jednym z większych szoków, jaki w czasach studenckich przeżyłem było spotkanie ze studentem filozofii. było to pod koniec mojej kariery żaka, kiedy stosunek do szkoły miałem już odpowiedni. z dystansem, znaczy. jakież było moje zadziwienie, kiedy to na jakieś imprezie napatoczyłem się na filozofa (studenta filozofii UW). impreza była kameralna raczej, więc trudno było gościa zneutralizować. a zadziwienie i lekki szok polegał na tym, że gościu wypytał się kogoś, gdzie się uczę a potem... zaczął ze mną dyskusję na tematy wyższe, w trakcie której wykazał mi jakieś nielogiczności. ja dyskusję miałem w d..., ale okazało się, że te nielogiczności są ważne. szanowny pan filozof wygłosił bowiem za chwilę Mowę, w której stwierdzał ni mniej, ni więcej, że tylko wykształcenie filozoficzne to wykształcenie, każde inne to namiastka, a Politechnika, to już w ogóle nie wykształcenie, tylko przygotowanie do zawodu.
niedawno w radiu słyszałem bardzo podobną w stylu wypowiedź jakieś pani profesor filozofii. też z UW.
ciałem "ustawodawczym" w polskiej szkolnictwie jest kuratorium. w kuratorium nie pracują nauczyciele, w potocznym tego słowa znaczeniu. nie ci od kredy, klasówek itp. tam pracują Absolwenci Pedagogiki, Filozofii itp. owi absolwenci nie przygotowują (jak mniemam) podręczników. oni piszą doktoraty z pedagogiki. i te doktoraty nazywają podręcznikami. elementarz z "ala ma asa" to przeżytek. z tego uczyć nowoczesnej młodzieży się po prostu nie da. według nich
takie właśnie osoby decydują o kształcie polskiej oświaty. skutki, jakie są, każdy widzi.
a ja mam pytanie za 1000 punktów: czy 7 latek z roku 1970 tak bardzo się różni od 7 latka z roku 2005? czy IQ tego ostatniego jest, och, aż tak wyższe? bo jeśli się nie różni to po co zmieniać sposób nauczania podstaw. podkreślam: podstaw. czy chemia nieorganiczna się zmieniła? a może podstawowy sposób określania prędkości się zmienił? nie? to po chu... robić wodę z mózgu dzieciakom?
minimus pisze:Generalnie imho w dobrym kierunku, tylko poco na siłę uczyć tej fizyki, matematyki etc i próbować zrobić z kogoś inżyniera jak inżynierem nigdy nie będzie. A już na pewno nie dobrym.
nie wiem, czy wiesz, czy też nie wiesz, ale do dzisiaj typowy absolwent politechniki musi (MUSI) zaliczyć kilka baaaardzo niezbędnych do inżynierowania przedmiotów z grupy:
j. obcy
ekonomia
socjologia
filozofia
jeszcze kilka podobnych
czy student polonistyki, filozofii, anglistyki, prawa.... musi zaliczać maszynoznawstwo? że o podstawach konstrukcji maszyn nie wspomnę? nie?
na tym, między innymi, polega przegięcie. z przyczyn zupełnie dla mnie niejasnych szkoły techniczne od lat są traktowane jako ... te dla słabszych. i ten trend się nasila.
a już najbardziej rozczulające jest to, że zmiany te są dokonywane tu i teraz, w ciągu ostatnich kilku lat. w ciągu dokładnie tych samych kilku lat kiedy cały świat krzyczał: chcemy technicznych!