Chloru pisze:Tylko, że ja tych danych im nie dostarczam, ani nie wpływam na to, że je mają.
Tworząc kolejna stronkę na FB dodajesz kolejny punkt (lub kilka) do zbioru danych które będą brane pod uwagę przy budowaniu kolejnych modeli służących do targetowania reklam i Cukierberg raczy wiedzieć czego jeszcze. Tak więc twierdzenie, że na to nie wpływasz pozostanie w mojej ocenie dyskusyjne.
Odbiegamy coraz dalej od meritum, ale niech będzie.
Faktem jest, że ktoś, kto polubi moją stronę na FB dobudowuje cegiełkę do swojego profilu. Dalej jednak nie po to ktoś przychodzi na FB, aby zostać fanem danej marki, a najcenniejsze dane na swój temat umieszcza tam w innym kontekście i celu. Ja te dane wykorzystuję, ale nie zachęcam do ich zamieszczania. Wręcz odwrotnie, na szkoleniach które prowadzę wielokrotnie pokazuję i podkreślam jak wiele FB o nas wie i jak bardzo może to być niebezpieczne i co robić, żeby w miarę możliwości się chronić.
Chloru pisze:Wywody o Kluskach i sąsiada ch to zupełnie inny temat. Jeżeli sąsiad jest bez winy to faktycznie szkoda. Jesteście pewni, że zgarneli go przez to straszne JPK czy może właśnie przez jego brak?
Przyczyna zwinięcia sąsiada i jego wina, lub jej brak są tu bez związku. Chodzi o różnicę w tym, co może Ci zrobić urzędnik vs to, co wynika z inwigilacji przez globalne sieci społecznościowe. Różnica jest jednak ogromna, a fakt, że zajmuję się sieciami społecznościowymi zawodowo jeszcze długo nie musi znaczyć, że wszelkiej inwigilacji i przetwarzaniu danych będę przyklaskiwać i uważać za super sprawę.
Plik JPK też nie ma znaczenia dla spraw Kluski i innych takich, ale nie o nich tu pisałam. To były przykłady możliwych konsekwencji.
Dopięłam się natomiast do faktu, że nie podoba mi się prześwietlanie mnie przez losowe osoby z administracji państwowej w nieograniczonym zakresie i czasie, a do tego bez mojej wiedzy.