O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
z boku w more info jest tłumaczenie na angielski (sic!)
nie będę nic pisał, posłuchajcie sobie.
jednak napiszę:
zobaczcie jak dawno wojny nie było. gdzieś adrena,ina musi znaleźć ujście. i znajduje, w sportach eksremalnych, w sportach walki... ale też w tych strzelaninach w szkołach, rzezi w żłobkach. Dawniej te historie były typowe jedynie dla Ameryki. Teraz trafły do Europy.
Zaraz kto powie - to trzeba wojenkę strzelić, zaraz wszystkim się odechce.
No ta, ale dawniej, kiedy wojny było co chwila, w każdej rodzinie były ofiary. Tu brat, siostra, syn, wnuk, cała rodzina rozwalona, z poderżniętymi przez konnych gardłami, rozbitymi w proch bombą... majątki całe zbierane przez pokolenia znikają. No to chyba lepiej, żeby tych wojen nie było a tych wyczynów samobojczych nie nagłaśniać, bo często sława zdobyta w TV podczas relacji z mordu jest motorem sprawczym
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
- piotruś
- 5 gwiazdek
- Lokalizacja: Wielkopolska
- Auto: Giulietta Veloce / Hyundai I30N Performance / Ioniq 6 / był Forester 2,5XT
- Polubił: 320 razy
- Polubione posty: 202 razy
Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
Arno, szlag by trafił ... szkoda, że to prawda ...zobaczcie jak dawno wojny nie było. gdzieś adrena,ina musi znaleźć ujście. i znajduje, w sportach eksremalnych, w sportach walki...

WOJNA OGÓRKÓW
Nic już nas nie łączy
Wojną to się pewnie skończy
Słyszę codzienne kłótnie ogórków ,
Małych , solonych i tych z cebulką .
Tamci – jacy tacy
Prawie nasi rodacy
Ale te kwaśne to już nie nasze
"Zawsze popieraj swoją rasę!" .
Krzyczą : zaraz się zacznie
Wszyscy wściekli już na mieście .
„Wy słodko-kwaśne korniszony ,
Zdrajcy , kurduple , zielone betony .”
On jest wyzwolony
Nasz kochany i kiszony
Będzie przewodził nam z głębi beczki
Skisną wam ogonki gdy oddacie teczki .
Och Ty , och Ty niewierny
Jam jest prawy , bo koszerny
Jurek – ogórek , kiszka i sznurek
„Wszystko to mizeria” – śmieje się Marek .
Nie wiem co Was łączy
Nie wiem czym to się skończy
Ten eksperyment już mnie nie bawi
Zabieram Wam słońce , radźcie sobie sami .
To już bardzo nudzi mnie
Chyba przeniosę się gdzieś
Tylko zabiorę moje słoneczko
Hej ogórki , no to cześć !!!
(muz/sł: piotruś)
Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
piotrus, opowiedzialem zonie moja teorie, w tym samym czasie w podlym TVN dziewulski i dwoch psychlogow rozmawialo o tym zjawisku.
Duzo bierze sie z ponizania. Dali przyklad mobbingu. Jakas pani dyrektor czy prezes dreczy 4 pracownice: niech uwaza, mówią, bo za 4 lata może spać ze schodów.
Zemsta odroczona - system poniżanych.
Żona poszła dziś z mały psem na spacer. Dwa Tico śmiecie wywalały, 4 facetow. Na pole, tam gdzie spacerujemy. częste zbydlęcenie. Mówi - no przecież im nie zwrócę uwagi, sama w polu , bo mnie pobiją. Dawniej to było nie do pomyślenia. Można było zwrócić uwagę. Było takie zjawisko: odwaga cywilna. A dziś boisz się, że jak zatrąbisz, to na następnych światłach, jakiś bojowy karkonosz z Subaru (mieliśmy takiego na .) da w mordę staruszkowi. Można zarobić za szybką jazdę. Za wszystko można.
Coś się stało. Zniknął szacunek dla wieku, autorytetu.
Ja to mam taką prymitywną teorię, że wszystkiemu winna ta TV ( co GAL nieogląda, a ocenia :) ). Tam się wszyscy biją, autorytety w rozmowach poważnych mieszane z błotem, każdego można gównem obrzucić i nic..... Filmy tylko na biciu oparte, ta się puszcza z tym, ten z tamtym i to bez krępacji, w świetle jupterów.
Powoli zanikają wszystkie wartości a kościół, matka nasza, jakoś nie ma na to wpływu nic a nic.
ja, jako nie wierzący a nawet nie krzszczony, nie mam żadnego systemu wartości. ja to dopiero jestem bydlę amoralne.
jest podejrzenie, że któraś ze służących mnie z wody okrzciła. WTedy mam przerąbane. Bo na razie mnie system kar nie obejmuje.
Wrocę do odwagi cywilnej. 20 lat temu na Sadybie, obok domu, poszliśmy na spacer. Na Jodłowej, niedaleko nowego domu znanego redaktora na Ż. młody chłopka kopał dziewczynę po brzuchu. To my do domu. W domu był sprzęt do bejsbola bo uczyłem syna łapać i kijem uderzać. Żona jeden kij, ja drugi i dawaj ratować maleńką pannę.
Dopadamy. Okazuje się, że mała zaciężyła z młodym, idiotka. To ją kopał. Taki prymityw z Sadyby.
Znany nam z widzenia.
Zebrała się cała dzielnica. My w konfilkcie z młodym agresorem. WYgrażającym, grożącym późniejszymi konsekwencjami, Moi koledzy obok, ale nikt NIC>
Moja żona i ja do niego. On łapie za kij żony, probuje wyrwać. ona cwaniara ( i tu żałować mnie) zamiast dać sobie wyrwać kij, to użyla jego siły i go w bebech.
Potem jakieś inne sytuacje, w każdej razie, młoda odeszła niby bezpieczna, młody nam obiecał śmierć a dzielnica tkwiła na swoich pozycjach bezpiecznych. Zabić by nas tam mogły młode a nikt z tłumu by palcem nie kiwnął. tłumu znajomych sąsiadów.
iść się bić - w życiu. Ale w czyjejś obronie??? Wtedy? Tak. ale dziś? Dziś wiem, że ten bydlak by mi dziecko np zabił. Żone nożem pociął.
Coś się dzieje na świecie nie tak.
Uprasza się o inteligentne czytanie wstecz bo literówki pewnie wszędzie.
Duzo bierze sie z ponizania. Dali przyklad mobbingu. Jakas pani dyrektor czy prezes dreczy 4 pracownice: niech uwaza, mówią, bo za 4 lata może spać ze schodów.
Zemsta odroczona - system poniżanych.
Żona poszła dziś z mały psem na spacer. Dwa Tico śmiecie wywalały, 4 facetow. Na pole, tam gdzie spacerujemy. częste zbydlęcenie. Mówi - no przecież im nie zwrócę uwagi, sama w polu , bo mnie pobiją. Dawniej to było nie do pomyślenia. Można było zwrócić uwagę. Było takie zjawisko: odwaga cywilna. A dziś boisz się, że jak zatrąbisz, to na następnych światłach, jakiś bojowy karkonosz z Subaru (mieliśmy takiego na .) da w mordę staruszkowi. Można zarobić za szybką jazdę. Za wszystko można.
