Alan, Alan, Alan! pisze:
Trzeba zaczepić Funkiego on ma chyba coś fajnego.
No jak mnie wywołaliście do tablicy, to coś podpowiem.
Ja mam bodajże KGO 1100. Na początku miałem jakiś model podobny do Milda chyba M201, tylko z PCC, i w przypadku tych modeli podobnych do zwykłego papierosa stacja ładująca jest koniecznością, bo pojemność baterii jest mała i szybko się kończy. Ale osobiście uważam, że nie ma się co ładować w takie wynalazki. Grunt to model z dużą baterią, np. jak moja 1100 mAh, starcza na przynajmniej 2 dni. Bateria tylko manualna - akustyczna potrafi sama się wzbudzić od hałasu i rozładować, no i przynajmniej obecnie model na kartomizery. Próbowałem tankomizerów i trudno się je ładuje, teraz są jakieś nowe opcje (liquinatory czy liquitanki), jeszcze nie próbowałem.
Volish jest bardzo OK, miałem poprzednio Ego 2. Bateria była taka sama - czyli manualna, tylko mniejsza (chyba 700 mAh). O dziwo, nie było różnicy w długości działania w porównaniu z KGO, przynajmniej niezbyt duża. Różnica polegała natomiast na tym, że w Volishu napięcie trzymało do samego końca (spadało bodajże na 10 - 20 zaciągnięć przed końcem i jak się zaczynałem zastanawiać czy bateria się nie kończy to odcianło zasilanie

) a w KGO spada dosyć szybko na tak 75%, ale trzyma do końca. Jeśli coś bym polecał, to na pewno model z diodową sygnalizacją naładowania, bo można się nieprzyjemnie zaskoczyć, chociaż w sytuacji gdy są dwie baterie to mniej więcej człowiek wie, ile jeszcze zostało, i w sytuacji wyjścia czy dłuższego użytkowania poza źródłem zasilania bierze sobie tę drugą, a pierwszą ładuje.
Co do smaków, to tytoniowych używałem na początku, bo owocowe wydawały mi się, hmm, damskie

ale kiedy spróbowałem nie-tytoniowych, to już nie wróciłem. Kop ten sam, a wrażenia smakowe rewelacyjne - jak shisha. Można sobie wybrać co się chce, ja najbardziej lubię wiśnię, winogrono, banan, whisky jest trochę dziwna ale OK, truskawka, jabłko. Mentol to nieporozumienie - jakby wciągać krople żołądkowe

Ale co kto lubi.
Podsumowując, duża manualna bateria, kartomizer i kokodżambo i do przodu

Wygląda trochę jak cygaro.
Na próbę oczywiście można kupić coś mniejszego, ale to trochę nie ta sama liga, znaczy jest OK, ale duża bateria daje na pewno lepszego kopa.
W porównaniu do analoga, nie śmierdzi, nie ma zadyszki, ale czasem cholernie chce się pić. No i można sobie dymić zasadniczo wszędzie

np. w samolocie do Australii
Jeśli macie jakieś pytanie jeszcze, to chętnie odpowiem.