Post
17 mar 2012, o 00:14
Konto usunięte, PZU najpierw wyceniło wartość auta przed wypadkiem - przyzwoicie, czyli na prawie tyle, ile stało w polisie (rocznik w międzyczasie przeskoczył, więc przyjęlim paroprocentową obnizkę do wiadomości). Potem oszacowali wartość powypadkową - i przyznali odszkodowanie w wysokości róznicy. Ta róznica splynęła na podane konto dość szybko. W międzyczasie zorganizowali aukcję rozbitka, na której wylicytowano nieco mniej, niż oszacowana wartość - ale zobowiązali się tę róznicę pomiędzy kwotą z licytacji a oszacowaną wartością wraku przelać wkrótce. Podali namiary na zwycięzcę aukcji, spotkalismy się na placu - on z lawetą i gotówką, my z dokumentami auta i umową, i zrobilismy szybkie machniom.
Oczywiście PZU zwraca też koszt zwózki auta z miejsca wypadku i parkowania na placu do czasu likwidacji szkody.
Całość procedury: 17 dni od wypadku.
W międzyczasie pełne info o poszczególnych krokach, na mail i pocztą w papierze, a w razie potrzeby via infolinia.
Moim zdaniem, nieźle.
Uboczne skutki pozytywne całej afery:
- kos chyba nabrał nieco szcunku dla praw fizyki,
- ...a przy okazji poćwiczył procedury w urzędach, bo większość spraw załatwiał on, ja tylko czuwałem z boku.