dzixd pisze:
Relacje w rodzinie zawsze leżą u podstaw problemów z uzależnieniem od gier u dzieci.
ja nie jestem ekspertem, ale podwaliną wielu kłopotów są właśnie sprawy, które wyniosło się w domu... Zwłaszcza jeśli chodzi o relacje międzyludzkie..
W sumie cała ta historia to smutek... Ale tak naprawdę możemy tylko debatować o faktach (próba dziabnięcia nożem, grający leszcz, schorowana starsza pani)... O powodach możemy co najwyżej spekulować z pewną dozą interpretacji...
dzixd pisze:
Samo dopuszczenie do tego żeby młode dziecko grało więcej niż 2 godziny dziennie w gry jest solidną nieodpowiedzialnością.
wcześniej tak wychowywała całe pokolenia tv (choć może nie u nas... bo dopiero w latach 90tych się zaczał ten trend przy umasowieniu tv satelitarnej)... Tylko TV była zdecydowanie mniej interaktywna (włącz, wyłącz, zmień kanał), w przypadku komputerów to użytkownik jest kreatorem wirtualnej rzeczywistości i jej konsumentem... + długość kontaktu z medium, które dziś nie jest zależne od miejsca (o czym było już w którymś wątku: ile czasu spędzamy online)
Dodajmy do tego przyspieszenie tempa życia + walke o byt i robi się ponury obraz... A kontakt z dzieciakiem jest tylko na zasadzie: lekcje odrobiłeś, to masz kasę i spadaj ;)
Inna sprawa jest taka, że poświęcając dużo czasu na kontakt z dzieciakiem i tak nie masz gwarancji sukcesu wychowawczego
dzixd pisze:
Najgorzej że sam uzależniony nie zauważa problemu, bo jak gra, to nie istnieje dla niego świat zewnętrzny
każde uzależnienie jest przeje....
"Nim cokolwiek napiszesz, pomyśl o swojej matce. Czy byłaby dumna?"