
COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
opis opisem, cena tez niczego sobie ale to auto mi się od zawsze podobało i czasem oglądam ogłoszenia 

Those who would give up essential liberty to purchase a little temporary safety deserve neither liberty nor safety.
Živela Jugoslavija!
Živela Jugoslavija!
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
http://podroze.gazeta.pl/podroze/56,114 ... wiata.html
i coś niesmacznego ..
http://podroze.gazeta.pl/podroze/56,114 ... trawy.html
http://podroze.gazeta.pl/podroze/1,1141 ... e,,ga.html

i coś niesmacznego ..
http://podroze.gazeta.pl/podroze/56,114 ... trawy.html
http://podroze.gazeta.pl/podroze/1,1141 ... e,,ga.html

Mądremu wystarczy napomknąć, a głupiego nawet biciem się nie nauczy...
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
ale nasze flaki jakoś się nie załapałyKruszyn pisze: coś niesmacznego ..

Mikołaj Rej cyt. " A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swoje Rajdówki mają" 

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
burat, flaki są smaczneburat pisze: ale nasze flaki jakoś się nie załapały![]()

Mądremu wystarczy napomknąć, a głupiego nawet biciem się nie nauczy...
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Kruszyn, te jajko z kaczką ponoć też 

Mikołaj Rej cyt. " A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swoje Rajdówki mają" 

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
burat, nie jadasz flaków 

Mądremu wystarczy napomknąć, a głupiego nawet biciem się nie nauczy...
-
bojar
- 6 gwiazdek
- Lokalizacja: warszawski-zachodni
- Auto: forester 2,5XT,Q5
- Polubił: 84 razy
- Polubione posty: 234 razy
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Witam.
W tym żołądku raczej nie ma nic niesmacznego.Podroby jada się i u nas.A jeszcze z cebulką.To na pewno musi być dobre.
Pzdr.
W tym żołądku raczej nie ma nic niesmacznego.Podroby jada się i u nas.A jeszcze z cebulką.To na pewno musi być dobre.
Pzdr.
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Kruszyn, heheh a po czym wnosisz
nienawidzę

nienawidzę

Mikołaj Rej cyt. " A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swoje Rajdówki mają" 

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
A coś takiego byś zjadł ,może jadłeś ?
http://www.przepisy.wortale.net/1206-Du ... -wina.html
http://www.przepisy.wortale.net/1206-Du ... -wina.html
Mądremu wystarczy napomknąć, a głupiego nawet biciem się nie nauczy...
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
W "Ulissesie" Joyca znajdujemy nerki smażone na maśle jako przysmak śniadaniowy Irlandczyków z początku XX wieku.
Podobno przed wojną na kresach, jak wspominała moja babcia, za przysmak z kolei uważano świńskie uszy smażone w cukrze.
Kaszubi jedzą "drobnii", czyli potrawkę z jelit i podrobów, wszystkich jak leci, wieprzowych. Podobnież rarytasik. Nie próbowałem.
W filmie 'oblicza śmierci' było o bliskowschodnim przysmaku na licencji Hanibala Lectera, czyli mózgu żywej małpy wyjadanym łyżeczką.
Kiedyś czytałem artykuł w necie jak w biedniejszych częściach Chin za jeden z największych rarytasów używa się zupę z ludzkiego płodu. Były zdjęcia.
Zdążyłem się krwi i bebechów w życiu naoglądać, ale zżymam się do tej pory jak sobie przypomnę co niektórzy ludzie potrafią uważać za przysmaki.
Podobno przed wojną na kresach, jak wspominała moja babcia, za przysmak z kolei uważano świńskie uszy smażone w cukrze.
Kaszubi jedzą "drobnii", czyli potrawkę z jelit i podrobów, wszystkich jak leci, wieprzowych. Podobnież rarytasik. Nie próbowałem.
W filmie 'oblicza śmierci' było o bliskowschodnim przysmaku na licencji Hanibala Lectera, czyli mózgu żywej małpy wyjadanym łyżeczką.
Kiedyś czytałem artykuł w necie jak w biedniejszych częściach Chin za jeden z największych rarytasów używa się zupę z ludzkiego płodu. Były zdjęcia.
Zdążyłem się krwi i bebechów w życiu naoglądać, ale zżymam się do tej pory jak sobie przypomnę co niektórzy ludzie potrafią uważać za przysmaki.
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Mikołaj Rej cyt. " A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swoje Rajdówki mają" 

