Praca - smakuje, czy be ?

Rozmowy o Subaru i nie tylko. Dział pełen offtopicu i rozmów niemotoryzacyjnych.
ODPOWIEDZ
Konto usunięte
6 gwiazdek
Polubił: 14 razy
Polubione posty: 19 razy

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 31 maja 2012, o 20:39

Szczurem? Mnie się bycie szczurem kojarzy z bezwzględnym pięciem się wzwyż na szczeblach kariery. Głównie w korporacjach.

Zarabianie pieniędzy to IMHO sztuka. Albo się ma tę umiejętność, albo nie. Ja niestety nie mam ;-)



WRC fan
Awatar użytkownika
Moderator
Lokalizacja: inąd
Polubił: 8 razy
Polubione posty: 10 razy

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 1 cze 2012, o 00:04

Dobry wątek 8-)
Ja pochwalić się za bardzo nie mogę, bo w wieku 28 lat jestem na etapie obrony licencjata na typowym kierunku dla wykształciuchów (kulturoznawstwo) i to jeszcze na dodatek na prywatnej uczelni. Ale akurat na studia narzekać nie mogę, bo był to w pełni świadomy wybór po przewartościowaniu sobie pewnych kwestii podczas moich przejść zdrowotnych. Stricte z tych studiów chleba nie będzie, ale na pewno poukładały mi w głowie sporo spraw i dały to "coś", głównie za sprawą świetnych wykładowców. Po wcześniejszej rocznej przygodzie z dzienną pedagogiką uświadomiłem sobie, że taki tryb to niestety nie dla mnie. Zajęcia porozwalane na przestrzeni całego dnia, bleee - do dziś niemiło wspominam np. przesiadywanie na uczelni kilkugodzinnych okienek między zajęciami (inna sprawa, że na pedagogice ludzi miałem mało rozrywkowych i mało kto chciał gdzieś łazić na tych długich przerwach). Wkurza mnie takie marnotrawstwo czasu, stąd kulturoznawstwo zaoczne - konkretnie, na temat i bez problemów można pracować. Aczkolwiek teraz na studiach i tak sporo było orłów w stylu "zawód syn", czyli studia i życie na garnuszku rodziców, odbębnianie zajęć byle "zal" dostać itp. Ja szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie takiego trybu życia, bo jak mam siedzieć w domu dłużej niż kilka dni to mnie nosi ;-) Mimo, że robotę mam średnio rozwijającą (siedzę w biurze w rodzinnej firmie), to nawet z takiego działania można mieć satysfakcję i zbierać doświadczenia przydatne w późniejszej "karierze". Jednak chyba powoli nadchodzi moment, w którym będę chciał zmienić pracę na coś wymagającego ode mnie większego zaangażowania i pewnie nie jest wykluczone, że ze względu na mój poślizg czasowy będę musiał iść na jakiś bezpłatny staż, czy coś w ten deseń.
danikl pisze: Ilu młodych ludzi w wieku maturalnym jest na tyle świadoma swojej drogi i tego co chce robić w życiu ?
Otóż to. Ja na przykład nie jestem zadowolony ze wszystkich swoich wyborów w tamtym okresie, no ale z drugiej strony nie ma co się rozczulać nad sobą, tylko wykorzystać to co się ma.

jarmaj
6 gwiazdek
Lokalizacja: Gliwice
Auto: japońskie, ale nie bokser + bokser, ale nie japoński ;-)
Polubił: 83 razy
Polubione posty: 443 razy

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 1 cze 2012, o 11:13

No ale temat :o

To praca może być też czymś poza sposobem na zdobywanie funduszy na życie, oraz jak jest wyjątkowo świetna (finansowo), również na realizację przyjemności? :?

:mrgreen:


Wracając do tematu, ja rozumiem, że robić trzeba. No bo tak ten nasz świat jest poukładany.
Ale tu ludzie dzielą się na takich, którzy łączą życiową pasję z zarabianiem, tyle że tych jest pewnie drobny ułamek tego świata - artyści, sportowcy, naukowcy zafascynowani swoją dziedziną, pracoholocy itp, itd, oraz na miażdżącą większość takich, co muszą odwalić pańszczyznę, przy linii produkcyjnej, przy kasie w sklepie, na przodku, w biurze, itp, itd., żeby mieć za co żyć.