Coś się stało. Zniknął szacunek dla wieku, autorytetu.
Ja to mam taką prymitywną teorię, że wszystkiemu winna ta TV ( co GAL nieogląda, a ocenia :) ). Tam się wszyscy biją, autorytety w rozmowach poważnych mieszane z błotem, każdego można gównem obrzucić i nic..... Filmy tylko na biciu oparte, ta się puszcza z tym, ten z tamtym i to bez krępacji, w świetle jupterów.
Powoli zanikają wszystkie wartości a kościół, matka nasza, jakoś nie ma na to wpływu nic a nic.
ja, jako nie wierzący a nawet nie krzszczony, nie mam żadnego systemu wartości. ja to dopiero jestem bydlę amoralne.
jest podejrzenie, że któraś ze służących mnie z wody okrzciła. WTedy mam przerąbane. Bo na razie mnie system kar nie obejmuje.
Wrocę do odwagi cywilnej. 20 lat temu na Sadybie, obok domu, poszliśmy na spacer. Na Jodłowej, niedaleko nowego domu znanego redaktora na Ż. młody chłopka kopał dziewczynę po brzuchu. To my do domu. W domu był sprzęt do bejsbola bo uczyłem syna łapać i kijem uderzać. Żona jeden kij, ja drugi i dawaj ratować maleńką pannę.
Dopadamy. Okazuje się, że mała zaciężyła z młodym, idiotka. To ją kopał. Taki prymityw z Sadyby.
Znany nam z widzenia.
Zebrała się cała dzielnica. My w konfilkcie z młodym agresorem. WYgrażającym, grożącym późniejszymi konsekwencjami, Moi koledzy obok, ale nikt NIC>
Moja żona i ja do niego. On łapie za kij żony, probuje wyrwać. ona cwaniara ( i tu żałować mnie) zamiast dać sobie wyrwać kij, to użyla jego siły i go w bebech.
Potem jakieś inne sytuacje, w każdej razie, młoda odeszła niby bezpieczna, młody nam obiecał śmierć a dzielnica tkwiła na swoich pozycjach bezpiecznych. Zabić by nas tam mogły młode a nikt z tłumu by palcem nie kiwnął. tłumu znajomych sąsiadów.
iść się bić - w życiu. Ale w czyjejś obronie??? Wtedy? Tak. ale dziś? Dziś wiem, że ten bydlak by mi dziecko np zabił. Żone nożem pociął.
Coś się dzieje na świecie nie tak.
Uprasza się o inteligentne czytanie wstecz bo literówki pewnie wszędzie.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
Miron Białoszewski
Ten do mnie zawsze trafiał. Ale zwróćcie uwagę, że t wiersze białe, bez rymow. Ten poniżej to jeszcze na wierszy wygląda. WIZUALNIE!
autoportret odczuwalny
cykl: autoportrety; tomik: obroty rzeczy
Patrzą na mnie,
więc pewnie mam twarz.
Ze wszystkich znajomych twarzy
najmniej pamiętam własną.
Nieraz mi ręce
żyją zupełnie osobno.
Może ich wtedy nie doliczać do siebie?
— — —
Gdzie są moje granice?
— — —
Porośnięty przecież jestem
ruchem albo półżyciem.
Zawsze jednak
pełza we mnie
pełne czy też niepełne,
ale istnienie.
Noszę sobą
jakieś swoje własne
miejsce.
Kiedy je stracę,
to znaczy, że mnie nie ma.
— — —
Nie ma mnie,
więc nie wątpię.
ALE ZOBACZCIE CO SIĘ TU DZIEJE z wyglądem wiersza:
blok, ja w nim
cykl: odczepić się; tomik: odczepić się
— Ralla
la laa! — radio z babą
— uuu! — gdzieś dziecko
— Ralla
la laa! — baba
— uuu! — dziecko
— Ral
la la — baba
— uu — dziecko
— Ra
la la —
— u
oho
ucho mi zwariowało?
a to nie:
niedziela
rusza
trzymajcie się ludzie!
Ten do mnie zawsze trafiał. Ale zwróćcie uwagę, że t wiersze białe, bez rymow. Ten poniżej to jeszcze na wierszy wygląda. WIZUALNIE!
autoportret odczuwalny
cykl: autoportrety; tomik: obroty rzeczy
Patrzą na mnie,
więc pewnie mam twarz.
Ze wszystkich znajomych twarzy
najmniej pamiętam własną.
Nieraz mi ręce
żyją zupełnie osobno.
Może ich wtedy nie doliczać do siebie?
— — —
Gdzie są moje granice?
— — —
Porośnięty przecież jestem
ruchem albo półżyciem.
Zawsze jednak
pełza we mnie
pełne czy też niepełne,
ale istnienie.
Noszę sobą
jakieś swoje własne
miejsce.
Kiedy je stracę,
to znaczy, że mnie nie ma.
— — —
Nie ma mnie,
więc nie wątpię.
ALE ZOBACZCIE CO SIĘ TU DZIEJE z wyglądem wiersza:
blok, ja w nim
cykl: odczepić się; tomik: odczepić się
— Ralla
la laa! — radio z babą
— uuu! — gdzieś dziecko
— Ralla
la laa! — baba
— uuu! — dziecko
— Ral
la la — baba
— uu — dziecko
— Ra
la la —
— u
oho
ucho mi zwariowało?
a to nie:
niedziela
rusza
trzymajcie się ludzie!
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
Miron Białoszewski mieszkał w dużym bloku, mówiło się Mrówkowce. Chyba na Waszyngtona.
Broniewski mieszkał w pięknej willi na Dąbrowskiego.
Czy Broniewski pisał o tym domu? No nie pisał, bo tai dom nie daje takich doznań jak blok, w którym słychać jak ktoś w toalecie coś tam, a potem to coś tam leci przez 15 pięter na dół. "blok, ja w nim" - to właśnie ta pchająca się zewsząd rzeczywistość. ZObaczcie jaka forma. Zwęża się.
cykl: moce nocy; tomik: wiersze wybrane i dobrane
NA JEDENASTYM PIĘTRZE
na korytarz
bezosobowy
ćwierćkilometrowy
wąziutki
świtkiem
wyłazi
glizda
blada,
bada
i się przesuwa
i nie
pełz
nie
pełz
nie
Zwęża ale nie konsekwentnie.
Konsekwentnie to się zwęża w Alicji w Krainie czarów. Jak toś czytał to na pewno pamięta.
a tu z Alicji w oryginale, lekko abstrakcyjne dzieło i to z zakończeniem dziwnym
`I sent a message to the fish:
I told them "This is what I wish."
The little fishes of the sea,
They sent an answer back to me.
