Piper PA28 cherokee archer II wystartował z mieleckiego lotniska w piątek kilkanaście minut przed godz. 12. Jan B. wraz z żoną Grażyną lecieli do Jeleniej Góry. Pogoda była wyśmienita. Nad Śląskiem niebo się zachmurzyło. Widoczność spadała, a chmury niebezpiecznie zbliżyły się do ziemi. Minęli Świdnicę. Od celu dzieliło ich 10 minut lotu i Góry Kaczawskie...
Po minięciu Świebodzic pojawiają się pierwsze wzniesienia. Zalesione wierzchołki gór giną w chmurach. Kotliny spowija lekka mgła. Widoczność spada. Jan przez radio nawiązuje łączność z kierownikiem lotów w Jeleniej Górze. Mówi o załamaniu pogody. Nad lotniskiem też są niskie chmury i mgła. Piper zaczyna kluczyć pomiędzy szczytami. Pilot próbuje wyrwać się z pułapki. Nagle z mgły wyłania się przed nim czarna ściana lasu. Rozlega się trzask i zapada ciemność...
Prowadzili rodzinną firmę
57-letni Jan i 53-letnia Grażyna, wraz z 20-letnim Maksymilianem, najmłodszym synem, prowadzili hurtownię części i maszyn rolniczych w Młodochowie koło Mielca. 24-letnia Dominika kończy studia w warszawskiej SGH.
Jan niedawno kupił Pipera. Licencję pilota uzyskał w ubiegłym roku. Latanie sprawiało mu mnóstwo radości. Swoją pasją zaraził też dzieci.
W piątek byli umówieni na spotkanie biznesowe w ośrodku Jelenia Struga w Kowarach. Z lotniska w Jeleniej Górze mieli tam dojechać samochodem...
Super Nowości
Rok doświadczenia ...