U Was jednakowoż panują trochę inne warunki. Zwykle, w jednym rzucie, robię nie więcej niż 8-12km (z domu do pracy mam dokładnie 7.7km), wielu ludzi robi po 3-5, co jest już na granicy opłacalności uruchamiania auta. Odsetek takich, co niezawodowo robią np. 40-60km dziennie w jedną stronę jest niewielki. U Was, jeśli mieszkasz na przedmieściach i pracujesz gdzieś w centrum albo po drugiej stronie miasta, jednorazowy przebieg mocno idzie do góry. Do tego, jeśli masz możliwość, wskakujesz na jakiś motorway i jakoś jedziesz stałym tempem przez te kilka/kilkanaście mil/km. Ja mogę tylko o czymś takim pomarzyć, w przerwach kiedy nie marzę o Samuraju na balonowym kole, żeby mnie szlag nie trafiał na sam widok nielicznych kawałków asfaltu między dziurami (a jeszcze się dobrze zima nie zaczęła).Adam M. pisze: No wlasnie Subaru wolnossaki takie przebiegi robia.
Moje 95 Legacy 2.2 po 400 tys chodzilo jak pszczolka to je jakis dupek musial najechac.
I w takich warunkach łatwiej trzaskać tak duże przebiegi. Natomiast wolnossącym, klekoczącym VW nawet u nas machniesz pół miliona bez zadyszki. Tylko że wtedy masz 54KM z 1600ccm :)
r.