Konto usunięte pisze:Spieramy się czy lepiej budować wolno czy szybko, cieszymy się tym, że w ogóle budujemy (nie ważne, że z jakością jest fatalnie). A przecież jest w okolicy mnóstwo specjalistów, którzy wybudowali wiele autostrad dobrze i solidnie. Niby wystarczyłoby ich wziąć... Niby, bo lepiej zatrudnić Genia i Henia, niech się sprawdzą w biznesie, niż brać drogą firmę z zachodu.
I to jest chyba zasadniczy problem.
Kiedy, już parę ładnych lat temu, był budowany odcinek gliwicko-wrocławski autostrady A4, niemieccy wykonawcy ściągnęli z Niemiec doświadczonych pracowników. Wprawdzie mogliby zatrudnić taniej pracowników lokalnych ale doszli do wniosku, że na jeden projekt nie opłaca się (ani nie ma czasu) gruntownie szkolić nowych ludzi, a niewystarczająco wyszkoleni pracownicy zwiększaliby ryzyko popsucia kosztownych maszyn przez niedoświadczonych operatorów oraz po prostu ryzyko błędów w wykonaniu drogi, czyli poprawianie ewentualnych reklamacji, itd...
To znaczy, Niemcy doszli wówczas do wniosku, że pozornie taniej mogłoby być faktycznie drożej.
W Polsce oczywiście też na podstawie jakości poprzednio wykonanych zleceń można by wyselekcjonować bardzo dobrych wykonawców, którym można by powierzać kolejne zlecenia. Wykszałciłaby się przeciez również dobra kadra.
Ale właśnie dlatego warto aby program budowy tych autostrad i dróg ekstresowych był kontynuowany w jakimś dłuższym czasie, a nie na zasadzie jakiejś hura-akcji, czy pospolitego ruszenia...
Niemcy swój program budowy autostrad przyjęty w latach 30-tych ubiegłego wieku kontynuowali niemal do nadejścia bolszewickiego frontu...
a potem, gdy się jako tako pozbierali po wojnie, to go wznowili.
Przecież to jest taka gałąź przemysłu, która jeśli ma się normalnie rozwijać, to potrzebuje jakiejś strategicznej stabilizacji.
W przeciwnym wypadku, gdy wiadomo, że za kilka lat nie będzie już żadnych nowych zleceń, to się dzisiaj buduje tak, żeby za kilka lat trzeba było tę dzisiejszą robotę naprawiać.
