problem w tym, że - dokładniej czytając - lucjanek przytoczył/zamieścił:hornet pisze:Chłop przytacza Wam wyniki badań agencji, specjalistów, być może fanatyków itp, itd podaje przykłady innych państw, do których nam pod każdym względem( mam na myśli nasze państwo po całości) wiele brakuje, zresztą nie tylko on
- wykres pokazujący liczbę wypadków w latach, na którym to wykresie ktoś dorysował nie wiadomo skąd wziętą przerywaną linię z dopiskiem "tak by było, gdyby"
- niby fachowy tekst powołujący się na badania, w którym nie ma wskazanych źródeł (typowe dla takich tekstów) i w którym obok powołania się na jakieś badania pada stwierdzenie "ci którzy jeździli na światłach przed wprowadzeniem regulacji to frustraci z przerośniętym ego, którzy koniecznie muszą być w centrum uwagi"
- link do strony internetowej, która ogłasza globalny spisek na rzecz żarówek, w który to spisek wciągnięte są takie "instytucje" jak duszpasterz drogowców (czy jakoś podobnie) i parę stowarzyszeń działających na rzecz bezpieczeństwa na drodze (tak, wiem. firmy komercyjne też). Bardzo ważnym spiskowcem jest niejaki Hołowczyc, znany celebryta. dowodem na udział w spisku jest jazda z zapalonymi światłami w rajdzie Dakar.
przyznaję, że wcześniej nad tymi światłami nie zastanawiałem się. przyznaję, że zainteresowały mnie wzmianki o niemieckich i japońskich badaniach (o amerykańskich mniej. wprawdzie instytucja znana i rzetelna, ale jazda w Stanach nijak się ma do jazdy u nas). chętnie poszukam czegoś więcej na ten temat. zwłaszcza, że moje subiektywne (że napiszę: organoleptyczne) doświadczenie jest jednoznaczne: wolę jak samochody są oświetlone cały czas.
ALE
z powodów podanych powyżej argumentacja lucjanka nijak do mnie nie przemawia. gorzej. pachnie naginaniem faktów do postawionej tezy.