COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
To jest ciekawe:
http://niewiarygodne.pl/kat,1017181,tit ... omosc.html
http://niewiarygodne.pl/kat,1017181,tit ... omosc.html
Mądremu wystarczy napomknąć, a głupiego nawet biciem się nie nauczy...
- Alan, Alan, Alan!
- 6 gwiazdek
- Auto: WiśniaNieWiśnia
- Polubił: 130 razy
- Polubione posty: 365 razy
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Link: http://pl.youtube.com/watch?v=wJUIfO7Yv ... re=related
Link: http://pl.youtube.com/watch?v=r0r4mzByc ... re=related
polecam w drugiej czesci improwizacje Lucka



Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
remek, byyyyyłooooo 4538475618975618736411 razy. 

czarne jest piękne...
- Alan, Alan, Alan!
- 6 gwiazdek
- Auto: WiśniaNieWiśnia
- Polubił: 130 razy
- Polubione posty: 365 razy
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Boguś, wal do sznuravibowit pisze: remek, byyyyyłooooo 4538475618975618736411 razy.![]()

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Człowiek do kresu życia powinien się dotoczyć z kieliszkiem Chardonnay w jednej ręce,
tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy d..y, krzycząc : "ALE TO BYŁA JAZDA!"
:)
tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy d..y, krzycząc : "ALE TO BYŁA JAZDA!"
:)
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
remek, to co że było, za każdym razem płaczę ze śmiechu. Lucek 

- Bagażnik nigdy nie jest wystarczająco duży /by Bilex/
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
if anyone asks...i'm a bubbly ray of sunshine, coated with sweetness.
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Mądremu wystarczy napomknąć, a głupiego nawet biciem się nie nauczy...
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Sobota wieczór. Facet siedzi przed telewizorem z kuponem lotto w ręku. Ogląda losowanie.
Pierwsza liczba zgadza się..., podobnie druga..., trzecia..., czwarta też się zgadza, piąta też...
przed szóstą facet zaciska zęby patrzy i...
jest trafił szóstkę! Szczęśliwy krzyczy do żony:
- Zośka pakuj się!!!
Żona ucieszona pyta:
- Jezus! Józek, gdzie jedziemy Hawaje, Paryż?!
Józek:
- Nie gadaj tylko się pakuj!!
Zośka:
- Rany! Józek jaka jestem szczęśliwa ale powiedz gdzie jedziemy??!!
Józek:
- Pakuj się!!! i wypier.....!!!
Pierwsza liczba zgadza się..., podobnie druga..., trzecia..., czwarta też się zgadza, piąta też...
przed szóstą facet zaciska zęby patrzy i...
jest trafił szóstkę! Szczęśliwy krzyczy do żony:
- Zośka pakuj się!!!
Żona ucieszona pyta:
- Jezus! Józek, gdzie jedziemy Hawaje, Paryż?!
Józek:
- Nie gadaj tylko się pakuj!!
Zośka:
- Rany! Józek jaka jestem szczęśliwa ale powiedz gdzie jedziemy??!!
Józek:
- Pakuj się!!! i wypier.....!!!
Dolce far niente 

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Pewnego wieczora ojciec słyszy modlitwę synka:
- Boże, pobłogosław mamusię, tatusia i babcię. Do widzenia, dziadziu.
Uznaje, że to dziwne, ale nie zwraca na to szczególnej uwagi. Następnego dnia dziadek umiera. Jakiś miesiąc później ojciec ponownie słyszy dziwną modlitwę synka:
- Boże, pobłogosław mamusię i tatusia. Do widzenia, babciu.
Następnego dnia babcia umiera. Ojciec jest nie na żarty przestraszony. Jakieś dwa tygodnie później słyszy pod drzwiami syna:
- Boże, pobłogosław mamę. Do widzenia, tatusiu.
Ojciec - prawie w stanie przedzawałowym. Następnego dnia idzie do roboty wcześniej, żeby uniknąć ruchu ulicznego. Cały czas jest jednak spięty, rozbity, rozkojarzony, spodziewa się najgorszego. Po pracy idzie wzmocnić się do pubu. Do domu dociera koło północy. Od progu przeprasza żonę:
- Kochanie, miałem dzisiaj fatalny dzień...
- Miałeś zły dzień? Miałeś zły dzień? Ty?! A co ja mam powiedzieć? Listonosz miał zawał na progu naszych drzwi!
- Boże, pobłogosław mamusię, tatusia i babcię. Do widzenia, dziadziu.
Uznaje, że to dziwne, ale nie zwraca na to szczególnej uwagi. Następnego dnia dziadek umiera. Jakiś miesiąc później ojciec ponownie słyszy dziwną modlitwę synka:
- Boże, pobłogosław mamusię i tatusia. Do widzenia, babciu.
Następnego dnia babcia umiera. Ojciec jest nie na żarty przestraszony. Jakieś dwa tygodnie później słyszy pod drzwiami syna:
- Boże, pobłogosław mamę. Do widzenia, tatusiu.
Ojciec - prawie w stanie przedzawałowym. Następnego dnia idzie do roboty wcześniej, żeby uniknąć ruchu ulicznego. Cały czas jest jednak spięty, rozbity, rozkojarzony, spodziewa się najgorszego. Po pracy idzie wzmocnić się do pubu. Do domu dociera koło północy. Od progu przeprasza żonę:
- Kochanie, miałem dzisiaj fatalny dzień...
- Miałeś zły dzień? Miałeś zły dzień? Ty?! A co ja mam powiedzieć? Listonosz miał zawał na progu naszych drzwi!
Dolce far niente 