Wątek świetny. Dla intelektualnej elyty. Dla podbudowywania się i dowartościowywania. :->

Arno
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: Spa
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 1 cze 2012, o 12:00

jarmaj ma rację. szczęśliwych w pracy jest pewnie promil. reszta to w zasadzie niewolnictwo. zmęczenie, codzienność, powtarzalność, choroby zawodowe, nerwy, stres, mobbing, wykorzystywanie seksualne -
wjątkowo trudno trafić na super robotę i żeby szef był jeszcze normalny.
pomyślmy tylko, czym się różni praca prządki z Ziemi Obiecanej od pracy prządki dziś?
Czy operator koparki ręcznej ma dziś lepiej niż 100 lat temu?
No powiedzmy, że godziny pracy, ale poza tym?
męka pańska.
Ale z drugiej strony - sporo jest ludzi, którzy idą na strażaka, policjanta, pilota, marynarza, komandosa, szpeiga, zawodowego mordercę - bo takie mieli marzenia. Pytanie ilu z nich jest potem szczęśliwych?
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.

Arno
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: Spa
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 1 cze 2012, o 12:03

Konto usunięte pisze:Szczurem? Mnie się bycie szczurem kojarzy z bezwzględnym pięciem się wzwyż na szczeblach kariery. Głównie w korporacjach.

Zarabianie pieniędzy to IMHO sztuka. Albo się ma tę umiejętność, albo nie. Ja niestety nie mam ;-)
Fido_ o ile zakład, że doć duża część naszego społeczeństwa uznałaby, że doskonale zarabiasz?
Wszystko jest względne.
Umiejętność mnożenia pieniędzy to talent, trzeba te cyferki mieć we łbie i umieć kombinować i mieć specyficzną odwagę. Ja tak samo tego nie mam.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.

Gootek
6 gwiazdek
Polubił: 0
Polubione posty: 2 razy

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 1 cze 2012, o 13:35

Nie zupełnie tak to wygląda. Myślę, ze to nieco bardziej skomplikowane.

Człowiek, który wykazuje jakiś, choćby przeciętny, altruizm czerpie satysfakcję z pożytku jaki jego praca przynosi innym. Stanowi to dla niego zapłatę obok materialnej zapłaty, jaką otrzymuje za swoją pracę i często ta niematerialna satysfakcja bywa większa od obiektywnie rzecz biorąc niewielkiej ilości pieniędzy, jaką ten człowiek otrzymuje. Tak było przed wiekami i tak często jest nadal (choć w naszej wsółczesnej kulturze coraz rzadziej).

Człowiek wyjątkowo altruistyczny, jest gotów służyć innym ludziom bez żadnej pieniężnej zapłaty i mimo to jest on szczęśliwy w swoim życiu. Znamy wiele przykładów takich podstaw.

Frustracja, o której piszecie, dotyczy człowieka, u którego dominuje egoizm. Postawę ta określa się jako narcystyczną. Człowiek ten w swoim egoizmie chce jak najwięcej dla siebie. On porównuje się innymi ludźmi i popada we frustrację, jeśli widzi, ze zarabia czy posiada mniej od tych "innych". Dla tego człowieka "narcyza", oczywiście, że praca jest głównie środkiem do zarabiania pieniędzy,których pragnie. No ewentualnie może ona być jeszcze środkiem do wynoszenia się nad innych, do dręczenia, poniżania, itd... jeśli w tej pracy sprawy innych ludzie zależą od niego.

A skoro w efekcie swojej pracy zarabia on mało (i/lub nie ma żadnej władzy nad innymi) to narcyz swojej pracy nie lubi. Szuka wtedy dróg na skróty, aby wspiąć się wyżej w tym swoim porównaniu z innymi. Może kraść na przykład. Może wyciągać rękę po łapówki, gdy ma w pracy taką okazję. Może wspinać się wyżej, krzywdząc po drodze innych ludzi.

Może też grać w totolotka i wyobrażać sobie przy tym jak i co to on tym innym POKAŻE, gdy wygra ten MILION! Rocznie, w samej Polsce, ludzie wydają na hazard, zdaje się, że coś około 10 miliardów złotych.
No ale niestety, wygrywa promil grających.
Dla reszty pozostaje jeszcze większa frustracja wynikająca z wydanych pieniędzy a jednocześnie niezaspokojonego egoizmu.
Wtedy nie tylko praca, ale też życie ogólnie staje się jeszcze większą udręką.