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Bergen pisze:W "Ulissesie" Joyca znajdujemy nerki smażone na maśle jako przysmak śniadaniowy Irlandczyków z początku XX wieku.
Podobno przed wojną na kresach, jak wspominała moja babcia, za przysmak z kolei uważano świńskie uszy smażone w cukrze.
Kaszubi jedzą "drobnii", czyli potrawkę z jelit i podrobów, wszystkich jak leci, wieprzowych. Podobnież rarytasik. Nie próbowałem.
W filmie 'oblicza śmierci' było o bliskowschodnim przysmaku na licencji Hanibala Lectera, czyli mózgu żywej małpy wyjadanym łyżeczką.
Kiedyś czytałem artykuł w necie jak w biedniejszych częściach Chin za jeden z największych rarytasów używa się zupę z ludzkiego płodu. Były zdjęcia.
Zdążyłem się krwi i bebechów w życiu naoglądać, ale zżymam się do tej pory jak sobie przypomnę co niektórzy ludzie potrafią uważać za przysmaki.
Dawno temu, w akademiku zaginęła nam patelnia. Od słowa do słowa, okazało się, kolega mocno zaangażowany w koński świat zabrał ją do stajni. Ogiera kastrowali...
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
jak potrafi kochać facet
Był sobotni wieczór, wiedziałem, że czas nadchodzi. Niecierpliwiłem się, lekka nerwowość stała się moim udziałem. Niepotrzebnie, to i tak było nieuniknione. Wyszedłem z domu, daleko nie miałem, niemniej droga dłużyła się potwornie, zdawało się, że każdy krok zajmuje godziny… Szedłem przed siebie, nie oglądając się, w tylko sobie doskonale znanym kierunku. Myślałem o niej, myślałem cały czas, moje myśli zajmowała tylko ta jedna idea, która opętała mnie swoimi sidłami, spotkanie. Już niedługo, już za chwilę znowu ją zobaczę, znowu się spotkamy, będziemy razem i będziemy robić te wszystkie niesamowite rzeczy, o których inni mogą tylko śnić… Wyszedłem zza rogu i wtedy ją zobaczyłem, stała tam jak zawsze, już na mnie czekała, spragniona doznań i wytęskniona, skulona z zimna, zmarznięta. Sprawiała wrażenie takiej okropnej samotności, serce przejął chłód… Jak mogłem pozwolić ci czekać tak długo, na tym zimnie, w samotności? Jestem potworem, ale już niedługo maleńka, jeszcze troszkę i będziemy się cieszyć sobą, jak co dzień… Zbliżałem się do niej, w słabym świetle ulicznej latarni jej kształty załamywały się, rozpływały. Krągłości nikły, a poświaty tańczyły na ciele… na tym cudownym wspaniałym ciele, które opiewałem po stokroć szepcąc jej pochwały i świństewka… Wyglądała jak anioł z rozpostartymi skrzydłami, niebiańsko błękitny strój tylko potęgował wrażenie. Patrzyła dumnie przed siebie tymi swoimi cudownymi wielkimi oczami, w które mogłem wpatrywać się godzinami. Widziałem zazdrosne spojrzenia przechodniów, rzucane ukradkiem, którzy zdawali się mówić: „masz szczęście koleś, ale pilnuj jej, bo o taki skarb trzeba dbać…” Ale ja dbałem o nią, dbałem bardzo… Zbliżyłem się do niej i delikatnie, jakby nieśmiało, dotknąłem jej… Nie zareagowała, ale wiedziałem, że to tylko gra pozorów… Zawsze tak robiła. Nic nie mówiła, ale i ja milczałem, słowa zresztą były zbyteczne. Rozumieliśmy się doskonale. Otuliła mnie. Poczułem jej zapach, dotknąłem jej śmielej, czułem tą niewyobrażalną miękkość, fakturę każdego centymetra kwadratowego, chłonąłem wszystko niczym gąbka. Napawałem się każdym jej detalem, wiedząc, że nigdy nie zaznam ukojenia. Muskałem ją i pieściłem, czułem jej rosnące ciepło. Wtedy go wyciągnąłem. Ostrożnie, powoli, ująłem go w dłonie i z najwyższą uwagą wsadziłem. Mrugnęła do mnie porozumiewawczo. Wiedziałem, że jest gotowa. Ale czekałem, czekałem pozwalając rosnąć napięciu do granic wytrzymałości. Nie ruszaliśmy się. Tantra przy tym oczekiwaniu zdawała się być dynamiczną grą… Oboje wiedzieliśmy, że to, co za chwilę się wydarzy będzie najwspanialszym koncertem stworzonym przez ludzi, piątą symfonią Beethovena i arią Madame Butterfly jednocześnie, a jedynym dyrygentem tego majstersztyku jestem ja… Czekała na mój krok, a ja czekałem na nią. Zrobiłem jeden ruch, w dalszym ciągu ostrożnie, pozwalałem jej na smakowanie każdego momentu, delektowanie się chwilą, teraz już mrugnęła bardziej zdecydowanie, wiedziałem, że już za chwilę będzie zupełnie gotowa… Czekała w napięciu i patrzyła na mnie, a ja pieściłem jej zmysły. Czułem, że już nie może wytrzymać, więc postanowiłem zakończyć te katusze i rozpocząć nasz wspólny występ, złapałem go zdecydowanie i wtedy przekręciłem kluczyk stacyjki.


