Nikt nikogo nie zmusza, ale jakaś podstawowa infrastruktura dla rowerzystów to by się przydała. Bez tego ludzie nie przekonają się do roweru. Bo w tej chwili myślenie jest takie: jak to, do pracy rowerem? Jak bidota jakaś? podjadę se moim 20 letnim golfem jak panisko.
A jak mam coś w centrum do załatwienia, to nie mam problemów z parkowaniem
Wiesz co, nie wiem jak ten mój znajomy to robi, ale dyma 17 km w garniturze i nie ocieka potem.
Ja zresztą też nie - ale nie zapierdzielam jak nieprzytomny. Jeżdżę owszem w miarę szybko, ale są tacy, co mijają mnie po drodze jak TGV wukadkę.
W zasadzie jedyny odcinek wywołujący poty to podjazd pod skarpę. Po płaskim w ogóle bez bólu.
A tak przy okazji, to znam kilku grubasów, którzy jeżdżą rowerami na co dzień i są bardzo zadowoleni
