Bardzo dużo zależy. Ja mówię, po tym co ja widziałam i przeżyłam. (warszawska Almamer WSE) - prywatna: dziekanat tragedia - nic się nie da załatwić, żeby dostać cokolwiek trzeba pisać podanie. Wykładowcy - chyba nigdzie ich już nie chcieli to przyszli tu, ćwiczenia prowadziły osoby świeżo po obronie mgr - więc co taka mnie nauczy, skoro wie niewiele więcej, zerowe doświadczenie zawodowe w naucznym przedmiocie. Towarzystwo studneckie - średnie. Większość egzaminów stylu powiedz cokolwiek i zdasz lub "jak Pani ładnie wygląda - piątka"...to ja przepraszam...WRC fan pisze:Dużo zależy od tego jaka to szkoła państwowa i jaka prywatna.
Ale to była taka szkoła, nikomu jej już nie polecam.
potem było SGGW i było fajnie :) trzeba było się pouczyć, egzaminy budziły groze, towarzystwo bardzo chętne do knucia wyjazdów, rajdów, nart, rowerów, nie było pobłżania typ "zaplacił to niech ma" i mniej możliwości prześlizgiwania się przez egzaminy...Dziekanat bajka :) Wykładowcy aktywni na rynku zawodowym - często z własnymi firmami. Ćwiczeniowcy też mieli pojęcie co mówią - a jak byli młodzi, to chociaż pracowali w zawodzie :] i w końcu studiowanie wyglądało tak jak powinno

niczego więcej...tylko bardziej rozwlekacją to w czasieWRC fan pisze:Ja po 2-letnim (państwowym ) studium turystycznym cały czas się zastanawiam czego więcej z dziedziny turystyki można się dowiedzieć na 5 letnich studiach. I co po tym można robić.


a co potem? najlepiej iść na inne studia i się w końcu czegoś nauczyć