The little fishes' answer was
"We cannot do it, Sir, because -- "'
`I'm afraid I don't quite understand,' said Alice.
`It gets easier further on,' Humpty Dumpty replied.
`I sent to them again to say
"It will be better to obey."
The fishes answered with a grin,
"Why, what a temper you are in!"
I told them once, I told them twice:
They would not listen to advice.
I took a kettle large and new,
Fit for the deed I had to do.
My heart went hop, my heart went thump;
I filled the kettle at the pump.
Then some one came to me and said,
"The little fishes are in bed."
I said to him, I said it plain,
"Then you must wake them up again."
I said it very loud and clear;
I went and shouted in his ear.'
`But he was very stiff and proud;
He said "You needn't shout so loud!"
And he was very proud and stiff;
He said "I'd go and wake them, if -- "
I took a corkscrew from the shelf:
I went to wake them up myself.
And when I found the door was locked,
I pulled and pushed and knocked.
And when I found the door was shut,
I tried to turn the handle, but -- '
Broniewski mieszkał w pięknej willi na Dąbrowskiego.
Czy Broniewski pisał o tym domu? No nie pisał, bo tai dom nie daje takich doznań jak blok, w którym słychać jak ktoś w toalecie coś tam, a potem to coś tam leci przez 15 pięter na dół. "blok, ja w nim" - to właśnie ta pchająca się zewsząd rzeczywistość. ZObaczcie jaka forma. Zwęża się.
cykl: moce nocy; tomik: wiersze wybrane i dobrane
NA JEDENASTYM PIĘTRZE
na korytarz
bezosobowy
ćwierćkilometrowy
wąziutki
świtkiem
wyłazi
glizda
blada,
bada
i się przesuwa
i nie
pełz
nie
pełz
nie
Zwęża ale nie konsekwentnie.
Konsekwentnie to się zwęża w Alicji w Krainie czarów. Jak toś czytał to na pewno pamięta.
a tu z Alicji w oryginale, lekko abstrakcyjne dzieło i to z zakończeniem dziwnym
`I sent a message to the fish:
I told them "This is what I wish."
The little fishes of the sea,
They sent an answer back to me.
The little fishes' answer was
"We cannot do it, Sir, because -- "'
`I'm afraid I don't quite understand,' said Alice.
`It gets easier further on,' Humpty Dumpty replied.
`I sent to them again to say
"It will be better to obey."
The fishes answered with a grin,
"Why, what a temper you are in!"
I told them once, I told them twice:
They would not listen to advice.
I took a kettle large and new,
Fit for the deed I had to do.
My heart went hop, my heart went thump;
I filled the kettle at the pump.
Then some one came to me and said,
"The little fishes are in bed."
I said to him, I said it plain,
"Then you must wake them up again."
I said it very loud and clear;
I went and shouted in his ear.'
`But he was very stiff and proud;
He said "You needn't shout so loud!"
And he was very proud and stiff;
He said "I'd go and wake them, if -- "
I took a corkscrew from the shelf:
I went to wake them up myself.
And when I found the door was locked,
I pulled and pushed and knocked.
And when I found the door was shut,
I tried to turn the handle, but -- '
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
- piotruś
- 5 gwiazdek
- Lokalizacja: Wielkopolska
- Auto: Giulietta Veloce / Hyundai I30N Performance / Ioniq 6 / był Forester 2,5XT
- Polubił: 320 razy
- Polubione posty: 202 razy
Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
Arno, muszę "sięgnąć po" Mirona Białoszewskiego, w ogóle Go nie znałem
.
Mam nadzieję, że nie masz racji pisząc o tym co się dzieje teraz w relacjach między ludźmi...
Tzn. wolę wierzyć, że tak było i kiedyś, tylko mniej sie o tym mówiło. Prawie 30 lat temu mieszkałem w internacie,
który mieścił się w tzw. "trójkącie bermudzkim" jednego z ówczesnych miast wojewódzkich. Najwięcej bandziorów, prostytutek, rozbojów, meneli, złodziei itd. Tak nam mówili milicjanci, którzy czasem organizowali szkolenia/pgadanki w internacie na temat "jak sie uchronić przed bójkami ulicznymi
. Miejscowa młodzież gnębiła nas okropnie... Zbierali się kilkunasto, a nawet kilkudziesięcioosobową bandą, na czaty wysyłali siedmiolatka, który niewinnie pytał grupkę kilku chłopaków wracających do internatu " chłopcy wy jesteście z internatu, znacie mojego brata ...?" Gdy usłyszał potwierdzenie, zaczynało się ... Wiele razy widziałem wściekłość w oczach gości biegnących za mną z kastetami, i jakimis pałkami w ręku. Nie mogłem zrozumieć - dlaczego? Nic im nie zrobiliśmy... Myślę, że zawsze (te 30 lat temu i teraz i później) będziemy spotykać ludzi, którzy uwielbiają robić komuś krzywdę. Uwielbiają to i nie przestaną dopóki będą swobodnie żyli wśród innych
Ja nie jestem Chrystusem, i nie potrafię tak wybaczać jak On, a wręcz mam żal do religii chrześcijańskiej o tę łatwość w udzielaniu rozgrzeszenia i w praktyce całkowite pomijanie kwestii zadośćuczynienia. Wszyscy wierni są niesamowicie bardzo skłonni z tego korzystać. Ale pomijając to co sądzę o wszelkich światopoglądach, ja po prostu źle życzę takim gościom, którzy kopią ciężarną kobietę, gonią wystraszonych nastolatków po mieście aby ich stłuc "dla sportu". A kiedy słyszę, że kogoś, w pościgu zabiła Policja, albo, że taki typ umarł z wykrwawienia, bo napadnięty starszy człowiek broniąc się przeciął mu tętnicę, albo w ucieczce rozbili się na drzewie, albo powiesili się w więzieniu .... to ja odczuwam wtedy satysfakcję
Może to dlatego, że kilka razy widziałem oczy takich ludzi gotowych zrobić mi i moim kolegom krzywdę? Wierzcie, mi, że w takich sytuacjach - w obronie własnej, swojej rodziny, lub innych bezbronnych ludzi jesteś gotowy zabić i myslisz tylko o tym jak zdążyć, aby nie oberwać!
Przemoc rodzi przemoc - jak śpiewał Tomasz Lipnicki
Vendetta
Czy ty też to bardzo lubisz - czy ty kochasz to?
Gdy się twoja krew gotuje - gdy zaciskasz pięść
Czy wiesz co robić by cię nigdy nie opuścił gniew?
Czy wiesz co robić by nie wyschły nigdy oczy twe?
Miłość swoją zakopałeś litość mocno śpi
Chciałbyś cały świat utopić w oceanie krwi
Lecz pomyśl sobie nim zaciśniesz pięść
nim spróbujesz zadać cios
Lecz pomyśl sobie, że dla wielu święte jest
Oko za oko
Ząb za ząb
Przemoc rodzi przemoc
Człowiek to jest zwierz, gorszy od hieny jest
bo zabijanie jest dla niego piękne
pewnie za jakiś czas nie będzie komu wstać
bo Oko za oko
Ząb za ząb
bo Przemoc rodzi przemoc
najgorsza to broń
i usprawiedliwienie
Vendetta!