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
http://pracownia4.wordpress.com/2009/02 ... /#more-529
przeczytajcie sobie o panu ktory wspolpracuje z Obama,
czyzby Obama byl z Bilbe Belt?
przeczytajcie sobie o panu ktory wspolpracuje z Obama,
czyzby Obama byl z Bilbe Belt?
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
http://wwojnar.com/
– Это водка? – слабо спросила Маргарита. Кот подпрырнул на стуле от обиды.
– Помилуйте, королева, – прохрипел он, – разве я позволил бы себе налить даме водку? Это – чистый спирт!
– Это водка? – слабо спросила Маргарита. Кот подпрырнул на стуле от обиды.
– Помилуйте, королева, – прохрипел он, – разве я позволил бы себе налить даме водку? Это – чистый спирт!
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Coś z poczty :
Jak kobieta bierze prysznic:
Rozbiera sie i sortuje ubranie do koloru i temperatury prania
w drodze do łazienki zakłada długi szlafrok, jak mija męża, zasłania
wszystkie krytyczne części ciała.
W lusterku ogląda swój nastrój, stwierdza, że powinna trenować mięśnie
brzucha.
Pod prysznicem używa gąbki do twarzy, szerszej gąbki do ciała,
szczoteczki do stóp, szczoteczki do rąk i pumeks.
Myje włosy szamponem ogórkowym, potem szamponem z 43-trzema witaminami
jeszcze raz myje włosy, aby upewnić się, ze są czyste nakłada odżywkę
z grejpfrutu i naturalnego olejku avocado.
Myje twarz szczoteczką do twarzy z rozdrobnianą morelą, aż
zaczerwienieje,
resztę ciała myje emulsją z imbiru, orzecha i pomidora.
Spłukuje odżywkę.
Goli nogi i pod pachami.
Wypuszcza wodę.
Gąbką wyciera wszystkie krople wody, czyści umywalkę i wannę.
Wychodzi spod natrysku, wyciera się ręcznikiem o wielkości małego
państwa,
włosy wyciera ręcznikiem super wchłaniającym wodę, aż będą suche.
Obszukuje całe ciało, czy nie ma pryszczy, wyrywa brwi pęsetą.
Wraca do sypialni, ma na sobie długi szlafrok, a na głowie ręcznik.
Mijając męża, zasłania szczelnie wszystko
Jak mężczyzna bierze prysznic:
1. siada na brzegu łóżka, rozbiera się i rzuca rzeczy na kupę
2. nago leci do łazienki, mijając żone, macha ptaszkiem i wola "hu,
huu!"
3. patrzy w lusterko, ogląda ptaszka i drapie się po dupie
4. wchodzi pod prysznic
5. jeszcze raz sie drapie, teraz po jajach
6. wącha palce, upajając sie męskim zapachem
7. bierze pierwszy lepszy szampon i rozprowadza go po całym
ciele
8. smarcze w rękę, gdyż i tak sie splucze
9. myje rowek i jednoczesnie pierdzi
10. puszczajac bąki, cieszy sie jak to dziwnie pod natryskiem
brzmi
11. wiekszość czasu spędza na myciu części dolnych
12. myje pupe, wlosy zostaja na mydle
13. myje włosy i twarz
14. szamponem tworzy fryzurę irokeza
15. siusiu
16. spłukuje się i wychodzi spod natrysku
17. lekko wycierajac sie ręcznikiem, sam do siebie mowi,
ile wody jest na posadzce, bo zapomniał zaciągnąć zasłonę
18. jeszcze raz patrzy w lusterko, ocenia wielkość ptaszka
19. zostawia mokry dywanik i zapalone światło
