąć, by "level playing field" był jakby mniej "level", za to bardziej "playing" (to our tune, obviously) - znaczy, dobrze pojęta inwestycja. Takiego KFC czy innego Boeninga bardziej niż przyszłość Ameryki obchodzi -jak mniemam- wynik ekonomiczny własnej firmy - która oddziały ma na całym świecie, a i budżet zapewne od wujasamowego niewiele mniejszy.
Choć pewnie jednym lepiej, innym mmniej. Cest la żyzń, jak mawiają starożytni mawiacze.WiS pisze:Natomiast akurat rezygnacja z wysyłania rakiet i czołgów jako głównego narzędzia działania - do czego McCain miał skłonność, podobnie jak Bush - wyjdzie na dobre wszystkim.
Ja tam nie chcę być złym prorokiem, ale mnie coś się zdaje że właśnie obserwujemy kładzenie podwalin pod gruntowne przemeblowanie świata, jaki znamy. Nawet jeśli ostatnie akordy granej właśnie uwertury wybrzmią chwilę (lub dwie) po Obamie.
Pogadamy za dziesięć lat.
Ino żeby potem nikt nie mówił, że nie był uprzedzony. O.
M.
PS: A że do tej pory milczałem: silnik fourm nie wygenerował ani jednego powiadomienia o odpowiedzi "w temacie". Normalnie, gratulacje dla autorów.
Że se mogę "ciasteczka wyczyścić"? Otóż, moje ciasteczka są czyste i koszerne jak wielkanocna maca - to raz. A dwa, to czyszczenie ciastek coby czyjeś gluty wyprasować jakoś za bardzo mi się kojarzy z tym dowcipem, gdzie kowala za winy ślusarza powiesili. Jakoś tak, i już.
I tyle.
PS 2: A jak już o dokonaniach naszych milusińskich: jak tam sławetna Rewolucja Październikowa pod wodzą Pajaca Palikota? Nabiera mocy urzędowej, zapewne?

...Ale to już chyba kwalifikuje się do "kopania leżącego", więc nie drążę dalej. (Choć jednakowoż wygląda, że dendrologom jednak jakoś łatwiej drzewa las potrafią przesłonić - nie wiedzieć czemu...)
I'm always running late - but at least, I'm always running...
- WiS
- 6 gwiazdek
- Lokalizacja: z puszcz odwiecznych, z krain mrocznych...
- Auto: Forester turbo, zwany Yetim
- Polubił: 3 razy
- Polubione posty: 2 razy
Re: Czarno widzę...
To nie mój koalicjant zdecydował kiedyś, że się był ów podparyski szyk skończyłmaruda pisze: wersal, w mordę...



Mówiąc serio: objawy upadku Ameryki to ja - nie ukrywam - też dostrzegam. Ale wybór kandydata takiego jak Obama, to nie jest tego upadku przyczyna, a co najwyżej, jesli już wiązać jedno z drugim, to objaw. Niekoniecznie najważniejszy.
Zresztą, może to i dobrze? Nareszcie duża część europejskich "elit politycznych" przestanie się oglądać na USA ("bo jakby co, to i tak przyjdzie wuj Sam i posprząta...") tylko zacznie serio i na własną rękę dbać o bezpieczeństwo i rozwój...?
Wszystkim wyjdzie to na zdrowie, IMO.
Czas dojrzeć.
Bo co do motywacji amerykańskiego biznesu odnośnie politsponsoringu mogę tylko przypuszczać, zaś co do amerykańskich procedur bezpieczeństwa - po prostu wiem.maruda pisze: użycie trybu przypuszczającego: (...) a za chwilę, w następnym zdaniu, z trybu owego rezygnacja:
Ależ oczywiście. Ale żeby ten wynik osiągać w skali globalnej, trzeba podtrzymywać globalne warunki gry, które - póki co, w przybliżeniu - najlepiej gwarantuje politycznie właśnie USA. Stąd ów kraik jest przez wielkie koropracje traktowany jako użyteczne narzędzie, inaczej pożyteczne zwierzątko, u którego się czasami zamawia takie czy inne działanie korygujące na arenie międzynarodowej.maruda pisze: KFC czy innego Boeninga bardziej niż przyszłość Ameryki obchodzi -jak mniemam- wynik ekonomiczny własnej firmy
Nie sądzę, aby chłopaki z tych kejefsi i innych takich firm, nagle - dla kaprysu!? - zagrali na uwiąd tak pożytecznego mocarstwa... i dopuścili do zastąpienia go w roli globalnego hegemona np. przez Chiny stowarzyszone z Rosją i Al-Kaidą

A już na pewno nie wierzę w to, że przenikliwy umysł posła Górskiego (a nawet wpisanego wyżej Rajdowego Marka) głębiej i mądrzej postrzega globalne strategie supermocarzy XXI wieku, niż takie gostki jak Colin Powell, Madeleine Albright i spółka, wymieniani we wcześniejszym poście...
Być może, a nawet z pewnością. Ale czy będzie ten świat lepszy, czy gorszy? Nie wiem. Wiem za to, że obecnemu daleko było do ideału.maruda pisze: mnie coś się zdaje że właśnie obserwujemy kładzenie podwalin pod gruntowne przemeblowanie świata, jaki znamy.
Modyfikacja reguł musiałaby nastąpić, nawet gdyby prezydentem USA został tym razem Mike Huckabee. Uwarunkowania, panie dzieju, uwarunkowania...
A co do radykalizmu samego Obamy - zapomnijcież do cholery o kampanijnej retoryce, patrzcie może, moi drodzy adwersarze, na to, co Obama mówi teraz - i co za chwilę zacznie robić. Poczynając od pierwszych nominacji.
I starajcie się jednak nie przywiązywać nadmiernej wagi do jego "opalenizny". Amerykanie zdaje się nie mają z tym specjalnego problemu - ma go, owszem, Europa.
I to jest tekkst jak najbardziej kwalifikujący się pod tytuł niniejszego wątku. Niestety. Bo mamy rząd nie tylko śpiący i do dupy, ale wciąż bez lepszej alternatywy.maruda pisze: jak tam sławetna Rewolucja Październikowa pod wodzą Pajaca Palikota? Nabiera mocy urzędowej, zapewne?
Re: Czarno widzę...
jako wybitny politolog (WiS pisze:Bo mamy rząd nie tylko śpiący i do dupy, ale wciąż bez lepszej alternatywy.

a co do dalekowzroczności i wnikliwego oglądu świata przez doradców prezydenckich, to jednak byłbym ostrożny. zwłaszcza mając przykłady czegoś odwrotnego wyłożone na tacy.