Azrael pisze:busik, nie napisałeś nic innego niż ja, z jednym wyjątkiem:
busik pisze:
Ludzie natomiast są innym gatunkiem, który odłaczył się od praw natury (poza małą grupą plemion pozostałych gdzieś w Afryce itd) i jako istota wyższa, żeby nie powiedzieć nadrzędna, włączył w swoje działania sumienie i moralność.
To jeden ze sposób patrzenia na tę kwestię. Dzisiaj popularność na styku filozofii i biologii ewolucyjnej zdobywa spojrzenie w którym człowiek nadal jest częścią natury, a moralność to kolejny wytwór ewolucyjny. Nie podejmuję się wyłożyć całej teorii metaetycznej w poście na forum, ale to całkiem sensowne stanowisko. Info na wikipedii jest dość szczątkowe, ale i tak można małe wprowadzenie zobaczyć:
http://en.wikipedia.org/wiki/Evolutionary_ethics
W ogóle możliwych stanowisk stworzonych w obrębie nauki i filozofii na kwestię pochodzenia moralności jest dość sporo ;)
http://en.wikipedia.org/wiki/Meta-ethic ... _questions
Dlaczego etyk, ksiądz, filozof ma wiedzieć lepiej od nas, jak się zachować? Każdy z nich został wychowany w konkretnym systemie wartości i niekoniecznie jest obiektywny. Poparte jego słowa będą tysiącami lat dywagacji różnych osobników na podobne tematy, ale wcale nie jest powiedziane, że te wielkie umysły miały rację - zwłaszcza, że kiedy pisali swoje dzieła, nauka była w powijakach, lub w ogóle jej nie było.
A zachowania "plemienne", usuwanie najsłabszych osobników, jeszcze do nie dawna były znane także w Polsce. Wyprowadzało się matkę staruszkę w góry: "jakoś sobie poradzi". W Rzymie starszych ludzi, nie wiele starszych ode mnie zrzucano z mostu do Tybru.
W krajach przepełnionych etyką chrześcijańską, w których prowadzono wojny religijne w imię Boga, wymyślono Treblinkę, czarną dziurę w Kalkucie.
Dawniej, słabe organizmy po urodzeniu nie przeżywały. Dziś inkubatory wprowadzają osobniki, dawniej skazane na zagładę, do społeczeństwa.
Dzięki nauce i lekom możemy żyć potwornie długo. Nauka prowadzi także do wynaturzeń; ludzie którzy przed laty by umarli, dziś są w imię źle pojętego dobra, utrzymywani sztucznie przy życiu w cierpieniu.
I niestety żaden etyk niczego tu nie rozwiąże, bo trzeba by zmieniać prawo, a ustawodawcy są szatnażowani przez władze kościelne, hipokryzję, grupy nacisku...
Wszechobecna pseudo dobroć ma szalony wpływ na dzisiejsze myślenie.
Zobaczcie jak nagle zmieniły się Stany. Od 68 roku ośrodki uniwersyteckie ulegały stopniowemu komunizowaniu. Teraz myślenie czerwone ma taką władzę, że doprowadzi do upadku kraju -na przykład: Obama wspierany przez środowiska na ogół wykształcone, ale także przez grupy skorzystające w krótkim terminie ze zmian
np w systemie opieki zdrowotnej, doprowadzi szybko do degeneracji całej służby zdrowia w Ameryce. A wszystko dlatego, że od 40 lat powoli na uniwerkach rozwijał się ścichapęk komunizm. Filozof nie zawsze jest dobrem, i wykształciuchy również nie. Bardzo wiele zależy od panującej mody i od zadań stawianych przed filozofami.
Zresztą wszystko jest względne, palenie na stosie kiedyś było w porządku, dziś nie bardzo. Ale kto wie, co będą o naszych zachowaniach mówić za 300 lat. Nam się wydaje, że zachowujemy się właściwie.