Mam nadzieję, że nie masz racji pisząc o tym co się dzieje teraz w relacjach między ludźmi...
Tzn. wolę wierzyć, że tak było i kiedyś, tylko mniej sie o tym mówiło. Prawie 30 lat temu mieszkałem w internacie,
który mieścił się w tzw. "trójkącie bermudzkim" jednego z ówczesnych miast wojewódzkich. Najwięcej bandziorów, prostytutek, rozbojów, meneli, złodziei itd. Tak nam mówili milicjanci, którzy czasem organizowali szkolenia/pgadanki w internacie na temat "jak sie uchronić przed bójkami ulicznymi



Przemoc rodzi przemoc - jak śpiewał Tomasz Lipnicki

Vendetta
Czy ty też to bardzo lubisz - czy ty kochasz to?
Gdy się twoja krew gotuje - gdy zaciskasz pięść
Czy wiesz co robić by cię nigdy nie opuścił gniew?
Czy wiesz co robić by nie wyschły nigdy oczy twe?
Miłość swoją zakopałeś litość mocno śpi
Chciałbyś cały świat utopić w oceanie krwi
Lecz pomyśl sobie nim zaciśniesz pięść
nim spróbujesz zadać cios
Lecz pomyśl sobie, że dla wielu święte jest
Oko za oko
Ząb za ząb
Przemoc rodzi przemoc
Człowiek to jest zwierz, gorszy od hieny jest
bo zabijanie jest dla niego piękne
pewnie za jakiś czas nie będzie komu wstać
bo Oko za oko
Ząb za ząb
bo Przemoc rodzi przemoc
najgorsza to broń
i usprawiedliwienie
Vendetta!
-
Konto usunięte
- 6 gwiazdek
- Polubił: 0
- Polubione posty: 0
Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
Białoszewskiego zawsze lubiłem czytać, i wiersze i prozę. Miał specyficzny sposób widzenia świata.
Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
pewien Arno z tego forum
chcąc zapewnić forum kworum
zaczął uczyć poetyki
od haribu po liryki
teraz user kreski musi być Autorem.
w warsztacie w Piasecznie
co ma szyld wszeteczny
nawet Az'a wzięło
więc pierdolnął dzieło
"o remontach silników traktat ostateczny"
Yarisowi w Kielcach łza z lusterka leci
rdza dopadłia koła, a i klamki szpeci
czemuś taki smutny?
gdzie twój Pan okrutny?
brodaty sadysta wiersze, kurwa, kleci
no co? pisać każdy może

edit: literówka
chcąc zapewnić forum kworum
zaczął uczyć poetyki
od haribu po liryki
teraz user kreski musi być Autorem.
w warsztacie w Piasecznie
co ma szyld wszeteczny
nawet Az'a wzięło
więc pierdolnął dzieło
"o remontach silników traktat ostateczny"
Yarisowi w Kielcach łza z lusterka leci
rdza dopadłia koła, a i klamki szpeci
czemuś taki smutny?
gdzie twój Pan okrutny?
brodaty sadysta wiersze, kurwa, kleci
no co? pisać każdy może



edit: literówka
Ostatnio zmieniony 12 mar 2009, o 12:36 przez damaz, łącznie zmieniany 1 raz.
-
Konto usunięte
- 6 gwiazdek
- Polubił: 14 razy
- Polubione posty: 19 razy
Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
damaz, toż to prawie poemat, a o poematach jeszcze nie było wykładu, kujon!! 

Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
Konto usunięte pisze:kujon!!

w zamyśłe to mają być trzy limeryki spięte klamrą. o limerykach też nie było?
no to faktycznie...


Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
o limerykach był i pisali dużo.
Musisz Damaz przeczytać w kwestii konstrukcji limeryków, bo rządzą nimi nie zmienialne prawa.
W zasadzie chodzi o ilość sylab w wersie.
Piotrus, z internatu byliscie po prostu INNI. Tak jak ptaki zadziobia natychmiast w Polsce papuge na wolnosci, tak czarny, skosnooki, czy eskimos dostanie po ryju w tym kraju.
Po ryju dostanie tez ten, który sie o to prosi, to znaczy spojrzy jakos dziwnie.
Jechalismy raz z rodzina w Waszyngtonie z ostatniej stacji metra ( tam park and ride) do centrum do muzeow. W sasadzie w ryj sie juz z definicji za te muzea nalezalo. I siedzimy w koncu jednego wagonu. W polowie siedzi kilku murzynow. Normalne napakowane fajne chlopaki.
Kuzynka co mieszka w USA mowi, tylko za cholere im w oczy nie patrzcie. w ogole na nich nie patrzcie, bo nas pobija.
Ale tu chodzi o kare rozproszona na wiele pokolen za niewoilnictwo i cala reszte. Upraszczajac. Oczywiscie. Jak to ja.
black poetry/black haiku
Last night more happened
then I really expected
you said you love me.
POLITYCZNA POEZJA CZARNA
Da Flag
July 19th, 2006
I pledge allegiance
To the red, black and the green
for red, white & blue
left me with red scars and welts,
white-hot ire and singing blue.
Timothy N. Stelly, Sr.
For A Lady
She even thinks that up in heaven
Her class lies late and snores
While poor black cherubs rise at seven
To do celestial chores.
Written by Countée Cullen (1903-1946)
W zasadzie poezja zaangażowana.
Musisz Damaz przeczytać w kwestii konstrukcji limeryków, bo rządzą nimi nie zmienialne prawa.
W zasadzie chodzi o ilość sylab w wersie.
Piotrus, z internatu byliscie po prostu INNI. Tak jak ptaki zadziobia natychmiast w Polsce papuge na wolnosci, tak czarny, skosnooki, czy eskimos dostanie po ryju w tym kraju.
Po ryju dostanie tez ten, który sie o to prosi, to znaczy spojrzy jakos dziwnie.
Jechalismy raz z rodzina w Waszyngtonie z ostatniej stacji metra ( tam park and ride) do centrum do muzeow. W sasadzie w ryj sie juz z definicji za te muzea nalezalo. I siedzimy w koncu jednego wagonu. W polowie siedzi kilku murzynow. Normalne napakowane fajne chlopaki.
Kuzynka co mieszka w USA mowi, tylko za cholere im w oczy nie patrzcie. w ogole na nich nie patrzcie, bo nas pobija.
Ale tu chodzi o kare rozproszona na wiele pokolen za niewoilnictwo i cala reszte. Upraszczajac. Oczywiscie. Jak to ja.
black poetry/black haiku
Last night more happened
then I really expected
you said you love me.
POLITYCZNA POEZJA CZARNA
Da Flag
July 19th, 2006
I pledge allegiance
To the red, black and the green
for red, white & blue
left me with red scars and welts,
white-hot ire and singing blue.