Co wtedy?
Ucieczka w alkohol, w leki psychotropowe, w narkotyki, w inne uzależnienia.. aby przytłumić krzyk swojego niezaspokojonego EGO.

Taka narcystyczna, egoistyczna postawa nabiera obecnie u nas rozmiarów epidemii społecznej. To stało się elementem powszechnej kultury. Coraz powszechniej tak się wychowuje dzieci. Wbijanie dziecku mitu o jego wyjątkowości, o jakims szczególnym uprzywilejowaniu, na jekie zasługuje, staje się wręcz obowiązkowe. To jest promowane przez masowe media. Tacy ludzie są idolami. Tacy ludzie są stawiani za wzór, są obiektami westchnień i naśladowania. Liczą się materialny status i zewnętrzna prezencja.

W takim materialistycznym społeczeństwie złożonym z egoistów, rządi duży pieniądz. Duży pieniądz, którego większość mieć nie będzie. Ale będzie o nim bardzo marzyć. I ta większość będzie sfrustrowana swoim życiem, z wszystkim tego konsekwencjami. Zresztą tych bogatych wybrańców, frustracja tez nie będzie omijać… no bo przecież co z tego, ze ma się już dużo, skoro można by mieć jeszcze więcej?

Przez fakt, że zaledwie dwadzieścia parę lat temu zmienił się u nas ustój polityczny i gospodarczy…. ten proces wybuchł szybko i obecnie u młodego pokolenia, które nie pamięta minionych czasów, rozwinęło się to już bardzo silnie. Takie bezkrytyczne małpowanie egoistycznych, narcystycznych wzorców. Z pieniądzem na piedestale.

lukass
5 gwiazdek
Lokalizacja: Wawa
Auto: Proto WRC'17 i 4 razy 4x4 - czyli w sumie 5 razy 4x4
Polubił: 8 razy
Polubione posty: 146 razy

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 1 cze 2012, o 13:57

Arno pisze: zawodowego mordercę
Nie wiesz przypadkiem czy gdzies aktualnie prowadzą rekrutację ?
:mrgreen:
był WRX powered by Jako & PB98 i STi MY'05 EU DCCD

Arno
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: Spa
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 1 cze 2012, o 14:43

Lukaszenka, tak i nie. Bo masz rację. Ale chyba nie chodzi o altruizm, a o etos pracy, o zadowolenie z dobrze wykonanej roboty.
Dziś tego nie ma. Tak jak piszesz - jedynie kariera, sukces finansowy...
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.

Arno
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: Spa
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 1 cze 2012, o 14:50

lukass pisze:
Arno pisze: zawodowego mordercę
Nie wiesz przypadkiem czy gdzies aktualnie prowadzą rekrutację ?
:mrgreen:
To trzeba skończyć parę kursów sponsorowanych przez najróżniejsze organizacje służące dobru ogólnemu, plus duże doświadczenie zdobyte na własną rękę... Dobra opinia i robota gotowa.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.

jarmaj
6 gwiazdek
Lokalizacja: Gliwice
Auto: japońskie, ale nie bokser + bokser, ale nie japoński ;-)
Polubił: 83 razy
Polubione posty: 443 razy

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 1 cze 2012, o 17:32

Лукашэнка pisze:Człowiek, który wykazuje jakiś, choćby przeciętny, altruizm czerpie satysfakcję z pożytku jaki jego praca przynosi innym. Stanowi to dla niego zapłatę obok materialnej zapłaty, jaką otrzymuje za swoją pracę i często ta niematerialna satysfakcja bywa większa od obiektywnie rzecz biorąc niewielkiej ilości pieniędzy, jaką ten człowiek otrzymuje.

:?
Лукашэнка, chuchnij no :giggle:


Ja rozumiem, że piątek weekendu początek, ale żeby tak zaraz po południu???



:mrgreen:
Ostatnio zmieniony 1 cze 2012, o 17:35 przez jarmaj, łącznie zmieniany 1 raz.

owoc666
Awatar użytkownika
5 gwiazdek
Lokalizacja: Kraków
Auto: było STi '05
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 1 cze 2012, o 17:34

+1 :mrgreen:
Obrazek Obrazek

411KM @ 575Nm

Arno
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: Spa
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 1 cze 2012, o 17:49

Łukaszenka się naczytał filozofów radzieckich.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.