20. wraca do sypialni z recznikiem na biodrach, mijając żonę,
uchyla ręcznika, macha ptaszkiem i wola "hu, huu!"
21. rzuca mokry ręcznik na łóżko
Jeśli nie śmiejesz sie z tych oczywistych faktów, to coś jest z
Tobą nie w porządku.
Jak kobieta bierze prysznic:
Rozbiera sie i sortuje ubranie do koloru i temperatury prania
w drodze do łazienki zakłada długi szlafrok, jak mija męża, zasłania
wszystkie krytyczne części ciała.
W lusterku ogląda swój nastrój, stwierdza, że powinna trenować mięśnie
brzucha.
Pod prysznicem używa gąbki do twarzy, szerszej gąbki do ciała,
szczoteczki do stóp, szczoteczki do rąk i pumeks.
Myje włosy szamponem ogórkowym, potem szamponem z 43-trzema witaminami
jeszcze raz myje włosy, aby upewnić się, ze są czyste nakłada odżywkę
z grejpfrutu i naturalnego olejku avocado.
Myje twarz szczoteczką do twarzy z rozdrobnianą morelą, aż
zaczerwienieje,
resztę ciała myje emulsją z imbiru, orzecha i pomidora.
Spłukuje odżywkę.
Goli nogi i pod pachami.
Wypuszcza wodę.
Gąbką wyciera wszystkie krople wody, czyści umywalkę i wannę.
Wychodzi spod natrysku, wyciera się ręcznikiem o wielkości małego
państwa,
włosy wyciera ręcznikiem super wchłaniającym wodę, aż będą suche.
Obszukuje całe ciało, czy nie ma pryszczy, wyrywa brwi pęsetą.
Wraca do sypialni, ma na sobie długi szlafrok, a na głowie ręcznik.
Mijając męża, zasłania szczelnie wszystko
Jak mężczyzna bierze prysznic:
1. siada na brzegu łóżka, rozbiera się i rzuca rzeczy na kupę
2. nago leci do łazienki, mijając żone, macha ptaszkiem i wola "hu,
huu!"
3. patrzy w lusterko, ogląda ptaszka i drapie się po dupie
4. wchodzi pod prysznic
5. jeszcze raz sie drapie, teraz po jajach
6. wącha palce, upajając sie męskim zapachem
7. bierze pierwszy lepszy szampon i rozprowadza go po całym
ciele
8. smarcze w rękę, gdyż i tak sie splucze
9. myje rowek i jednoczesnie pierdzi
10. puszczajac bąki, cieszy sie jak to dziwnie pod natryskiem
brzmi
11. wiekszość czasu spędza na myciu części dolnych
12. myje pupe, wlosy zostaja na mydle
13. myje włosy i twarz
14. szamponem tworzy fryzurę irokeza
15. siusiu
16. spłukuje się i wychodzi spod natrysku
17. lekko wycierajac sie ręcznikiem, sam do siebie mowi,
ile wody jest na posadzce, bo zapomniał zaciągnąć zasłonę
18. jeszcze raz patrzy w lusterko, ocenia wielkość ptaszka
19. zostawia mokry dywanik i zapalone światło
20. wraca do sypialni z recznikiem na biodrach, mijając żonę,
uchyla ręcznika, macha ptaszkiem i wola "hu, huu!"
21. rzuca mokry ręcznik na łóżko
Jeśli nie śmiejesz sie z tych oczywistych faktów, to coś jest z
Tobą nie w porządku.
Mądremu wystarczy napomknąć, a głupiego nawet biciem się nie nauczy...
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
"Wytrysk następuje po kilkakrotnym przesunięciu dzwignią 22, a ilość wyrzucanego płynu zależy od szybkości ruchów".
Pytanie brzmi, od czego jest to instrukcja?

