Jadę sobie wczoraj wieczorem (ok. 20.30) służbowym autem A4 z Wrocka, wjeżdżam do Katowic, ograniczenie do 100 km/h no to zwalniam, ruch spory więc jechałem tak z 80-90 km/h, były 3 pasy no i lewy miał się kończyć o czym zresztą mówią znaki, no to kilka aut przede mną i za nimi w odstępie ja spokojnie z kierunkowskazami zjeżdżamy na środkowy pas, nagle coś atmosfera się zagęściła (duzo aut nagle zaczęło mocno zwalniać, na szczęście trzymałem dystans), zjeżdżam koło tych słupków (niektórych wywróconych i porozrzucanych) wyłączajacych pas za 2 poprzedzającymi autami i nagle przede mną widzę kilkadziesiąt różnych części auta rozsypanych na drodze, wszyscy kierowcy zaczęli robić ostre uniki, hamować i jeszcze bardziej porozrzucali te klamoty, niestety lewym przednim kołem zahaczyłem o jakiś plastykowy element (może coś od zderzaka, nadkola lub przedniego pasa) i pssssss.... od razu uciekłem na ten wyłączony pas coby ktoś inny na mnie nie wpadł a po prawej stronie doszczętnie zniszczona Siena stojąca twarzą do nas (pewnie wpadła na te słupki, koleś dopiero co wysiadał z auta więc musiał walnąć chwilę wcześniej), jak się zrobiło miejsce to myknąłem w prawo (wtedy dopiero gościu ze Sieny wylazł na drogę pozbierać większe części) i zjechałem do Maca - niestety opona rozerwana z boku (dziura 5x5 cm, opona 15" więc z boku miękka, niskoprofilówka 16" ze wzmacnianymi bokami pewnie by wytrzymała), otwieram bagażnik a tam zajebisty zestaw naprawczy, który w przypadku rozerwania opony można sobie w d*** wsadzić

telefon do BIelska i po godzinie podrzucili mi koło dojazdowe, podnośnik i klucz do kół.
Kurde, świetny pomysł z tymi zestawami naprawczymi w nowoczesnych autach
