Miał być dreszczowiec, ale ilość niecenzuralnych słów cisnących się na usta zdecydowanie byłaby dominująca, więc będzie krótko.
Dzisiaj w nocy przeżyliśmy z żoną (dobrze, że nie zabraliśmy dzieci) chwile grozy i poczuliśmy jak to jest być po pas w śniegu, odciętym od świata, oczekując na pomoc, która na pewno szybko nie nadejdzie. Na pokonanie 22km, jaka dzieliła nas od domu potrzebowaliśmy niemal 3 godzin, z czego prawie godzinę byliśmy w sytuacji beznadziejnej
Dziękujemy bardzo Panu z Audi, dzięki któremu po 40 minutach walki udało nam się wydostać z najgorszej opresji (niejedynej dzisiejszej nocy) i jest nam przykro, że pomimo heroicznych wysiłków nie udało się jemu pomóc, tym bardziej, że kończyło się mu paliwo

Pozdrawiamy wszystkich innych, którzy musieli tam zostać, mamy nadzieję, że pomoc już dotarła (choć kierowca tira doświadczony w takich sytuacjach stwierdził, że nie liczy na pomoc przed poniedziłkowym porankiem)
Natomiast drogowcom i mądralom, dla których ważniejsza jest granica województw niż przesrany los ludzi,
kij w oko 
, a że dla niektórych może byłoby to przyjemne, to niech ich
kurna twa jego mać jakaś najgorsza plaga dopadnie, posrańców
jednych
Przepraszam za słownictwo, ale wobec nocnych wydarzeń jest ono i tak delikatne.
Aha, pobłogosław Panie A/T, jedyne słuszne rozwiązanie w takich warunkach
Pobluzgałem sobie, jest mi już lepiej, więc nie będę dalej gorszył innych 