Był sobotni wieczór, wiedziałem, że czas nadchodzi. Niecierpliwiłem się, lekka nerwowość stała się moim udziałem. Niepotrzebnie, to i tak było nieuniknione. Wyszedłem z domu, daleko nie miałem, niemniej droga dłużyła się potwornie, zdawało się, że każdy krok zajmuje godziny… Szedłem przed siebie, nie oglądając się, w tylko sobie doskonale znanym kierunku. Myślałem o niej, myślałem cały czas, moje myśli zajmowała tylko ta jedna idea, która opętała mnie swoimi sidłami, spotkanie. Już niedługo, już za chwilę znowu ją zobaczę, znowu się spotkamy, będziemy razem i będziemy robić te wszystkie niesamowite rzeczy, o których inni mogą tylko śnić… Wyszedłem zza rogu i wtedy ją zobaczyłem, stała tam jak zawsze, już na mnie czekała, spragniona doznań i wytęskniona, skulona z zimna, zmarznięta. Sprawiała wrażenie takiej okropnej samotności, serce przejął chłód… Jak mogłem pozwolić ci czekać tak długo, na tym zimnie, w samotności? Jestem potworem, ale już niedługo maleńka, jeszcze troszkę i będziemy się cieszyć sobą, jak co dzień… Zbliżałem się do niej, w słabym świetle ulicznej latarni jej kształty załamywały się, rozpływały. Krągłości nikły, a poświaty tańczyły na ciele… na tym cudownym wspaniałym ciele, które opiewałem po stokroć szepcąc jej pochwały i świństewka… Wyglądała jak anioł z rozpostartymi skrzydłami, niebiańsko błękitny strój tylko potęgował wrażenie. Patrzyła dumnie przed siebie tymi swoimi cudownymi wielkimi oczami, w które mogłem wpatrywać się godzinami. Widziałem zazdrosne spojrzenia przechodniów, rzucane ukradkiem, którzy zdawali się mówić: „masz szczęście koleś, ale pilnuj jej, bo o taki skarb trzeba dbać…” Ale ja dbałem o nią, dbałem bardzo… Zbliżyłem się do niej i delikatnie, jakby nieśmiało, dotknąłem jej… Nie zareagowała, ale wiedziałem, że to tylko gra pozorów… Zawsze tak robiła. Nic nie mówiła, ale i ja milczałem, słowa zresztą były zbyteczne. Rozumieliśmy się doskonale. Otuliła mnie. Poczułem jej zapach, dotknąłem jej śmielej, czułem tą niewyobrażalną miękkość, fakturę każdego centymetra kwadratowego, chłonąłem wszystko niczym gąbka. Napawałem się każdym jej detalem, wiedząc, że nigdy nie zaznam ukojenia. Muskałem ją i pieściłem, czułem jej rosnące ciepło. Wtedy go wyciągnąłem. Ostrożnie, powoli, ująłem go w dłonie i z najwyższą uwagą wsadziłem. Mrugnęła do mnie porozumiewawczo. Wiedziałem, że jest gotowa. Ale czekałem, czekałem pozwalając rosnąć napięciu do granic wytrzymałości. Nie ruszaliśmy się. Tantra przy tym oczekiwaniu zdawała się być dynamiczną grą… Oboje wiedzieliśmy, że to, co za chwilę się wydarzy będzie najwspanialszym koncertem stworzonym przez ludzi, piątą symfonią Beethovena i arią Madame Butterfly jednocześnie, a jedynym dyrygentem tego majstersztyku jestem ja… Czekała na mój krok, a ja czekałem na nią. Zrobiłem jeden ruch, w dalszym ciągu ostrożnie, pozwalałem jej na smakowanie każdego momentu, delektowanie się chwilą, teraz już mrugnęła bardziej zdecydowanie, wiedziałem, że już za chwilę będzie zupełnie gotowa… Czekała w napięciu i patrzyła na mnie, a ja pieściłem jej zmysły. Czułem, że już nie może wytrzymać, więc postanowiłem zakończyć te katusze i rozpocząć nasz wspólny występ, złapałem go zdecydowanie i wtedy przekręciłem kluczyk stacyjki.
"Pamiętaj, że wartość ma nie to, co ty mówisz, ale to jak się to odbija w mózgu słuchającego" J.Piłsudski
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
po kilku zdaniach było już wiadome, że chodzi o furę 

"If you try to just go round, you don’t go round. You just go straight on." - Ayrton Senna
- Grzesiek_67
- 6 gwiazdek
- Lokalizacja: Adamów
- Polubił: 0
- Polubione posty: 0
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
eMTi pisze: po kilku zdaniach było już wiadome, że chodzi o furę
I nawet wiadomo czyją