Pytanie brzmi, od czego jest to instrukcja?

Dolce far niente 

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
So What!, starałem się 

Mądremu wystarczy napomknąć, a głupiego nawet biciem się nie nauczy...
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Autor: jojo-1980 03.07.08, 09:58
KOSZMAR Z TRIADĄ
Podpisując umowę na wycieczkę zostałem poinformowany że wylot z
Warszawy odbędzie się w Poniedziałek tj. 23.06 o godz. 6.00 (
zakwaterowanie w hotelu Arystoteles Holiday Resort & Spa około godz.
12.00 ) natomiast powrót do Polski – wylot z Salonik w poniedziałek
30.06 w godzinach popołudniowych i lądowanie w Warszawie w
godzinach wieczornych ( wykwaterowanie z hotelu około godziny
10.00 ).
Dwa dni przed planowanym wylotem zadzwoniła do mnie pani z Triady i
poinformowała, ze wylot odbędzie się w Poniedziałek o godz. 17.45
natomiast powrót – wylot z Salonik o godzinie 3.55 w nocy !!!!! Taka
zmiana spowodowała że na miejsce do Hotelu przyjechaliśmy 24.06.2008
o godz. 00.30 natomiast do Warszawy dotarliśmy 1.07.2008 około 5.30.
Taka skandaliczna zmiana sprawiła że cały dzień 30.06 musieliśmy
spisać na straty natomiast dzień w którym mieliśmy wylatywać tj.
30.06 to był jeden z większych skandali wśród licznych , które nam
towarzyszyły. Do tego dnia odniosę się w moim tekście później.
Zmiana organizacji terminu wyjazdu i przyjazdu sprawiła że 2 dni
przed planowanym odlotem dowiedziałem się , że na dzień 1.07 muszę
u pracodawcy wziąć kolejny dzień urlopu.
Transfer z lotniska w Salonikach do Hotelu odbył się niesprawnym
autokarem. Zepsuta skrzynia biegów - w samochodzie unosił się
wyraźny smród spalonego sprzęgła. Kierowca miał kilka dłuższych
postojów gdyż nie mógł „wrzucić” jedynki w skrzyni biegów. Ponadto w
autokarze nie działała klimatyzacja oraz układ hamulcowy pozostawiał
wiele do życzenia. Na jednym z miejsc do siedzenia brakowało
oparcia – jeden z turystów pokonał trasę z Salonik do Hotelu ( około
2,5H ) tak jakby siedział na stołku!!!. Podczas całej podróży do
hotelu nie mieliśmy opieki rezydenta. Rezydent pani Monika
Rostkowska powitała nas na lotnisku i wskazała nam autokar po czym
jej rola się skończyła. Podczas całego wyjazdu pani Rostkowska
wykazała się kompletnym brakiem profesjonalizmu oraz totalną
dezinformacją o czym będę pisał sukcesywnie przy omawianiu kolejnych
przykrych zdarzeń, które nam towarzyszyły podczas całego pobytu.
Po koszmarnym transferze autokarem i dotarciu na miejsce czekała na
Nas szokująca informacja. Druga pani rezydent poinformowała Nas , że
Hotel Arystoteles Holiday Resort & Spa nie może Nas zakwaterować,
gdyż mam problemy z kanalizacją i w związku z tym zostaniemy
przeniesieni do innego hotelu o PODOBNO takim samym standardzie.
Piszę PODOBNO , bo w rzeczywistości standard bardzo się różnił, był
po prostu dużo niższy !!! Około godziny 00.30 – 1.00 zostaliśmy
zakwaterowani w hotelu Akrathos ( w założeniu 4 gwiazdki tak jak
Hotel Arystoteles Holiday Resort & Spa oraz również All inclusive
tak jak mięliśmy w opcji w Arystoteles ).
Już na samym wejściu do Hotelu Akrathos uderzył Nas wygląd Recepcji –
typowy komunistyczny z czasów hoteli robotniczych. Kolejne dni
pokazały jak różni się standard All Inclusive od tego jaki mięliśmy
mieć w hotelu, który gwarantowała nam umowa.
- Przede wszystkim bardzo ubogi wybór alkoholi tylko lokalne OUZO,
Brendy, wódka lokalna oraz piwo. Hotel Arystoteles gwarantował nam
napoje alkoholowe wymienione wyżej oraz Gin, Whiskey itp., drinki
Kleopatra, Afroditi, Oasis.
- Brak przerwy na ciasto i serwis kawowy
- Brak basenu ze słodką wodą, ponadto basen w Akrathosie był
mniejszy i płytszy niż ten który gwarantowała nam umowa w
Arystotelesie
- Brak zjeżdżalni basenowych