Timothy N. Stelly, Sr.
For A Lady
She even thinks that up in heaven
Her class lies late and snores
While poor black cherubs rise at seven
To do celestial chores.
Written by Countée Cullen (1903-1946)
W zasadzie poezja zaangażowana.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
Konto usunięte pisze:kujon!!
Arno pisze:Musisz Damaz przeczytać w kwestii konstrukcji limeryków, bo rządzą nimi nie zmienialne prawa.
no i nie zdałem



Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
ja przepraszam, ale to jest kurs dobrowolny, nikt nie zmusza i nie ma świadectwa moralności.
za to dla tych którzy są zainteresowani rozwojem duszy swej
strona: http://niedoczytania.pl/?cat=19
za to dla tych którzy są zainteresowani rozwojem duszy swej
strona: http://niedoczytania.pl/?cat=19
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
Utwór para poetycki zaangażowany - jakto często bywało z poeamatami zaangażowanymi, pisane one były przez aktyw mlodzieżowy, przez kolektyw na zakładzie, lub w konkursie: Konkurs Poetycki Imienia Marcelego Nowotki.
Postaram się dostosować( nie jest to w moim przypadku trudne, a raczej wręcz jest naturalne) do poziomu konkursu Marcelego N.
Oto próbka:
Autostrad tu nie ma
i już ich
nie
BĘDZIE!
Dziury niszczą
auta,
dziury są już wszędzie.
Czy kraj nasz to dziura
Jak jakieś Bamako,
Czy ułan na głowie
ma czapkę czy czako?
Skąd tu ułan nagle?
potrzebny do rymu,
Jak się nie podoba -
na drogi do Rzymu!
Tam i język
ładny,
I klimat ten
tego,
Cinnecittę mają, mieli Felliniego.
A u NAS jest Łódź i WFD na Chełmskiej.
I mamy także też przystojnych przedstawicieli płci męskiej.
Polska narodów jest to Winkielried!
Taki nam w liceum wpakowali kit!
Postaram się dostosować( nie jest to w moim przypadku trudne, a raczej wręcz jest naturalne) do poziomu konkursu Marcelego N.
Oto próbka:
Autostrad tu nie ma
i już ich
nie
BĘDZIE!
Dziury niszczą
auta,
dziury są już wszędzie.
Czy kraj nasz to dziura
Jak jakieś Bamako,
Czy ułan na głowie
ma czapkę czy czako?
Skąd tu ułan nagle?
potrzebny do rymu,
Jak się nie podoba -
na drogi do Rzymu!
Tam i język
ładny,
I klimat ten
tego,
Cinnecittę mają, mieli Felliniego.
A u NAS jest Łódź i WFD na Chełmskiej.
I mamy także też przystojnych przedstawicieli płci męskiej.
Polska narodów jest to Winkielried!
Taki nam w liceum wpakowali kit!
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
-
Konto usunięte
- 6 gwiazdek
- Polubił: 14 razy
- Polubione posty: 19 razy
Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
Mam jeszcze dwa limeryki do konkursu (nie wiem czemu te tematy okołoerotyczne mi się w mózg tak wbiły)
***
Nieśmiała sekserka z mazur
Nigdy nie miała orgazmu
Macała gęsi, kury
A świat był szary, ponury
Zmarła nie grzesząc ni razu
***
Pewien polityk z Włoszczowy
Chciał zostać spikerem radiowym
Zbudował nawet peron
Z megafonami stereo
Nie został nawet torowym
***
Nieśmiała sekserka z mazur
Nigdy nie miała orgazmu
Macała gęsi, kury
A świat był szary, ponury
Zmarła nie grzesząc ni razu
***
Pewien polityk z Włoszczowy
Chciał zostać spikerem radiowym
Zbudował nawet peron
Z megafonami stereo
Nie został nawet torowym
Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
piotruś pisze: Vendetta
Czy ty też to bardzo lubisz - czy ty kochasz to?
Gdy się twoja krew gotuje - gdy zaciskasz pięść
Czy wiesz co robić by cię nigdy nie opuścił gniew?
Czy wiesz co robić by nie wyschły nigdy oczy twe?
Miłość swoją zakopałeś litość mocno śpi
Chciałbyś cały świat utopić w oceanie krwi
Lecz pomyśl sobie nim zaciśniesz pięść
nim spróbujesz zadać cios
Lecz pomyśl sobie, że dla wielu święte jest
Oko za oko
Ząb za ząb
Przemoc rodzi przemoc
Vendetta! Vendetta! Vendetta!
[...]
Płakać się, jak popatrzeć jakie przyśpiewki Lipa płodzi obecnie...
O, mogłem zabłysnąć w tym wątku :P
r.
Wieśniak w trójce. Dla przyjaciół Rufjan.
Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
RYBY, ŻABY I RAKI
Ryby, żaby i raki
Raz wpadły na pomysł taki,
Żeby opuścić staw, siąść pod drzewem
I zacząć zarabiać śpiewem.
No, ale cóż, kiedy ryby
Śpiewały tylko na niby,
Żaby
Na aby-aby,
A rak
Byle jak.
Karp wydął żałośnie skrzele:
"Słuchajcie mnie przyjaciele,
Mam sposób zupełnie prosty -
Zacznijmy budować mosty!"
No, ale cóż, kiedy ryby
Budowały tylko na niby,
Żaby
Na aby-aby,
A rak
Byle jak.
Rak tedy rzecze: "Rodacy,
Musimy się wziąć do pracy,
Mam pomysł zupełnie nowy -
Zacznijmy kuć podkowy!"
No, ale cóż, kiedy ryby
Kuły tylko na niby,
Żaby
Na aby-aby,
A rak
Byle jak.
Odezwie się więc ropucha:
"Straszna u nas posucha,
Coś zróbmy, coś zaróbmy,
Trochę żywności kupmy!
Jest sposób, ja wam mówię,
Zacznijmy szyć obuwie!"
No, ale cóż, kiedy ryby
Szyły tylko na niby,
Żaby
Na aby-aby,
A rak
Byle jak.
Lin wreszcie tak powiada:
"Czeka nas tu zagłada,
Opuściliśmy staw przeciw prawu -
Musimy wrócić do stawu."
I poszły. Lecz na ich szkodę
Ludzie spuścili wodę.
Ryby w płacz, reszta też, lecz czy łzami
Zapełni się staw? Zważcie sami,
Zwłaszcza że przecież ryby
Płakały tylko na niby,
Żaby
Na aby-aby,
A rak
Byle jak.
Brzechwa, Jan Brzechwa
Ryby, żaby i raki
Raz wpadły na pomysł taki,
Żeby opuścić staw, siąść pod drzewem
I zacząć zarabiać śpiewem.
No, ale cóż, kiedy ryby
Śpiewały tylko na niby,
Żaby
Na aby-aby,
A rak
Byle jak.