PS. Notabene wszystkie odcinki tej sagi są dobre i czyta się z wypiekami na ryju

Brak podpisu.
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
burat, to przecież Lucek z gaśnicąburat pisze:
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
50 sek. ktoś nas tu podgląda![]()
![]()
![]()
![]()


Mądremu wystarczy napomknąć, a głupiego nawet biciem się nie nauczy...
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Nerka cielęca to jest bardzo smaczna, co prawda często jest mylona z cynadrami które były podawane w barach za komuny.. Znane danie od lat w kuchni polskiej. Szkoda ,że Gal nie zagląda ,rozwinął by ciekawe smaki ...Bergen pisze: W "Ulissesie" Joyca znajdujemy nerki smażone na maśle jako przysmak śniadaniowy Irlandczyków z początku XX wieku.

Nie wiem jak to smakuje w cukrze ale jak jest prosiak pieczony czy świnia to uszy od razu znikająBiP pisze: Podobno przed wojną na kresach, jak wspominała moja babcia, za przysmak z kolei uważano świńskie uszy smażone w cukrze.

Mądremu wystarczy napomknąć, a głupiego nawet biciem się nie nauczy...
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Kruszyn, nerka wp. od woł. dziebko się różni.
Np. pochodzeniem.
Np. pochodzeniem.

Dolce far niente 

- Chloru
- 6 gwiazdek
- Ostrzeżenia: 1
- Lokalizacja: DC
- Auto: Było: T5RDESIGNAWDPOLESTARENGINEERED Jest:T8ULTRADARKeAWDPOLESTARENGINEERED
- Polubił: 244 razy
- Polubione posty: 524 razy
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Alarm Bombowy na Poznańskiej Ławicy
Przed godziną 8 na telefon alarmowy 112 zadzwonił mężczyzna, który powiadomił, że w samolocie z Edynburga znajduje się bomba. Policja przekazała informację brytyjskim służbom. Odlot samolotu wstrzymano, przeszukano jego pokład. Teraz już wiadomo, że żadnego ładunku nie było.
Tymczasem kryminalni z wielkopolskiej komendy wojewódzkiej zaczęli namierzać autora alarmu. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie to 31-latek z Poznania. Mężczyzna został zatrzymany. Policjantom mówił, że chciał opóźnić przylot teściowej.
"Pamiętaj, że wartość ma nie to, co ty mówisz, ale to jak się to odbija w mózgu słuchającego" J.Piłsudski
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
FUX, nie wiem jakie nerki smażone na maśle były przysmakiem śniadaniowy Irlandczyków z początku XX wieku.FUX pisze: Kruszyn, nerka wp. od woł. dziebko się różni.
Np. pochodzeniem.![]()
Nie jadłem ani nie robiłem nigdy nerki wołowej, cielęcą tak, uważam że jest bardzo smaczna. Cynadra to nerka zwierzęca więc powinniśmy się trzymać tej nazwy ,żeby nie wyjść na Hanibala Lectera


Ciekawy blog

http://staraprasa.blox.pl/html
Mądremu wystarczy napomknąć, a głupiego nawet biciem się nie nauczy...
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Mówisz o tym?Bergen pisze: Kiedyś czytałem artykuł w necie jak w biedniejszych częściach Chin za jeden z największych rarytasów używa się zupę z ludzkiego płodu. Były zdjęcia.

To to nie jest fake??


Mi tam smakowałyKruszyn pisze: Kiedyś czytaj za komuny w barach podawali cynadry wieprzowe gotowane w rosole zaciągane śmietaną, nie było to jakieś pyszne danie.

A w temacie ( chociaż nie wiem...może do wieczornego browarka lepiej? Albo do reklam? Niech już będzie tutaj

http://img.thesun.co.uk/multimedia/arch ... 22180a.swf



Człowiek do kresu życia powinien się dotoczyć z kieliszkiem Chardonnay w jednej ręce,
tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy d..y, krzycząc : "ALE TO BYŁA JAZDA!"
:)
tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy d..y, krzycząc : "ALE TO BYŁA JAZDA!"
:)
- Gump
- 5 gwiazdek
- Lokalizacja: z Ustrzyk Górnych
- Auto: Spec + Legacy i wszystko cacy
- Polubił: 29 razy
- Polubione posty: 85 razy
Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........
Legio Patria Nostra
"Jeżeli myślisz, że jesteś mężczyzną, boś spłodził syna, posadził drzewo i wybudował dom, to jesteś w błędzie. Spróbuj przebiec
Rzeźnika "
"Jeżeli myślisz, że jesteś mężczyzną, boś spłodził syna, posadził drzewo i wybudował dom, to jesteś w błędzie. Spróbuj przebiec
Rzeźnika "