- Brak możliwości skorzystania ze Spa
- Brak obsługi kelnerskiej podczas posiłków.
- Brak opieki rezydenta podczas pobytu w Akrathosie – pani rezydent
Rostkowska „wpadła do Nas 2 razy na 30 minut. W tym czasie
opowiadała o wycieczkach fakultatywnych a słowem nie wspomniała i
nie wytłumaczyła zasad funkcjonowania w hotelu.
W hotelu Akrathos przebywaliśmy do czwartku tj. 26.06.2008. O
przeprowadzce do właściwego hotelu, tego który gwarantowała Nam
umowa dowiedzieliśmy rano poprzez wsuniętą kartkę pod drzwi. Pani
rezydent napisała „ Dziś odbędzie się przeprowadzka z hotelu
Akrathos do hotelu Arystoteles, Bus zostanie podstawiony o godz.
12.30, proszę czekać z bagażami na recepcji”. Po śniadaniu około
godziny 10.00 zamiast iść na plaże zaczęliśmy pakowanie bagaży i
przygotowaliśmy się do transferu. O godzinie 12.30 pod hotel
podjechał BUS , jak się okazało nie przygotowany do przewozu bagażu.
Kiedy pan kierowca otworzył bagażnik wysypało się z niego drewno (
Kierowca chyba dorabia sobie do pensji w tartaku) . W związku z tym
walizki zabraliśmy na kolana i tak przejechaliśmy do Hotelu
Arystoteles. Koniecznie musze również dodać że BUS przyjechał bez
Pani rezydent, która w tym czasie jak się okazało była na wycieczce
na METEORY !! Na miejscu w hotelu Aristoteles byliśmy około 13.00 i
okazało się że nie ma dla Nas przygotowanych pokoi !!!!!!. Po
wykonaniu 2 połączeń do Pani rezydent Rostkowskiej, zadzwoniła ona
do drugiej pani rezydent, która to pofatygowała się do nas po około
30 minutowym oczekiwaniu. Niestety jej wizyta niczego nie dała i do
godziny 16.00 musieliśmy czekać z bagażami na recepcji aż przygotują
dla nas pokoje. Po godzinie 16 odebraliśmy klucze i udaliśmy się do
naszych wymarzonych pokoi i tam czekała na Nas kolejna przykra
niespodzianka!!!!. Zamiast pięknych czterogwiazdkowych pokoi które
gwarantowała Nam Triada zastaliśmy śmierdzące pokoje z terakota na
podłodze oraz zagrzybioną łazienkę, z której non stop wybijało
szambo.
O godzinie 18.00 po rozpakowaniu walizek skończyliśmy swój transfer
z hotelu do hotelu ( trwał on od 10.00- 18.00)
Kolejne dni upłynęły bez większych ekscesów , aż do wspomnianego na
wstępie dnia wyjazdu. Zmieniona godzina wyjazdu sprawiła że wyjazd z
Hotelu na lotnisku został zaplanowany na 00.05. Wcześniej o godzinie
12.00 kazano nam opuścić pokoje i zostawić walizki w jednym
zbiorowym pomieszczeniu przy recepcji. Przez 12 godzin zostaliśmy
bez jakiejkolwiek możliwości kąpieli , umycia zębów i innych
czynności higienicznych. Autokar który po nas podjechał ( podjechał
100m od recepcji, gdyż kierowca powiedział , ze nie będzie się
męczył żeby zawrócić i wszyscy musieliśmy z bagażami, a niektórzy z
płaczącymi dziećmi na rękach oraz poskładanymi wózkami na ramionach
w pocie czoła biegali w tą i z powrotem ) był tym samym autokarem
który nas przywiózł, więc wszyscy pełni obaw ruszyliśmy w drogę
powrotną. Nocna droga niesprawnym autokarem to była gehenna. Rodziny
z dziećmi, które pozbawione dostępu do pokoi od godziny 12.00, bez
możliwości wypoczynku płakały oraz licznie wymiotowały nie należały
do rzadkości. Na szczęście udało nam się dotrzeć na lotnisko i lot
samolotem linii Centralwings ( linie, które maja najgorszą opinię )
na tle wszystkich koszmarnych zdarzeń był jak „bułka z masłem”.
Na koniec jeszcze obiecane słowo na temat pani rezydent
Rostkowskiej. Osoba ta oprócz tego, ze nie zapewniła nam
podstawowej , elementarnej opieki okazała się kompletnie nie
przygotowana do pełnienia swojej funkcji. Nie potrafiła załatwić
najdrobniejszej rzeczy na recepcji ( np. żeby zrobić kopię xsero ) ,
informacje które przekazywała okazywały się nieprawdziwe, nie
dotrzymywała terminów przekazywania informacji.