Karp wydął żałośnie skrzele:
"Słuchajcie mnie przyjaciele,
Mam sposób zupełnie prosty -
Zacznijmy budować mosty!"
No, ale cóż, kiedy ryby
Budowały tylko na niby,
Żaby
Na aby-aby,
A rak
Byle jak.
Rak tedy rzecze: "Rodacy,
Musimy się wziąć do pracy,
Mam pomysł zupełnie nowy -
Zacznijmy kuć podkowy!"
No, ale cóż, kiedy ryby
Kuły tylko na niby,
Żaby
Na aby-aby,
A rak
Byle jak.
Odezwie się więc ropucha:
"Straszna u nas posucha,
Coś zróbmy, coś zaróbmy,
Trochę żywności kupmy!
Jest sposób, ja wam mówię,
Zacznijmy szyć obuwie!"
No, ale cóż, kiedy ryby
Szyły tylko na niby,
Żaby
Na aby-aby,
A rak
Byle jak.
Lin wreszcie tak powiada:
"Czeka nas tu zagłada,
Opuściliśmy staw przeciw prawu -
Musimy wrócić do stawu."
I poszły. Lecz na ich szkodę
Ludzie spuścili wodę.
Ryby w płacz, reszta też, lecz czy łzami
Zapełni się staw? Zważcie sami,
Zwłaszcza że przecież ryby
Płakały tylko na niby,
Żaby
Na aby-aby,
A rak
Byle jak.
Brzechwa, Jan Brzechwa

Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
Mój ulubiony, szkolny.
PANI TWARDOWSKA
Jedzą, piją, lulki palą,
Tańce, hulanka, swawola;
Ledwie karczmy nie rozwalą,
Cha cha, chi chi, hejza, hola!
Twardowski siadł w końcu stoła.
Podparł się w boki jak basza;
"Hulaj dusza! hulaj!" - woła,
Śmieszy, tumani, przestrasza.
Żołnierzowi, co grał zucha,
Wszystkich łaje i potrąca,
Świsnął szablą koło ucha,
Już z żołnierza masz zająca.
Na patrona z trybunału,
Co milczkiem wypróżniał rondel,
Zadzwonił kieską pomału,
Z patrona robi się kondel.
Szewcu w nos wyciął trzy szczutki,
Do łba przymknął trzy rureczki,
Cmoknął, cmok, i gdańskiej wódki
Wytoczył ze łba pół beczki.
Wtem gdy wódkę pił z kielicha.
Kielich zaświstał, zazgrzytał;
Patrzy na dno: Co u licha?
Po coś tu, kumie, zawitał?
Diablik to był w wódce na dnie,
Istny Niemiec, sztuczka kusa;
Skłonił się gościom układnie,
Zdjął kapelusz i dał susa.
Z kielicha aż na podłogę
Pada, rośnie na dwa łokcie,
Nos jak haczyk, kurzą nogę
I krogulcze ma paznokcie.
"A! Twardowski; witam, bracie!"
To mówiąc bieży obcesem:
"Cóż to, czyliż mię nie znacie?
Jestem Mefistofelesem.
Wszak ze mnąś na Łysej Górze
Robił o duszę zapisy;
Cyrograf na byczeJ skórze
Podpisaleś ty, i bisy
Miały słuchać twego rymu;
Ty, jak dwa lata przebiegą,
Miałeś pojechać do Rzymu,
By cię tam porwać jak swego.
Już i siedem lat uciekło,
Cyrograf nadal nie służy;
Ty, czarami dręcząc piekło,
Ani myślisz o podróży.
Ale zemsta, choć leniwa,
Nagnała cię w nasze sieci;
Ta karczma Rzym się nazywa,
Kładę areszt na waszeci."
Twardowski ku drzwióm się kwapił
Na takie dictum acerbum,
Diabeł za kuntusz ułapił:
"A gdzie jest nobile verbum?"
Co tu począć? kusa rada,
Przyjdzie już nałożyć głową.
Twardowski na koncept wpada
I zadaje trudność nową.
"Patrz w kontrakt, Mefistofilu,
Tam warunki takie stoją:
Po latach tylu a tylu,
Gdy przyjdziesz brać duszę moją,
Będę miał prawo trzy razy
Zaprząc ciebie do roboty?
A ty najtwardsze rozkazy
Musisz spełnić co do joty.
Patrz, oto jest karczmy godło,
Koń malowany na płótnie;
Ja chcę mu wskoczyć na siodło,
A koń niech z kopyta utnie.
Skręć mi przy tym biczyk z piasku,
Żebym miał czym konia chłostać,
I wymuruj gmach w tym lasku,
Bym miał gdzie na popas zostać.
Gmach będzie z ziarnek orzecha,
Wysoki pod szczyt Krępaku,
Z bród żydowskich ma być strzecha,
Pobita nasieniem z maku.
Patrz, oto na miarę ćwieczek,
Cal gruby. długi trzy cale,
W każde z makowych ziareczek
Wbij mi takie. trzy bratnale".
Mefistofil duchem skoczy,
Konia czyści, karmi, poi,
Potem bicz z piasku utoczy
I już w gotowości stoi.
Twardowski dosiadł biegusa,
Próbuje podskoków, zwrotów,
Stępa, galopuje, kłusa,
Patrzy, aż i gmach już gotów.
No! wygrałeś, panie bisie;
Lecz druga rzecz nic skończona,
Trzeba skąpać się w tej misie,
A to jest woda święcona.
Diabeł kurczy się i krztusi,
Aż zimny pot na nim bije;
Lecz pan każe, sługa musi,
Skąpał się biedak po szyję.
Wyleciał potem jak z procy,
Otrząsł się, dbrum! parsknął raźnie.
"Teraz jużeś w naszej mocy,
Najgorętsząm odbył łaźnię."
"Jeszcze jedno, będzie kwita,
Zaraz pęknie moc czartowska;
Patrzaj, oto jest kobiéta,
Moja żoneczka Twardowska.
Ja na rok u Belzebuba
Przyjmę za ciebie mieszkanie,
Niech przez ten rok moja luba
Z tobą jak z mężem zostanie.
Przysiąż jej miłość, szacunek
I posłuszeństwo bez granic;
Złamiesz choć jeden warunek.
Już cała ugoda za nic."
Diabeł do niego pół ucha,
Pół oka zwrócił do samki,
Niby patrzy, niby słucha,
Tymczasem już blisko klamki.
Gdy mu Twardowski dokucza,
Od drzwi, od okien odpycha,
Czmychnąwszy dziurką od klucza,
Dotąd jak czmycha, tak czmycha.
PANI TWARDOWSKA
Jedzą, piją, lulki palą,
Tańce, hulanka, swawola;
Ledwie karczmy nie rozwalą,
Cha cha, chi chi, hejza, hola!
Twardowski siadł w końcu stoła.
Podparł się w boki jak basza;
"Hulaj dusza! hulaj!" - woła,
Śmieszy, tumani, przestrasza.
