Witek pisze: koło Rynu i zastanawiam się jak daleko to jest.
Z Rynu? Do Pilchów nad j. Roś?
No jest kawałek. I trochę pułapek po drodze.
Najpierw trzeba uważać mijając wyspy na jeziorze Ryńskim (za wioską Rybical). Spore mielizny są przy nich, ale idąc z pełnym wiatrem jak miecz podniesiesz, można sobie trochę drogę skrócić. Inaczej, trzymaj się szlaku.
Potem zawsze trochę zabawy jest na esie między Ryńskim i Tałtami. Jakoś zawsze, nie wiedzieć czemu, tam wypada pod wiatr i trzeba się gimnastykować.
Potem Tałty. Fajny zbiornik. Nigdy, dosłownie nigdy nie trafiłem tam na flaute. Zawsze wieje. I fale nieproporcjonalne do wiatru. Duże. Fajna zabawa.
Potem przejście pod trzema mostami w Mikołajkach. Raz je zrobiłem na pagajach. Przy oczywiście przeciwnym wietrze. Tak ze 4-5B. Nie radzę próbować... Bez silnika ani rusz...
Potem jezioro Mikołajskie. W sumie nuda. Tyle że zawsze tłok duży. No i przejście na Śniardwy. Tu serio trzeba uważać. Mocniej zawieje i warunki robią się trudne. No i na kamienie trzeba uważać. Przy małej prędkości najwyżej miecz podbije, ale przy większej można coś uszkodzić.
Potem jezioro Seksty i kanał Jedliński. Długi i chyba ze śluzą (słabo pamiętam, tylko raz płynąłem). Potem żmudna żegluga przez wijące się jezioro Roś i już jesteś na miejscu.
Odpowiadając na pierwotne pytanie, trasę oceniam w sprzyjających warunkach na dwa intensywne dni.
No chyba że pytasz o odległośc nie wodą. To nie mam pojęcia. Nigdy po Mazurach nie jeździłem.