Wycieczka z Triadą okazała się totalnym koszmarem. Razem z żoną
złożyliśmy reklamację na ręce wyżej wspomnianej pani rezydent.
KOSZMAR Z TRIADĄ
Podpisując umowę na wycieczkę zostałem poinformowany że wylot z
Warszawy odbędzie się w Poniedziałek tj. 23.06 o godz. 6.00 (
zakwaterowanie w hotelu Arystoteles Holiday Resort & Spa około godz.
12.00 ) natomiast powrót do Polski – wylot z Salonik w poniedziałek
30.06 w godzinach popołudniowych i lądowanie w Warszawie w
godzinach wieczornych ( wykwaterowanie z hotelu około godziny
10.00 ).
Dwa dni przed planowanym wylotem zadzwoniła do mnie pani z Triady i
poinformowała, ze wylot odbędzie się w Poniedziałek o godz. 17.45
natomiast powrót – wylot z Salonik o godzinie 3.55 w nocy !!!!! Taka
zmiana spowodowała że na miejsce do Hotelu przyjechaliśmy 24.06.2008
o godz. 00.30 natomiast do Warszawy dotarliśmy 1.07.2008 około 5.30.
Taka skandaliczna zmiana sprawiła że cały dzień 30.06 musieliśmy
spisać na straty natomiast dzień w którym mieliśmy wylatywać tj.
30.06 to był jeden z większych skandali wśród licznych , które nam
towarzyszyły. Do tego dnia odniosę się w moim tekście później.
Zmiana organizacji terminu wyjazdu i przyjazdu sprawiła że 2 dni
przed planowanym odlotem dowiedziałem się , że na dzień 1.07 muszę
u pracodawcy wziąć kolejny dzień urlopu.
Transfer z lotniska w Salonikach do Hotelu odbył się niesprawnym
autokarem. Zepsuta skrzynia biegów - w samochodzie unosił się
wyraźny smród spalonego sprzęgła. Kierowca miał kilka dłuższych
postojów gdyż nie mógł „wrzucić” jedynki w skrzyni biegów. Ponadto w
autokarze nie działała klimatyzacja oraz układ hamulcowy pozostawiał
wiele do życzenia. Na jednym z miejsc do siedzenia brakowało
oparcia – jeden z turystów pokonał trasę z Salonik do Hotelu ( około
2,5H ) tak jakby siedział na stołku!!!. Podczas całej podróży do
hotelu nie mieliśmy opieki rezydenta. Rezydent pani Monika
Rostkowska powitała nas na lotnisku i wskazała nam autokar po czym
jej rola się skończyła. Podczas całego wyjazdu pani Rostkowska
wykazała się kompletnym brakiem profesjonalizmu oraz totalną
dezinformacją o czym będę pisał sukcesywnie przy omawianiu kolejnych
przykrych zdarzeń, które nam towarzyszyły podczas całego pobytu.
Po koszmarnym transferze autokarem i dotarciu na miejsce czekała na
Nas szokująca informacja. Druga pani rezydent poinformowała Nas , że
Hotel Arystoteles Holiday Resort & Spa nie może Nas zakwaterować,
gdyż mam problemy z kanalizacją i w związku z tym zostaniemy
przeniesieni do innego hotelu o PODOBNO takim samym standardzie.
Piszę PODOBNO , bo w rzeczywistości standard bardzo się różnił, był
po prostu dużo niższy !!! Około godziny 00.30 – 1.00 zostaliśmy
zakwaterowani w hotelu Akrathos ( w założeniu 4 gwiazdki tak jak
Hotel Arystoteles Holiday Resort & Spa oraz również All inclusive
tak jak mięliśmy w opcji w Arystoteles ).
Już na samym wejściu do Hotelu Akrathos uderzył Nas wygląd Recepcji –
typowy komunistyczny z czasów hoteli robotniczych. Kolejne dni
pokazały jak różni się standard All Inclusive od tego jaki mięliśmy
mieć w hotelu, który gwarantowała nam umowa.
- Przede wszystkim bardzo ubogi wybór alkoholi tylko lokalne OUZO,
Brendy, wódka lokalna oraz piwo. Hotel Arystoteles gwarantował nam
napoje alkoholowe wymienione wyżej oraz Gin, Whiskey itp., drinki
Kleopatra, Afroditi, Oasis.
- Brak przerwy na ciasto i serwis kawowy
- Brak basenu ze słodką wodą, ponadto basen w Akrathosie był
mniejszy i płytszy niż ten który gwarantowała nam umowa w
Arystotelesie
- Brak zjeżdżalni basenowych
- Brak możliwości skorzystania ze Spa
- Brak obsługi kelnerskiej podczas posiłków.
- Brak opieki rezydenta podczas pobytu w Akrathosie – pani rezydent
Rostkowska „wpadła do Nas 2 razy na 30 minut. W tym czasie