WiS
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: z puszcz odwiecznych, z krain mrocznych...
Auto: Forester turbo, zwany Yetim
Polubił: 3 razy
Polubione posty: 2 razy

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 1 cze 2012, o 20:43

jarmaj pisze: Лукашэнка, chuchnij no
Arno pisze: Łukaszenka się naczytał
Może się napił, może naczytał, a może nawdychał - wsio szkodliwe - ale sporo racji ma 8-)
Są ludzie, którzy sens życia widzą w zarabianiu i wydawaniu. OK, ich prawo, wolna wola.
Ale bywają też inni, dla których praca nie jest tylko źrodłem dochodu i złem koniecznym - ale fajną okazją do robienia rzeczy pożytecznych. Dla przyrody, dla ludzkości jako takiej, ale rownież dla paru konkretnych osób w pobliżu. I - wbrew temu, co pogardliwie napisał Jarmaj - takie podejście nie jest jedynie przywilejem wąskiej "elyty" zawodów. Znałem lub znam, na przykład: pielęgniarkę, nauczycieli, mechanika samochodowego, kucharza, urzędnika państwowego, introligatora, inżyniera geologa, właścicielkę hodowli świń i paru księży oraz lekarzy, którzy czerpią/czerpali satysfakcję z tego, że pomagają bliźnim. Przy okazji (czasami) zarabiali jakieś pieniądze, mniejsze czy większe, ale to było na dalszym planie.
Znam lub znałem też paru ludzi, którzy forsy mają jak lodu i pracować by nie musieli - ale pracują, bo lubią. Może to przyzwyczajenie, a może jakieś poczucie misji i sensu...?
Co ciekawe, gdy przywołuję wspomnienie tych ludzi - mam wrażenie, że są/byli szczęśliwsi niż inni moi krewni i znajomi, traktujący swoje codzienne obowiązki jako zło konieczne do odwalenia, a za cel życia uznający zarobienie i wydanie mozliwie dużych kwot pieniędzy.
Acz oczywiście, co kto lubi. Nie zamierzam nikogo nawracać na pracoholizm, na katolicką naukę społeczną w wydaniu JPII ani na protestancki etos pracy... sygnalizuję tylko, że zawody o to, kto umrze najbogatszy - wcale nie są obowiązkowe ;-)

Arno
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: Spa
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 1 cze 2012, o 22:28

traktat o dobrej robocie - tadeusz kotarbiński, ktory zresztą wymyślił termin SPOLEGLIWY - opiekun spolegliwy - często przymiotnik spolegliwy jest używany w błędnym znaczeniu.

WiS - czerpać radość z pracy - raj.
Chcieć pomagać innym - genialne, bo daje dużo statysfakcji, niestety często pomoc, czy przysługa obraca się przeciwko niosącemu pomoc. Załatw komuś pracę, sam zobaczysz.
No i niestety to ostatnie też mocno prawdziwe. Choć są tacy, którzy są szczęśliwi mająć coraz więcej zer, ale proszę też nie zapominać, że te zera coś oznaczają, na ogół miejsca pracy dla hord ludzi słabiej uposażonych.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.

WiS
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: z puszcz odwiecznych, z krain mrocznych...
Auto: Forester turbo, zwany Yetim
Polubił: 3 razy
Polubione posty: 2 razy