Żołnierzowi, co grał zucha,
Wszystkich łaje i potrąca,
Świsnął szablą koło ucha,
Już z żołnierza masz zająca.
Na patrona z trybunału,
Co milczkiem wypróżniał rondel,
Zadzwonił kieską pomału,
Z patrona robi się kondel.
Szewcu w nos wyciął trzy szczutki,
Do łba przymknął trzy rureczki,
Cmoknął, cmok, i gdańskiej wódki
Wytoczył ze łba pół beczki.
Wtem gdy wódkę pił z kielicha.
Kielich zaświstał, zazgrzytał;
Patrzy na dno: Co u licha?
Po coś tu, kumie, zawitał?
Diablik to był w wódce na dnie,
Istny Niemiec, sztuczka kusa;
Skłonił się gościom układnie,
Zdjął kapelusz i dał susa.
Z kielicha aż na podłogę
Pada, rośnie na dwa łokcie,
Nos jak haczyk, kurzą nogę
I krogulcze ma paznokcie.
"A! Twardowski; witam, bracie!"
To mówiąc bieży obcesem:
"Cóż to, czyliż mię nie znacie?
Jestem Mefistofelesem.
Wszak ze mnąś na Łysej Górze
Robił o duszę zapisy;
Cyrograf na byczeJ skórze
Podpisaleś ty, i bisy
Miały słuchać twego rymu;
Ty, jak dwa lata przebiegą,
Miałeś pojechać do Rzymu,
By cię tam porwać jak swego.
Już i siedem lat uciekło,
Cyrograf nadal nie służy;
Ty, czarami dręcząc piekło,
Ani myślisz o podróży.
Ale zemsta, choć leniwa,
Nagnała cię w nasze sieci;
Ta karczma Rzym się nazywa,
Kładę areszt na waszeci."
Twardowski ku drzwióm się kwapił
Na takie dictum acerbum,
Diabeł za kuntusz ułapił:
"A gdzie jest nobile verbum?"
Co tu począć? kusa rada,
Przyjdzie już nałożyć głową.
Twardowski na koncept wpada
I zadaje trudność nową.
"Patrz w kontrakt, Mefistofilu,
Tam warunki takie stoją:
Po latach tylu a tylu,
Gdy przyjdziesz brać duszę moją,
Będę miał prawo trzy razy
Zaprząc ciebie do roboty?
A ty najtwardsze rozkazy
Musisz spełnić co do joty.
Patrz, oto jest karczmy godło,
Koń malowany na płótnie;
Ja chcę mu wskoczyć na siodło,
A koń niech z kopyta utnie.
Skręć mi przy tym biczyk z piasku,
Żebym miał czym konia chłostać,
I wymuruj gmach w tym lasku,
Bym miał gdzie na popas zostać.
Gmach będzie z ziarnek orzecha,
Wysoki pod szczyt Krępaku,
Z bród żydowskich ma być strzecha,
Pobita nasieniem z maku.
Patrz, oto na miarę ćwieczek,
Cal gruby. długi trzy cale,
W każde z makowych ziareczek
Wbij mi takie. trzy bratnale".
Mefistofil duchem skoczy,
Konia czyści, karmi, poi,
Potem bicz z piasku utoczy
I już w gotowości stoi.
Twardowski dosiadł biegusa,
Próbuje podskoków, zwrotów,
Stępa, galopuje, kłusa,
Patrzy, aż i gmach już gotów.
No! wygrałeś, panie bisie;
Lecz druga rzecz nic skończona,
Trzeba skąpać się w tej misie,
A to jest woda święcona.
Diabeł kurczy się i krztusi,
Aż zimny pot na nim bije;
Lecz pan każe, sługa musi,
Skąpał się biedak po szyję.
Wyleciał potem jak z procy,
Otrząsł się, dbrum! parsknął raźnie.
"Teraz jużeś w naszej mocy,
Najgorętsząm odbył łaźnię."
"Jeszcze jedno, będzie kwita,
Zaraz pęknie moc czartowska;
Patrzaj, oto jest kobiéta,
Moja żoneczka Twardowska.
Ja na rok u Belzebuba
Przyjmę za ciebie mieszkanie,
Niech przez ten rok moja luba
Z tobą jak z mężem zostanie.
Przysiąż jej miłość, szacunek
I posłuszeństwo bez granic;
Złamiesz choć jeden warunek.
Już cała ugoda za nic."
Diabeł do niego pół ucha,
Pół oka zwrócił do samki,
Niby patrzy, niby słucha,
Tymczasem już blisko klamki.
Gdy mu Twardowski dokucza,
Od drzwi, od okien odpycha,
Czmychnąwszy dziurką od klucza,
Dotąd jak czmycha, tak czmycha.
Dolce far niente 

Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
Jak tak czytam jak Arno pochyla się nad marnością świata i upadkiem obyczajów to jedno przychodzi mi na myśl (pasuje do tematu bo ta miniaturka występuje w wersji śpiewanej, gitarowo brzdąkanej):
Adam Ziemianin
Pasjans Świata
Bóg zamyka się przed nami
W pokoiku na poddaszu
Karty rozkłada na stole
i wpatruje się w pasjans świata
Czasem wygląda jakby spał
Lecz on patrzy i patrzy cierpliwie
Powstrzymując się resztkami sił
By wszystkiego nagle nie skończyć
Adam Ziemianin
Pasjans Świata
Bóg zamyka się przed nami
W pokoiku na poddaszu
Karty rozkłada na stole
i wpatruje się w pasjans świata
Czasem wygląda jakby spał
Lecz on patrzy i patrzy cierpliwie
Powstrzymując się resztkami sił
By wszystkiego nagle nie skończyć
fitter happier more productive
Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
FIDO_ FANTAZJA!!!!!!!Konto usunięte pisze: ***
Pewien polityk z Włoszczowy
Chciał zostać spikerem radiowym
Zbudował nawet peron
Z megafonami stereo
Nie został nawet torowym
Przeczytałemn w studio artystom, ryknęli śmiechem.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
a teraz coś zabawnego, ale intrygującego. uważny słuchacz lub czytelnik, o pewnym doświadczeniu życiowym szybko zorientuje się o kim śpiewa artystka.
Proszę rownież o dotarce do źródeł nazwiska złoczyńcy. I wtedy się okaże JESZCZE bardziej, jak zdolny był poeta.
Link: http://www.youtube.com/watch?v=qUkZv_d8DP4
Proszę rownież o dotarce do źródeł nazwiska złoczyńcy. I wtedy się okaże JESZCZE bardziej, jak zdolny był poeta.
Link: http://www.youtube.com/watch?v=qUkZv_d8DP4
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
Z którego roku ten kalambur na towarzyszy?
Starsi Panowie wymiatają; zresztą Michnikowski, Kobuszewski, Gołas, itd.
Kurna, to były czasy....
Starsi Panowie wymiatają; zresztą Michnikowski, Kobuszewski, Gołas, itd.
Kurna, to były czasy....