opowiadała o wycieczkach fakultatywnych a słowem nie wspomniała i
nie wytłumaczyła zasad funkcjonowania w hotelu.
W hotelu Akrathos przebywaliśmy do czwartku tj. 26.06.2008. O
przeprowadzce do właściwego hotelu, tego który gwarantowała Nam
umowa dowiedzieliśmy rano poprzez wsuniętą kartkę pod drzwi. Pani
rezydent napisała „ Dziś odbędzie się przeprowadzka z hotelu
Akrathos do hotelu Arystoteles, Bus zostanie podstawiony o godz.
12.30, proszę czekać z bagażami na recepcji”. Po śniadaniu około
godziny 10.00 zamiast iść na plaże zaczęliśmy pakowanie bagaży i
przygotowaliśmy się do transferu. O godzinie 12.30 pod hotel
podjechał BUS , jak się okazało nie przygotowany do przewozu bagażu.
Kiedy pan kierowca otworzył bagażnik wysypało się z niego drewno (
Kierowca chyba dorabia sobie do pensji w tartaku) . W związku z tym
walizki zabraliśmy na kolana i tak przejechaliśmy do Hotelu
Arystoteles. Koniecznie musze również dodać że BUS przyjechał bez
Pani rezydent, która w tym czasie jak się okazało była na wycieczce
na METEORY !! Na miejscu w hotelu Aristoteles byliśmy około 13.00 i
okazało się że nie ma dla Nas przygotowanych pokoi !!!!!!. Po
wykonaniu 2 połączeń do Pani rezydent Rostkowskiej, zadzwoniła ona
do drugiej pani rezydent, która to pofatygowała się do nas po około
30 minutowym oczekiwaniu. Niestety jej wizyta niczego nie dała i do
godziny 16.00 musieliśmy czekać z bagażami na recepcji aż przygotują
dla nas pokoje. Po godzinie 16 odebraliśmy klucze i udaliśmy się do
naszych wymarzonych pokoi i tam czekała na Nas kolejna przykra
niespodzianka!!!!. Zamiast pięknych czterogwiazdkowych pokoi które
gwarantowała Nam Triada zastaliśmy śmierdzące pokoje z terakota na
podłodze oraz zagrzybioną łazienkę, z której non stop wybijało
szambo.
O godzinie 18.00 po rozpakowaniu walizek skończyliśmy swój transfer
z hotelu do hotelu ( trwał on od 10.00- 18.00)
Kolejne dni upłynęły bez większych ekscesów , aż do wspomnianego na
wstępie dnia wyjazdu. Zmieniona godzina wyjazdu sprawiła że wyjazd z
Hotelu na lotnisku został zaplanowany na 00.05. Wcześniej o godzinie
12.00 kazano nam opuścić pokoje i zostawić walizki w jednym
zbiorowym pomieszczeniu przy recepcji. Przez 12 godzin zostaliśmy
bez jakiejkolwiek możliwości kąpieli , umycia zębów i innych
czynności higienicznych. Autokar który po nas podjechał ( podjechał
100m od recepcji, gdyż kierowca powiedział , ze nie będzie się
męczył żeby zawrócić i wszyscy musieliśmy z bagażami, a niektórzy z
płaczącymi dziećmi na rękach oraz poskładanymi wózkami na ramionach
w pocie czoła biegali w tą i z powrotem ) był tym samym autokarem
który nas przywiózł, więc wszyscy pełni obaw ruszyliśmy w drogę
powrotną. Nocna droga niesprawnym autokarem to była gehenna. Rodziny
z dziećmi, które pozbawione dostępu do pokoi od godziny 12.00, bez
możliwości wypoczynku płakały oraz licznie wymiotowały nie należały
do rzadkości. Na szczęście udało nam się dotrzeć na lotnisko i lot
samolotem linii Centralwings ( linie, które maja najgorszą opinię )
na tle wszystkich koszmarnych zdarzeń był jak „bułka z masłem”.
Na koniec jeszcze obiecane słowo na temat pani rezydent
Rostkowskiej. Osoba ta oprócz tego, ze nie zapewniła nam
podstawowej , elementarnej opieki okazała się kompletnie nie
przygotowana do pełnienia swojej funkcji. Nie potrafiła załatwić
najdrobniejszej rzeczy na recepcji ( np. żeby zrobić kopię xsero ) ,
informacje które przekazywała okazywały się nieprawdziwe, nie
dotrzymywała terminów przekazywania informacji.
Wycieczka z Triadą okazała się totalnym koszmarem. Razem z żoną
złożyliśmy reklamację na ręce wyżej wspomnianej pani rezydent.
Ostatnio zmieniony 7 lut 2009, o 17:13 przez FUX, łącznie zmieniany 1 raz.
Dolce far niente 