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 1 cze 2012, o 22:42

Arno pisze: traktat o dobrej robocie - tadeusz kotarbiński
Panie... długie, bez obrazków, i w dodatku nikt nie płaci za przeczytanie. Czyli: dla frajerów, albo co gorsza, dla yntelektualnej elyty ;-)
Arno pisze: często pomoc, czy przysługa obraca się przeciwko niosącemu pomoc.
Bywa :whistle:
Arno pisze: Załatw komuś pracę, sam zobaczysz
Taki Pawlak - załatwił całemu PSLowi (i to do trzeciego stopnia pokrewieństwa włącznie), i patrz, wciaż go lubią, mimo to...
Arno pisze: te zera coś oznaczają, na ogół miejsca pracy dla hord ludzi słabiej uposażonych.
Ostatnio, przynajmniej w naszej czesci świata, liczbę zer się najszybciej powiększa poprzez likwidację miejsc pracy. Bo dzieki związkowcom i socjalistom "miejsce pracy" to są chore koszty i sztywne obowiązki. A jak - zamiast etatowego pracownika - różne rzeczy zrobi klient (zapłaci kartą w automacie a nie w kasie, sam sobie druknie e-fakturę, itepede) albo załtsorcingowany podwykonawca... to problemy i koszty się bardzo zmniejszają.
A najwięcej zer przybywa od przelewania z pustego w próżne.
No, chyba, ze oprócz maklerów od instrumentów pochodnych i speców od cięcia kosztow w korporacjach wliczymy także szefów narkobiznesu - to owszem, masz rację, ich prywatny dobrobyt wiąże się z tworzeniem licznych miejsc pracy, i to dla pracowników o relatywnie niskich kwalifikacjach :evilgrin: Pod szkołą dilować może każdy, nawet bez studiów...

Arno
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: Spa
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 1 cze 2012, o 23:01

WiS, ale są także ludziemający przedsiębirstwa, nie tylko złodzieje i dilerka mają zera.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.

WiS
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: z puszcz odwiecznych, z krain mrocznych...
Auto: Forester turbo, zwany Yetim
Polubił: 3 razy
Polubione posty: 2 razy

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 1 cze 2012, o 23:08

Arno pisze: są także ludziemający przedsiębirstwa
Ależ oczywiście - i chwała im, że produkują, handlują, remontują, płacą podatki i dają ludziom zarobić (i zapłacić podatki). Ale prawda jest taka, że generalnie zarabia się dziś lepiej na ograniczaniu kosztow pracy, niż na tworzeniu jej nowych stanowisk.
Pomijając dilerkę. I może jeszcze tzw. "humint", znów modny, od 11.09.01. ;-)

Arno
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: Spa
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 1 cze 2012, o 23:24

hujmintu nie znam.
czy dzięki koredze jesz to co chcesz?
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.

Alan, Alan, Alan!
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Auto: WiśniaNieWiśnia
Polubił: 130 razy
Polubione posty: 365 razy

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 2 cze 2012, o 01:42

napisałem długiego posta, ale mi się nie chce, więc napiszę krótkiego, bo i tak WiS napisał mniej więcej co myślę ;-)

Praca to ~1/4 życia. Jak chcecie to jej nie lubcie.

I nie trzeba do tego ideologii na 13 tomów :-p
Napisałem, to wracam do roboty. Animowane gwiazdki zaczynają mnie nawet rozśmieszać ;-)

Arno
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: Spa
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 2 cze 2012, o 07:37

AAA, czy ty czasem nie masz pracy, ktora lubisz? Tak jak ja i wielu znajomych?
No ale jednak nie kazda prace da sie lubic, chociaz praca to wolnosc.
Kasa w Auchanie? Wklepywanie do Excela durnych danych 9 godzin dziennie... Ochorniarz. babcia klozetowa. Są fajowe zawody
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.

Alan, Alan, Alan!
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Auto: WiśniaNieWiśnia
Polubił: 130 razy
Polubione posty: 365 razy

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 2 cze 2012, o 11:08

Arno, oczywiście, że lubię. Mogę się wyżyć. Zdaję sobie sprawę, że są roboty, które takiej szansy nie dają. Ale uwierz mi. Robiłem bardzo przeróżne rzeczy w życiu, łącznie z tym, że podczas każdego pobytu w Australii idę porobić z bratem. I to niemal wyczynowo fizycznie, niemniej uważam, że wszystko co robiłem w życiu było fajne. Nawet wylewanie paruset m2 betonem.

A moja praca? Trochę mi brakuje w niej atrybutów innych, które robiłem. Nie da się tego wziąć do ręki. No ale staram się jakoś nadrabiać czym innym.

Podajesz przykład babci klozetowej. To skrajność. Problem w rozmowach jest taki, że zawsze ktoś zaczyna podawać skrajne przykłady. Tak to se możemy ;-)
A pan od excela? Nie wiem, można lubić i kumpli z pracy jak już tak bardzo się nie lubi zarabiać na chleb.

