Mądrego to i przyjemnie posłuchaćGal pisze: Proces jest potrzebny nie po to, by ukarać Jaruzelskiego, jest potrzebny dla Tuska, Kaczyńskiego, Napieralskiego (wpiszcie sobie dalej kogo chcecie), by mieli świadomość, że niekoniecznie da się wszystko ułożyć z następcami bez względu na to, co się za swojej "władzy" robiło.

damaz:
- Piskorskiego zostawiam na boku. Niech mu brukselka lekką będzie

- O tym, co przeszkodziło Jaruzelskiemu w zachowywaniu się przyzwoicie w ostatnich choćby latach, też nie zamierzam dywagować - wróżką nie jestem... - ale teoria o wpływie na to kamienia i jasełek jakoś mnie nie przekonuje. To, że WJ nie wyjechał, faktycznie zastanawia. Zapewne mógł, Rosjanie pewnie jakąś daczę by mu odpalili na emeryturę. Mogę się domyślać, że stoi za tą (niewątpliwie mało komfortową) decyzją głównie ambicja przejścia do historii jednak, mimo wszystko, jako bohater. Widać, że mu na tym zależy - stąd te tasiemcowe wywody historyczo-ekonomiczne przed sądem, zupełnie przecież "nie apropo" tematu oskarżenia. Wyjazd byłby ucieczką i oczywistym przyznaniem się, że było się zwykłym zdrajcą.
- Przykład Białorusi uważam za o tyle chybiony, że tam względny dobrobyt sztucznie podtrzymuje rosyjski sponsoring; PRL w roku 1989 nie mogła liczyc na sowiecką pomoc ekonomiczną w znaczącej skali. I to, a nie poparcie wsi lub jego brak, decyduje o tym, że na Białorusi ani krachu, ani rewolty (póki co) nie będzie - a w Polsce u schyłku lat 80. mogło dojść do implozji, z fatalnymi skutkami dla ludzi władzy (przykład - nieco później Rumunia).
- Wyników wyborów kontraktowych nie anulowano ani nie sfałszowano, bo się nie dało. Czyimi niby ręcami? Średni i niższy aparat też już miał serdecznie dosyć tego bajzlu i trudno byłoby go zagonić do tak delikatnej a ryzykownej operacji. Bajdełej, oczywiście, że dziś to wiem. A wtedy? Gdy już było mniej więcej jasne, jaka jest skala zwycięstwa, przyszykowałem niezbędnik ze szczoteczką do zębów. I czosnkiem

- Ze stanem wojennym - analogicznie. Też pamiętam tamtą atmosferę i strach przed wejściem Ruskich (strach - zwłaszcza starszych, bo my - szczeniactwo - byliśmy gotowi iść na barykady, rzecz jasna

* * * * *
Żeby nie było tak znowu czarno-bialo... Ciekaw jestem, co by było, gdyby tamta, "pierwsza" Solidarność jakimś cudem przejęła władzę. Rząd Wałęsy, Gwiazdy, Kuronia i Jurczyka. Walentynowicz, Geremka, Lipskiego... wypuszczonego z pierdla Moczulskiego. Z Bugajem za plecami.
Rady Robotnicze zarządzajace zakładami. Wdrożone wszystkie 21 postulatów...
Już widzę te efekty ekonomiczne...

Pewnie przez czas jakiś podobne do wiadomych dokonań generałów - inna rzecz, że jednak byłoby jakoś weselej, emigracja mniejsza, a i możliwość korekty kursu jakoś naturalniejsza...
