Ja też, ale będę bardziej, jak cały ruch przejmie autostradaAlan, Alan, Alan! pisze:Ja tam latam przez wioski i jestem zadowolony :)

Ja też, ale będę bardziej, jak cały ruch przejmie autostradaAlan, Alan, Alan! pisze:Ja tam latam przez wioski i jestem zadowolony :)
Byle nie w sobotę wieczorem...
Uważać??? Trzeba oczy na szypułkach wysunąć na 50 m przed samochodem!!!
Ale za to są najdroższe na świecie, albo coś koło tego.
U nas prawie całe miasto jest takie...
Już sam nie wiem... To się pokazuje jak jezdnia się nagrzeje i ewidentnie w miejscach, w których jeżdżą auta. Kiedy mocno popada, a później i jest zimno i pochmurno to jest lepiej (jesienią/zimą nie ma problemu). Ale teraz? Nawet szurając butem czuć, że w błyszczących miejscach jezdnia jest śliska. Był taki czas, że myślałem, że mam najgorsze opony na świecie, ale w Łodzi wszystko było ok (oczywiście nie porównuję z torem!). Kiedy energicznie ruszałem to opony piszczały, a we Wrocławiu tylko buksują i tak się ślizgają, że nawet nie wydają dźwięku. Auto przestawia na boki i nie przyspiesza, a nie mówię o jakimś super szybkim ruszaniu, wystarczy chcieć energicznie wyjechać z podporządkowanej. Zresztą, na zakrętach koło Galerii Dominikańskiej, kiedyś postawiło mnie bokiem przy góra 20-30km/h, tak gwałtownie tył odpłynął, że ESP nawet nie zdążyło zadziałać, a mam świadków (Jarmaj, Zofija, Wolak, Jones i Cygan), że to auto na jakimś podmiejskim rondzie pod Łodzią (koło hotelu) bardzo dobrze klei i w ogóle nie odjeżdża tyłem.
Nie nazywaj tego czegoś "asfaltem", bo araby się obrażą. To jest podróba, u nas asfaltem nazywa się każdą maź o zbliżonym do asfaltu kolorze i konsystencji. Jedyny kawałek drogi w mojej wsi pokryty (nadal) nawierzchnią asfaltową ma w tej chwili około 80 lat i nadal wygląda dobrze. I nie jest płynny w temperaturze ~25°C, nie "poci sie" ani nie robią się w nim koleiny.
nigdy tego nie zrozumiem. Jest taka procedura w Australii. Rura i w niej różne kable, rurki i jedna linka. Jak coś potrzebujesz przeciągnąć pod jezdnią to tą linką i zostawiasz nową. Nikt nie pruje ulic. No, ale oni prawie tak głupi jak Amerykańce. Żro steki i nie wiedzą gdzie leży Azerbejdżan. To muszą po lince.
Rosyjska mentalność, nie do usunięcia przez najbliższe sto lat.
U nas istnieją przepisy ściśle określające minimalną odległość jednych instalacji od innych. Używane oczywiście dość dowolnie, bo w praktyce położenie kabla energetycznego na magistrali gazowej albo wodociągowej (takie "skrzyżowanie") przeszkadza tylko inspektorowi nadzoru. Tak że w celu elektryfikacji/kanalizacji/gazyfikacji pustego pola po drugiej stronie drogi ryje się jezdnię tyle razy ile jest działek budowlanych razy ilość kabli/rur. Czasem jedna dziura "wystarcza" na dwie działki, ale dla odmiany po jakimś czasie wpadają fachowcy z telekompromitacji i ryją od nowa. A potem ciężki sprzęt budowlany dokańcza dzieła zniszczenia (no bo jakoś te domy trzeba wybudować).Alan, Alan, Alan! pisze: ↑16 cze 2018, o 00:41Jest taka procedura w Australii. Rura i w niej różne kable, rurki i jedna linka.
Taa jasne i co jeszcze ...
Ja nigdy w Polsce nie musiałem, na szczęscie nic budować.ata pisze: ↑16 cze 2018, o 01:06U nas istnieją przepisy ściśle określające minimalną odległość jednych instalacji od innych. Używane oczywiście dość dowolnie, bo w praktyce położenie kabla energetycznego na magistrali gazowej albo wodociągowej (takie "skrzyżowanie") przeszkadza tylko inspektorowi nadzoru. Tak że w celu elektryfikacji/kanalizacji/gazyfikacji pustego pola po drugiej stronie drogi ryje się jezdnię tyle razy ile jest działek budowlanych razy ilość kabli/rur. Czasem jedna dziura "wystarcza" na dwie działki, ale dla odmiany po jakimś czasie wpadają fachowcy z telekompromitacji i ryją od nowa. A potem ciężki sprzęt budowlany dokańcza dzieła zniszczenia (no bo jakoś te domy trzeba wybudować).
Oj weź, to dziki kraj jestAlan, Alan, Alan! pisze: W Australii (oglądaliście Krokodyla Dundee? Tak, są fajni) odbywa się to tak, że wyznaczana jest nowa dzielnica. Deweloper wpada, wyznacza działki, robi ulice, pod nimi te rury, o których wyżej. Przy każdej działce jest wyprowadzenie energii, kibli i gazu. I wtedy buduje, albo sam budujesz sobie domki.
Ale mamy za to pasy dla tramwajów w miejscach, dzięki czemu w miejscach gdzie wcześniej nie było korków, są teraz i całe miasto osiągnęło jednolitą prędkość ruchu samochodowego, równą gąsienicy po amputacji nogibarbie pisze: ↑16 cze 2018, o 08:11A poważnie, to inaczej nowe osiedla, a inaczej taki Wrocław, który jest stary, ulice wąskie i ruchliwe, a np. magistrale wodno-kanalizacyjne potężne. Instalacje wymagają remontów, wymian, rozbudowy. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby robić to z głową i łączyć pewne inwestycje (światłowody np. kłaść przy okazji), ale to wymaga logistyki i nadwyżki pieniędzy czekających na zainwestowanie równocześnie w kilka rzeczy. A w to niestety jeszcze ciągle nie umiemy. A na pewno nie tam gdzie mowa o środkach publicznych. W prywatnych umiemy wszystko
Przejaskrawiasz. Gdzie nie było a teraz są?