Nie mam jakiegoś specjalnego porównania do innych marek, ale umówmy się - Subaru wcale takie tanie w eksploatacji nie jest. Robię przeglądy co 15kkm i zawsze coś się znajduje...
Miałem Legacy z 2004 (2.0 137KM), kupiłem jak miało 60kkm, sprzedałem przy 168kkm. W tym czasie oprócz standardowych czynności eksploatacyjnych (plus rozrząd) dwukrotnie padła mi dwumasa (raz się udało wymienić jeszcze na gwarancji, potem przerobiłem na jednomasę), wymieniałem łożyska w skrzyni i wiskozę. Tanio nie było...
W obecnym OBKu (aktualnie jakieś 115kkm) jak na razie musiałem oprócz rozrządu wymienić łożysko w kole, linkę od klapki paliwa (wzięła i pękła) i uszczelki dekli zaworów (tak to się chyba nazywa...)
Ale uczciwie muszę przyznać, że nigdy nie miałem problemu żebym musiał skądś wracać lawetą. Mimo wielu stresujących sytuacji (takich jak przeskakująca wiskoza, która dała o sobie znać akurat jak dojechałem do Chorwacji, czy też huczące łożyska - wytrzymały trasę PL - CRO - PL; albo ostatni przypadek w OBK z pękniętym oringiem na bagnecie oleju w przednim dyfrze i wychlapującym olejem - akurat we Włoszech...)
O GTku nie wspomnę, bo to zupełnie inna sytuacja (albo jak to mówią w mordorze - inny kejs) - teraz już doskonale wiem ile kosztuje utrzymanie takiej zachcianki igła ze Szwajcarii

(a wcześniej przywrócenie do stanu używalności).
Natomiast jeśli chodzi o dizle Subaru, to tu podpieram się wiarygodną opinią* mojego mechanika, który stanowczo odradził mi zakup takowego i zastąpienie go opcją 2,5 wolnossący + LPG.
*) opinia podparta pokazywaniem mi za każdym razem kiedy u niego byłem, coraz to nowych egzemplarzy na placu z padniętymi silnikami. Podczas ostatniej wizyty pod koniec grudnia powiedział mi, że właśnie złożył 43. (słownie: czterdziesty trzeci) silnik w 2014 roku. Ale jak wiadomo, problem z dieslowskim Subaru to mit
