Rafał wczoraj popuścił Adamowi "smycz" i od razu jest efekt

Swoją droga to niesamowite, że chłopak w drugim roku przygody z rajdami jest tak wysoko, wyżej niż wielu rajdowych wyjadaczy.
Adam Małysz uzyskał 19. czas (+13.29) i w generalce awansował z 18. na 17 miejsce (+3:34.34). – Było szybko – ocenił Orzeł z Wisły. – Trochę nas hamowało Iveco de Rooya. Startowaliśmy o jeden samochód za nim, ale buggy go wyprzedziło. Doganialiśmy ciężarówkę na prostej, jednak na zakręcie trzeba było hamować do zera, bo za Iveco podnosiła się chmura kurzu. I tak jechaliśmy przez 130 kilometrów. Poza tym było spokojnie – no, 2 razy spóźniliśmy zakręt… Z powodu wysokości bolała mnie głowa. Myślałem, że tylko mnie, ale Rafał też wziął tabletkę. Start do odcinka leżał na 3300 metrach, meta na 3800. Odcinek był bardzo szybki, techniczny, gładka szutrówka, ale strasznie się kurzyło. Z autem nadal wszystko w porządku. Coraz bardziej zaczynam się wjeżdżać w Toyotę. Nawet Rafał jest w szoku i już mnie nie hamuje. Mówi, że mam jechać tyle, co widzę. To zupełnie inna jazda niż w zeszłym roku. Wtedy zdarzało się, że 5-6 razy podjeżdżaliśmy pod jakąś wydmę. Teraz w takich miejscach po prostu wybieram inną drogę i jedziemy dalej. Jean-Marc [Fortin] jest zadowolony. Zostało mu już mało samochodów, więc na nas chucha i dmucha.
taki urok tego sportu (ale w sumie każdego, który wymaga finansowego zaangażowania): jak się nie ma miedzi, to na trybunie się siedzi....burat pisze:w tym przypadku nie ,nie lubię synów tatusiów przez których "widzimisię" robi się w Polsce oligarcholand jak za wschodnią granicą