gregski pisze:
finansowy zaden.. opona caloroczna sie zuzywa dokladnie w tym samym tempie albo i szybciej wiec w polowie zywotnosci dwoch kompletow bedziesz musial kupic kolejny wielosezonowy.
Niekoniecznie

Przy dużych przebiegach, gdy zużywasz oponę szybciej, niż się starzeje - owszem.
Ale: ja jeżdżę teraz stosunkowo niedużo, ale za to robię to przy użyciu czterech różnych aut, na zmianę. Nie ma siły - opony, zwłaszcza zimowe, starzeją mi się szybciej, niż ścierają. Przy uniwersalnych - byłbym finansowo do przodu.
Mnie to akurat strzyka, ale wielu ludzi niekoniecznie.
Emeryt użytkujący auto działkowo-kościółkowo, w dodatku jeżdżący delikatnie, nie ma szans zrypać bieżnika zimówek w ciągu 5-6 sezonów; tymczasem guma straciła właściwości, opony należałoby wymienić na nowe. Wyrzuca więc dwa niezajechane, ale już sparciałe komplety - a mógłby w tym czasie zużyć jeden.
Poza tym, w kwestii finansowej trzeba doliczyć zakup drugiego kompletu felg. Co prawda, niektórzy lubią przekładać opony na felgach, ale to już szczyt upierdliwości
Ale - zgadzam się, że problem finansowy nie jest tu najistotniejszy. Ważniejsze to:
- spokój ducha w porach przejściowych, zamiast nerwowego śledzenia prognoz pogody ("jużzmieniać, czy jeszcze zaczekać...?"),
- spokój ducha wynikający ze świadomości, że Ci wredni kapitaliści, panowie Dunlop, Kleber, Michelin i Hankook (

) nie nabijają sobie nadmiernie kasy dzięki Twojej naiwności;
- możliwość spędzenia dwóch dodatkowych dni w roku na spacerze z rodziną, zamiast w kolejce do wulkanizatora;
- brak kłopotów z przechowywaniem drugiego kompletu (dotyczy tych, którzy nie mają dużej chaty z jeszcze większym garażem).
Ja tam, póki co, będę się zapewne męczył z dwoma kompletami i ze zmianą - ale rozumiem tych, którzy wolą się toczyć na uniwersalach.
jarmaj, fajna ta oponka - nie wiesz, czy jest rozmiar na Yarka?
