No tak, trzeba powiedzieć, że to była zajebista impreza

20 kilometrów bardzo zróżnicowanych prób - z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to była najlepsza nauka jaką do tej pory w trybie startowym zaliczyliśmy.
Pierwsza pętla - kompletna załamka, dosłownie.
Kopalnia 1: oprócz rycia przodem na wolnych zakrętach (brak rękawa i chujowe napędy - może to i słabe wytłumaczenie) zaliczyliśmy stratę przy końcówce, bo byłem pewny, że mamy kapcia
Tąpadła 1: festiwal baboli: wrzucona 5-tka zamiast trójki, niewchodząca jedynka przy szykanach i najlepsze - popieprzyłem coś konkretnie i zaliczyliśmy hamowanie po tablicy zapowiadającej metę lotną (meta faktycznie była 100 metrów dalej)
Sulistrowiczki 1: dwa ratowania - jedno zaraz po tamie a drugie na 4 (słownie: czwartym) biegu - ledwo zostaliśmy na czarnym... plus nie zmierzyli nam czasu z powodu kłopotów z fotocelą.
Wróciłem na strefę i chciałem najpierw zapaść się pod ziemie a potem spakować do lanosa i pojechać do domu
Czyli szansa na jakiekolwiek sensowne lokaty już prysła, więc można było posłuchać mądrzejszych: wyluzować się, myśleć o jeździe o nie czasach, analizować to co się dzieje z wozem i najzwyczajniej w świecie czerpać radość z jazdy. Poskutkowało
Kopalnia 2: już bez głupiego odpuszania po sto razy w zakręcie, agresywny napad na metę (dobijania zawiasu nie interperotwałem jako kapcia) i czas lepszy
Tąpadła 2: delikatne obchodzenie się ze skrzynią (działa!), późne hamowania ("a co mi tam, najwyżej dostaniemy karę"), dobry rytm i oczywiście poprawa czasu
Sulistrowiczki 2: pełny luz, dobry rytm, odcinek nie dający przewagi mocnym autom i ...
Wróciłem na strefę i cieszyłem się, że jest przed nami kolejna pętla!
Trzecia pętla kolejne poprawki do techniki, jeszcze więcej luzu i chłodnej analizy poprzednich błędów. Bardzo przyjemnie
Dziękuję wszystkim, którzy towarzyszyli nam podczas tej rajdowej soboty. Oczywiście wielkie gratulacje dla wszystkich, którzy dotarli do mety.
To je ralli