Dolce far niente 

Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
Właśnie robimy odsadę do pewnego klasyka. i te trzy nazwiska padaja. ale sa problemy i nie bede ich opisywal. kazdy problem inny.
To jest niesłychana trójca!
To jest niesłychana trójca!
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Re: O wyższości poezji śpiewanej nad konkursami recytatorskimi
Pozwolę sobie wrócić do kwestii poezji zaangażowanej.
Czy Mickiewicz pisał utwory zaangażowane i czy był w związku z tym członkiem ZMP?
Ale żarty na bok. Coś się z poezją stało. Przestano ją drukować w pismach, nie dociera do nas w ogóle współczesna liryka.
Są młodzi, którzy piszą, są i starsi jeszcze tworzący, ale czy ktokolwiek coś widział ostatnio?
Ja za trzy lata temu byłem w Czułym Barbarzyńcy gdzie ktos czytał wiersze Sipowicza ( ten od Kory). Moja córka robiła teź wywiad o poezj z Piotrem Sommerem ( teź poeta współczesny i po Sadkowskim szef Literatury na Świecie). No dobrze, jeszcze kiedyś w Czyelniku probowałem kupić jakieś tomiki, ale proste to to nie jest.
Poezja odchodzi w cień, żyje gdzieś sobie woim życiem, ale to jest byt alernatywny, nie spełnia chyba żadnej funkcji. Ludzie zaganiani, czasu brak, internet wchłonął, w pracy za długo, nerwy i stres wszechobecne, gzie ktoś ma czas na poezję? No chyba ,że jakiś nierób.
A dawniej ile było poezji zaangażowanej. Wspomniany Mickiewicz, a dziś wam zasunę niewielki wierszym Jana Kasprowicza:
Rano, zimą, mróz czy zawierucha,
W surduciku do szkoły o milę,
A wieczorem w chacie późne chwile
Z książką, z piórem, chociaż w ręce chucha.
Latem, wolny, zastąpi pastucha,
A pod pachą Homery, Wirgile;
Ludzie czasem poszydzą niemile,
Lecz on pasie i ludzi nie słucha...
I tak wyrósł... I dalej w stolicę...
Tam to wiedzy głęboka jest rzeka...
Ojciec czeka i matula czeka...
Proste i oczywiste. A teraz fragmencik z biografii:Urodzony 12 grudnia 1860 we wsi Szymborze pod Inowrocławiem, w rodzinie chłopa-analfabety.
To chyba tłumaczy ten wiersz.
Kasprowicz pod koniec życia przeniósł się na stałe do Zakopanego - no i oczywiście mamy tam ulicę jego imienia, bo K tam pisał prawie tylko o tatrach.
PYTAM - kto dziś o Tatrach będzie pisał. Kogo wzrusza dziś piękny widok tak mocno, żeby od razu pisac wiersze. Opisów przyrody w Panu Tadeuszu i u Orzeszkowej mieli chyba wszyscy w tym kraju dość - prozaicznie :).
Z - Tytuł poematu z którego jest ten fragment - CISZA. To jest sam koniec. czyta się łatwo i od razu się to wszystko widzi.
(...)
Opadły Tatry i omdlały,
Gdy na nie cisza rozmarzona
Płaszcz zarzuciła wiewny, biały;
Gdy rozpostarła swe ramiona -
Srebrnej rozświetli mgławe smugi -
Garnące czoła gór do łona:
Jak pas szeroki, jak pas długi,
Od Lodowego do Krywania,
A z nimi puszcze, stawy, strugi,
Szczyt się przy szczycie ku niej słania...
Ona omdlenie wciąż rozsiewa,
Aż w tym bezkresie wyczerpania,
Tuląc się gdzieś do limby drzewa,
Sama wraz z bólem twym omdlewa...
Czy Mickiewicz pisał utwory zaangażowane i czy był w związku z tym członkiem ZMP?
Ale żarty na bok. Coś się z poezją stało. Przestano ją drukować w pismach, nie dociera do nas w ogóle współczesna liryka.
Są młodzi, którzy piszą, są i starsi jeszcze tworzący, ale czy ktokolwiek coś widział ostatnio?
Ja za trzy lata temu byłem w Czułym Barbarzyńcy gdzie ktos czytał wiersze Sipowicza ( ten od Kory). Moja córka robiła teź wywiad o poezj z Piotrem Sommerem ( teź poeta współczesny i po Sadkowskim szef Literatury na Świecie). No dobrze, jeszcze kiedyś w Czyelniku probowałem kupić jakieś tomiki, ale proste to to nie jest.
Poezja odchodzi w cień, żyje gdzieś sobie woim życiem, ale to jest byt alernatywny, nie spełnia chyba żadnej funkcji. Ludzie zaganiani, czasu brak, internet wchłonął, w pracy za długo, nerwy i stres wszechobecne, gzie ktoś ma czas na poezję? No chyba ,że jakiś nierób.
A dawniej ile było poezji zaangażowanej. Wspomniany Mickiewicz, a dziś wam zasunę niewielki wierszym Jana Kasprowicza:
Rano, zimą, mróz czy zawierucha,
W surduciku do szkoły o milę,
A wieczorem w chacie późne chwile
Z książką, z piórem, chociaż w ręce chucha.
Latem, wolny, zastąpi pastucha,
A pod pachą Homery, Wirgile;
Ludzie czasem poszydzą niemile,
Lecz on pasie i ludzi nie słucha...
I tak wyrósł... I dalej w stolicę...
Tam to wiedzy głęboka jest rzeka...
Ojciec czeka i matula czeka...
Proste i oczywiste. A teraz fragmencik z biografii:Urodzony 12 grudnia 1860 we wsi Szymborze pod Inowrocławiem, w rodzinie chłopa-analfabety.
To chyba tłumaczy ten wiersz.
Kasprowicz pod koniec życia przeniósł się na stałe do Zakopanego - no i oczywiście mamy tam ulicę jego imienia, bo K tam pisał prawie tylko o tatrach.
PYTAM - kto dziś o Tatrach będzie pisał. Kogo wzrusza dziś piękny widok tak mocno, żeby od razu pisac wiersze. Opisów przyrody w Panu Tadeuszu i u Orzeszkowej mieli chyba wszyscy w tym kraju dość - prozaicznie :).
Z - Tytuł poematu z którego jest ten fragment - CISZA. To jest sam koniec. czyta się łatwo i od razu się to wszystko widzi.
(...)
Opadły Tatry i omdlały,
Gdy na nie cisza rozmarzona
Płaszcz zarzuciła wiewny, biały;
Gdy rozpostarła swe ramiona -
Srebrnej rozświetli mgławe smugi -
Garnące czoła gór do łona:
Jak pas szeroki, jak pas długi,
Od Lodowego do Krywania,
A z nimi puszcze, stawy, strugi,
Szczyt się przy szczycie ku niej słania...
Ona omdlenie wciąż rozsiewa,
Aż w tym bezkresie wyczerpania,
Tuląc się gdzieś do limby drzewa,
Sama wraz z bólem twym omdlewa...
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.