Pocieszam was, skończyłem pare lat temu technikum informatyczne, jedne z najlepszych w Polsce, i było tam mnóstwo zajęć praktycznych, nie na najnowszym sprzęcie(w 2010 zdawałem egzamin na windows server 2003), ale sporo osób się starało, i jakoś szło do przodu. Przez wszystkie lata edukacji miałem raz w życiu menzurke w szkole - rodzice stwierdzili że doświadczenia są niebezpieczne na każdym etapie nauki, co mój niezastąpiony tatuś oczywiście na swój sposób kwitował. Pokolenie mojego brata, obecnie 15-16 latków, wychowane bezstresowo, z zaświadczeniami o dysleksji, dysortografii i dysmózgii(mojego brata to nie dotyczy - my nie byliśmy wychowywani bezstresowo

) które oglądam jak jestem w domu rodzinnym, i widze jak brat sprowadza - brak słów. Oczywiście największa w tym wina rodziców, ze nie potrafią dziecku internetu i komputera ograniczyć. Ja uwielbiałem książki, przeczytałem ich setki(na co teraz brak czasu - praca i końcówka studiów - które też są paranoją, bo nic mi do zawodu nie wniosły - nauka nikomu nie potrzebnych głupot, które i tak mi sie zmieniły czasem 2 razy od początku studiów - mówie o studiach prawie), a pokolenie mojego brata gra w Fife, 10 część Call of Duty i robi głupie filmiki na youtube.
Świetne tematy są na tym forum, na każdym innym dostawało się warny za "nie na temat" , "swoje zdanie, odmienne od ogólnie przyjętego"

Żałuje że wcześniej tu nie trafiłem.
Co do prowincji - z racji pracy spotykam się od kilku lat z ludźmi ze wszelkich sfer. Od bogatych prezesów spółek, przez prezesów spółeczek-widm którzy patrzą jak tylko nakraść legalnie, przez klase średnią, aż po biednych i najbiedniejszych. I powiem tak - biedni ludzie w mieście siedzą na dupie, biadolą, pracy nie ma, oni sa biedny, mops i pup im pieniędzy nie daje. A ludzie na wsi bardzi często mają podobnie, ale jakoś wyżyją. Tu sie do roboty u Franka dorwie, tutaj sobie troche marchwi, cebuli i czegoś wyhoduje, jakoś zakombinuje, i coś z tego będzie. Pomijam wszechobecny alkoholizm i patologię. Ale najbardziej szkoda dzieci z takich domów, bo wzorców nie miały, i daleko w wiekszosci przypadków nie zajdą, tylko pójdą w ślady rodziców
P.S. Nie mam nikogo z rodziny na wsi, i sam nigdy tam nie mieszkałem, żeby nie było
