Gregski,
za dwa miesiące pani Kulczyk dokończy budowę swojego odcinka A2. Wtedy faktycznie będzie do dyspozycji 400-kilometrowy kawałek autostrady spod Łodzi pod Berlin.
Policzyłem sobie przed chwilą co się stanie gdy zamiast docelowej prędkości* 180km/h, chciałbym przejechać ten całkiem długi kawał autostrady z docelową prędkością 240km/h.
No i biorąc pod uwagę realia, w tym zakładając jeden dodatkowy 15-minutowy postój na stacji benzynowej, wyszło mi, że dojadę do celu zaledwie 18 minut wcześniej.
To nie jest warte ani dodatkowych kosztów finansowych, ani wyższego ryzyka, ani w ogóle niczego.
Gdybym się jednak mimo to upierał, że bardzo mi zależy na jeżdżeniu z tą prędkością 240km/h, to nie kupowałbym w tym celu żadnego Subaru (bo po prostu te auta nie do tego zostały zaprojektowane), tylko na przykład taką nastoletnią lochę E55 AMG, która jest po prostu królową lewego pasa autostrady, bo do tego została zaprojektowana. Przy odrobinie cierpliwości można kupić coś takiego w dobrym stanie za powiedzmy 10.000 EUR.
A Subaru to coś zupełnie innego!
Zakładam, że będziesz wiedział o czym piszę, gdy sobie sprawisz jakieś scooby z turbiną (bo wolnossące to jednak nie całkiem to

)…
A czy WRX, czy WRX STI – to tak naprawdę kwestia budżetu jakim się dysponuje...
przede wszystkim ta kwestia
*przez docelową prędkość rozumiem taką z jaką staram się jechać gdy tylko warunki pozwalają. Przy tym realna średnia prędkość w praktyce jest niższa od docelowej, i to tym bardziej im wyższą tę moją docelową prędkość przyjmę.