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Pomijając jakość usług biur turystycznych, to słyszałem od znajomej prowadzącej takie biuro, że jest kategoria klientów, którzy jadą na wycieczkę z góry zakładając, że po powrocie podadzą organizatora do sądu. W trakcie pobytu gromadzą i dokumentują wszelkie (rzeczywiste, naciągane i te zupełnie wymyślone) odstępstwa od oferty i natychmiast po powrocie składają reklamację z żądaniem zwrotu opłaty. Do następnych wakacji mają pieniądze z powrotem na koncie, akurat na opłacenie następnej wycieczki u następnego operatora. I tak robią za każdym razem.
Nie mam pojęcia czy to jest wymysł tour operatorów czy nie, ale znając roszczeniowość rodaków, uważam to za całkiem prawdopodobne.
Nie mam pojęcia czy to jest wymysł tour operatorów czy nie, ale znając roszczeniowość rodaków, uważam to za całkiem prawdopodobne.

Wysłane z mojego komputera przy użyciu klawiatury.
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Ostatnio, jak bylem na przeglądzie, to uslyszałem historię o kliencie, który przyjechał z posiekana kamieniami szybą i żądaniem wymiany na nową w ramach gwarancji... 

Dolce far niente 

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
FUX,
A ja przeżyłam takie wczasy
, na Krecie z Triadą właśnie
. Oprócz zakwaterowania w innym hotelu, wszystko tak samo. Acha! Jeszcze na koniec poinformowano nas, że lecimy w dwóch grupach. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że moją wtedy 9-cio letnią córkę zakwalifikowano do lotu porannego, natomiast ja z mężem miałam lecieć wieczorem
. A co to się działo, żeby to jakoś zamienić... ech... piękne dzieje
. Nie wszystko się udało, bo nasi znajomi musieli wylecieć rano, w Warszawie byli ok. 12 w południe, i czekali na nas do 2 w nocy, ponieważ przyjechaliśmy 1 samochodem
.

Chciałam dodać, że mi też kiedyś biuro turystyczne zwróciło 75% ceny za wczasy w nadmorskim kurorcie Pobierowo


A ja przeżyłam takie wczasy






Też o tym słyszałam od znajomej, która prowadzi biuro turystyczne. Sama niejednokrotnie byłam świadkiem wygrażania rezydentce, bo np.na śniadanie w kółko bułka i dżem, a jeden pan to się nawet awanturował,że zupy mlecznej nie maGal pisze: Pomijając jakość usług biur turystycznych, to słyszałem od znajomej prowadzącej takie biuro, że jest kategoria klientów, którzy jadą na wycieczkę z góry zakładając, że po powrocie podadzą organizatora do sądu

Chciałam dodać, że mi też kiedyś biuro turystyczne zwróciło 75% ceny za wczasy w nadmorskim kurorcie Pobierowo


Człowiek do kresu życia powinien się dotoczyć z kieliszkiem Chardonnay w jednej ręce,
tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy d..y, krzycząc : "ALE TO BYŁA JAZDA!"
:)
tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy d..y, krzycząc : "ALE TO BYŁA JAZDA!"
:)