To ja tylko, dla podgrzania atmosfery, dorzucę punkt widzenia politologa. Zajmującego się w dodatku zawodowo taką dziwną działką, jaką jest bezpieczeństwo międzynarodowe.
Większość krajów UE ma dziś
de facto ujemny przyrost naturalny (piszę de facto, gdyż oficjalne statystyki przekłamują: do publikowanej średniej dla takiej np. Holandii liczy się biała Holenderka z luterskim bekgrandem cywilizacyjnym, rodząca średnio pół dziecka w swoim życiu - i czarna obywatelka Holandii z jakiejś Jamajki albo inkszego Surinamu, rodząca bachorów trzy koma siedem; razem w Holandii wychodzi więc wskaźnik reprodukcji jakieś 1.3*...). I tak za mało (zdaniem demografów bezpieczny poziom to ok. 2.1), ale nie widać pełni dramatu.
Ta niska dzietność powoduje:
- wzmożoną presję migracyjną z bezpośredniego otoczenia, wspartą "ssaniem" europejskiego rynku pracy (uwaga: dotyczy głównie prac prostych i niskopłatnych);
- konflikty polityczne wewnątrz społeczeństw, związane z zachwianiem proporcji "swoich" i nieasymilujących się (ani kulturowo, ani ekonomicznie!) "obcych";
- rychłe zawalenie się systemów zabezpieczenia społecznego (w pewnym uproszczeniu: chcemy żyć coraz dłużej i lepiej, a pracować coraz mniej - jednocześnie robimy zbyt mało dzieci, żeby miał kto za kilkadziesiąt lat ze swoich zarobków dokładać do naszych szpitali, emerytur, rent i sanatoriów).
Ta niska dzietność wynika zaś właśnie z w/w hedonizmu. Z chęci przedłużania zabawy. Z niechęci do rodzenia i wychowania dzieci, które niegdyś bywały polisą na starość... dziś wydaje się nam, że ową rolę przejęło społeczeństwo i państwo. Błąd i naiwność...
Nikogo nie oceniam, ani nie namawiam do zmiany trybu życia. Przypominam tylko o kontekście. Perspektywa Wielkiej Brytanii jako North Pakistanu, Niemiec jako Turkenlandu, a Francji jako Algerie Nouvelle - wcale nie jest nierealna.
A potem nam przedstawiciele nowej większości w demokratycznym głosowaniu wprowadzą szariat i skończą się radosne zabawy młodych pań
Edit, bo koledzy wyżej właśnie zahaczyli o problematykę:
PS. Chińczycy na nas nie będą pracować w opisywanym scenariuszu. raczej my na Chińczyków, bo oni są bliżej realnej mocarstwowości w przyszłym świecie, niż europejski titanik...
* cyferki z czapy, nie chce mi się teraz szukać dokładnych danych, ale - ten rząd wielkości.