WiS pisze:
Przez moment się łudziłem, że na szczeblu ministerialnym, do tego by dobrać fachowców i pozwolić im działać ku wspólnemu pozytkowi (znaczy, ministra i tych fachowców, a przy odrobinie szczęścia nawet obywateli) wystarczy inteligencja, zdrowy rozsądek i dobra wola (które to cechy BS kilkakroć w zyciu zademonstrował w stopniu ponadprzeciętnym).
No, tu wyszedłem na naiwnego, nie ma co ukrywać.
WiS,
ja dwadzieścia lat temu przymierzałem się przez moment do tego aby pracować w służbie cywilnej, jednak los chciał, że do tego nigdy nie doszło. No i całe życie pracuję w sektorze prywatnego biznesu.
Ostatnie lata w bardzo odchudzoonych organizacjach, jak np. globalnie działający koncern z kilkunastoma fabrykami rozrzuconymi na całym świecie, z siecią sprzedaży w większości krajów i z centralą zatrudniającą około 50 (!) osób. Tak, nie 500, tylko 50.
A realizującą zakres zadań szerszy niż przeciętne ministerstwo.
Struktury urzędniczych molochów są tak wzdęte, że prawdę powiedziawszy sądzę, iż same umiejętności managerskie ministrów to nie wszystko by zamienić podległe im struktury w efektywnie działające maszynerie. To wszystko trzeba drastycznie odchudzić. Zresztą, nie jestem przecież tu żadnych odkrywcą koła. To było kiedyś nawet zapisane w programie PO.
Co do skrzyżowania konia z psem:
Zgoda, ze stosuję tu trochę odpowiedzialność zbiorową, ale tak to bywa, ze gdy się jakiś nieborak znajdzie w grupie dokonującej zbiorowego gwałtu, to znajdą się niedowiarkowie, którzy nie ufają jego tłumaczeniom, że on tylko stał na czatach...
I działalność polityczna, i działalność biznesowa i taka czy inna służba, czy jeszcze inne pole aktywności, na którym krzyżują się różne sprzeczne interesy, to zwykle nie są sytuacje zero-jedynkowa, w której mielibyśmy do czynienia z osobami albo idealnie uczciwymi albo skrajnie nieuczciwymi, lub z nieskazitelnymi bohaterami obok skończonych kanalii. W rzeczywistości mamy do czynienia z pełnym spektrum, w którym większość jednostek znajduje się (lub porusza się) gdzieś pomiędzy tymi biegunami.
Ja osobiście nie oczekuję od ludzi, którzy podejmują się takiej czy innej służby publicznej, żeby zupełnie zrezygnowali z załatwiania swoich własnych spraw, ze swoich własnych sympatii, preferencji, ambicji, planów, itd… To czego od nich oczekuję, to żeby w tym wszystkim nie zapominali o Ojczyźnie, której są zobowiązani służyć. By potrafili zachować tyle trzeźwości, aby niezależnie od okoliczności nie zapominać o interesie tej Ojczyzny, jako nadrzędnym nad osobistymi sympatiami czy antypatiami, interesami czy interesikami.
Jeśli komuś to nie wychodzi, to powinien zmienić robotę na jakąś inną.
Fragment rozmowy BS z MB, w której rosnące notowania PiS są dla niego częścią apokaliptycznej wizji, dla zatrzymania której jest gotów łamać podstawowe zasady konstytucyjne, jednak kiepsko o nim świadczą; niezależnie od tego, czy był tego inicjatorem czy też ktoś go do MB wysłał. W to akurat nie potrzebuję wnikać. W państwie istniejącymi faktycznie zostałoby to wyjaśnione przez sąd przed którym stanąłby pan S. oraz jego szef. (Podpisałem się pod petycją Maxa Kolonko).
Tak, ja sobię zdaję sprawę, że szczególnie w ostatnich latach narosły mury pomiędzy grupami politycznymi i po obu stronach tych murów widać zacietrzewienie i niechęć do wspólnego działania nawet w sprawach dla wszystkich najważniejszych.
Jednak to nie jest usprawiedliwienie.
Absolutnie nie negując, że BS mógł zrobić w życiu sporo fajnych rzeczy, po prostu nie aprobuję jego obecnej działalności na zajmowanym stanowisku.