Dzisiaj skończyłem robotę o 6:22 rano (od 11 rano). Sam już nie wiem ;-)

WiS
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: z puszcz odwiecznych, z krain mrocznych...
Auto: Forester turbo, zwany Yetim
Polubił: 3 razy
Polubione posty: 2 razy

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 2 cze 2012, o 12:42

Arno pisze: hujmintu nie znam.
Znasz, znasz, ręczę że nie jeden, tylko możesz ewentualnie nie wiedzieć, że to hujmint (przeróbka brzmienia, swoją drogą, zupelnie sensowna ;-)).
Arno pisze: ale jednak nie kazda prace da sie lubic,
Gdzieś wczesniej napisałem zdanie IMO kluczowe, ale jakoś umknęło - więc powtórzę tłustym drukiem:
jak kto sobie pościele, tak się wyśpi.

Fajna praca - fajna, znaczy dająca to, czego dany osobnik pożąda (satysfakcji, pieniędzy, stabilności, albo tego wszystkiego naraz, w dowolnych proporcjach) zazwyczaj nie bierze się z niczego.
Poza nielicznymi wypadkami wyjątkowego fuksa, możliwość cieszenia się swoją pracą to efekt kombinacji myślenia strategicznego (wybór odpowiedniej ścieżki edukacji, przewidywanie rozwoju branż, etc.) oraz cięzkiej pracy. I niekiedy talentu (łagodniej mówiąc: predyspozycji), wcześnie zidentyfikowanego i odpowiednio szlifowanego.
Kto zawalił któryś z tych elementów, potem musi robić to czego nie lubi - i się frustruje.
Dotyczy zarówno babci klozetowej, jak i prezesa korporacji albo profesora uniwersytetu.
Ja na ten przykład, nie ćwiczyłem w dzieciństwie gam - jak należało - i przez to nie zostalem Pądereckim. No i gleba, już się nie nadrobi...

Azrael
6 gwiazdek
Lokalizacja: Warszawa
Polubił: 0
Polubione posty: 3 razy

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 2 cze 2012, o 12:45

WiS pisze: Ja na ten przykład, nie ćwiczyłem w dzieciństwie gam - jak należało - i przez to nie zostalem Pądereckim. No i gleba, już się nie nadrobi...

A ja ćwiczyłem i też się nie udało ;) Trzeba mieć wszystkie elementy układanki, talent, szczęście, możliwości, determinację i ciężką pracę i czasem się uda, a czem się nie uda.

WiS
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: z puszcz odwiecznych, z krain mrocznych...
Auto: Forester turbo, zwany Yetim
Polubił: 3 razy
Polubione posty: 2 razy

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 2 cze 2012, o 12:58

Azrael pisze: A ja ćwiczyłem i też się nie udało ;)
Zmniejszyłeś moją frustrację - okazuje się, że ktoś ma gorzej ;-)

Arno
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: Spa
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: Praca - smakuje, czy be ?

Post 2 cze 2012, o 13:31

Azrael ma rację, takie zawody jak muzyk wymagają niebywale wiele elementów, niektóre z nich kompletnie niezależne od osobnika zainteresowanego, na ten przykład wspomniane szczęście. Że na przykład w windzie w Atenach spotykasz WIŁKOMIRSKĄ, GADACIE I ONA WYSYŁA CIĘ NA SPOTKANIE z kimś w Nowym Jorku i jeszcze załatwia fundusze...
Ja na swojej drodze wielokrotnie trafiałem na szczęście, czasem ono było sterowane, ale przypadek sprawił, że poszedłem na takie studia, dzięki ktorym potem zacząłem robić to co robię. No i nie oszukujmy się, nawet jeśli się te studia wybierze właściwe, i potem zacznie coś robić, to jedynie niebywale ciężkim zapierdem można coś osiągnąć tak jak w sporcie.

A z muzykami: znałem jedną bardzo dobrą pianistkę. Miała pred sobą karierę koncertującą. I co? ręce zaczęły jej się z tremy pocić. I do widzenia ślepa Gienia.

WiS, nie każden mże se pościelić tak jakby chciał, no sam wiesz.
AAA. SKrajne przykłady. No dobra, ale weź panie z poczty, z urzędu miasta, z ZUSu, sekretarki... ALE ALE masz rację, koleżanki, kawki... można środowisko polubić. Zrsztą człowiek ma mechanizmy obronne i wmawia se, że lubi robotę, Hyundaya które go ma itepe...
Każdy szczęściu dopomoże, każdy szczęście wygrać może.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.

ODPOWIEDZ