Bergen, jakieś łożysko w wiskozie czy coś. Po odbiorze Subarbie, toczyłem się Wiśnią w korku i z lenistwa przy dojeździe do którychś świateł dojechałem na luzie (nigdy tego nie robię więc mogłem wcześniej nie słyszeć). I słyszę terkotanie. Jako, że mam subaru nie od dzisiaj postanowiłem zwalić na pierdołę, czyli np. że chłopaki płyty nie dokręcili. No ale wiadomo, tak se gadałem, żeby się nie wkurzać.
Tak jak sobie pomyśleć, to ostatnio Marta mówiła, że dziwnie na parkingu w kołach brzęczy, ale zwaliliśmy do na dorżnięte opony i temperaturę. No i ja ostatnio coś słyszałem przy przyspieszaniu. 3 lata w Bielawce po śniegu i nic, 5 miechów pyrkania po Waw i wiskoza padła. Narząd nieużywany zanika, już nie będę.
Na szczęście obejdzie się na naprawie. Tak se tłumaczę teraz
