Od prawie roku jestem szczęśliwym posiadaczem wolnossącego Forestera z przebiegiem 173kkm. Auto jest bardzo wdzięczne i pozwoliło mi bezawaryjnie przejechać już paręnaście tysięcy kilometrów. No właśnie, czy aby na pewno bezawaryjnie? Od jakiegoś czasu auto zaczyna wydawać irytujące dźwięki przypominające stukanie zaworów. Zacząłem się interesować tematem i przeglądnąłem wiele wątków na wielu forach, do tego stopnia że sam zgłupiałem

Link: https://www.youtube.com/embed/Jrj9JuDXX5Q
Stukanie najmocniej słyszalne jest na odpaleniu na zimno, jednak to co mnie martwi to fakt, że po nagrzaniu nie ustaje a jedynie trochę cichnie (film nagrany na ciepłym silniku).
Raczej wykluczam zawory, gdyż były przeze mnie regulowane stosunkowo niedawno.
Auto jeździ normalnie, nie czuć aby było specjalnie słabsze. Zużycie oleju raczej w normie (od wymiany do wymiany około 800ml).
Zbierać pieniążki na remont czy to tylko moje przewrażliwienie?
P.S. W moim poprzednim aucie - Fabii - miałem podobne objawy. Mechanik twierdził, że budowa tłoka jest tam podobna właśnie do Subarowego boksera (krótki tłok) i ten typ tak ma. Przejechałem tak ponad 80kkm i nic poza denerwującym dźwiękiem się nie działo.
Subaru to jednak nie Skoda i nie mam serca go męczyć jeśli można coś z tym zrobić.
P.S.2 Zdaję sobie sprawę, że diagnoza przez internet nie jest najlepszym rozwiązaniem, jednak auto mogę oddać w ręce mechanika dopiero za 2 tygodnie co też ostatecznie uczynię. Czy powyższe objawy dyskwalifikują auto z eksploatacji, czy mogę spokojnie jeździć nim oddam auto do warsztatu?