TRUPIARNIA

Rozmowy o Subaru i nie tylko. Dział pełen offtopicu i rozmów niemotoryzacyjnych.
ODPOWIEDZ
Konto usunięte
6 gwiazdek
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: TRUPIARNIA

Post 15 gru 2008, o 10:26

Arno pisze: darla sie u dentysty, rybk rybka rybka

W domu też tak? :lol: :lol: :lol:
Arno pisze: Mam nadzieje, ze ci co film znaja, juz mi wsplczuja.

Oj tak.... :giggle:



maruda
Awatar użytkownika
2 gwiazdki
Lokalizacja: inąnd
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: TRUPIARNIA

Post 7 sty 2009, o 09:55

Przepraszam, czy można? Bo ja mam pewną kwestię, ale nie wiem czy można...
Bo bardzo niedobre dialogi są.
Każdy może, prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu nie podoba się.

Ja wiem, że to było dawno, ale ja od tego czasu nie zaglądalem. Dopiero dzisiaj, i to stąd tak.
To może, proponuję, niech niezainteresowani nie czytają?
Z góry dziękuję wszystkim niezainteresowanym za brak uwagi...


...I tak jeszcze całkiem zupełnie na obrzeżach marginesu:
Właśnie przypomniał mi się mój "profesor" od Propedeutyki Nauki o Społeczeństwie (mieliśmy taki przedmiot w technikum, a co! - dobre przygotowanie do zawodu to podstawa...), i jak to on kiedyś ze śmiechem na ustach opowiadał jak poprawiał klasówkę z historii z jednej z klas (przypadkiem w 100% żeńskiej - szkoła była wybitnie sfeminizowana). I opowiadał, śmiejąc się, jak to ze śmiechem na ustach w piątej pod rząd (i piątej "po kolei") klasówce poprawił datę zakończenia II WŚ (rozrzuty czasowe były jak przy bombardowaniu Jakiem-2, nie przymierzając). "Ale", mówi, "jak doszedłem do 15-tej pracy to sam cokolwiek zwątpiłem - i na wszelki wypadek otworzyłem sobie podręcznik od historii na stronie z tą datą...".
Tak więc i ja sam, czytając stawiane mi zarzuty, zacząłem cokolwiek wątpić czy aby wiem, jakich to występków się dopuściłem. I aby się upewnić co do powodu z jakiego powinienem był bić się w piersi (bo że w łeb to już ni ma co -i tak nie pomoże- to już wiem...) ciupasem żem zerkłem na strony wcześniejsze. A tam stoi jak byk:
w 80 roku siedzialem wtedy w berkeley, i za cholere nie bylo kontaktu z krajem. No przeciez telefon za drogi..
A znaczki pocztowe to już majątek, normalnie, i pół świniaka kosztowały...
Arno: to jak to było z tym kontaktem: NIE BYŁO, czy tylko TELEFON BYŁ DROGI? Bo ja mam tu mały dysonans poznawczy...
i dalej
Drogi Marudo,
O komleksach pisze w kwestii twoich elukubracji o znaczkach pocztowych, ladach i tak dalej, ale moze zle cie odczytalem.
Kompleksy. Hmm...
Owszem, można powiedzieć, że jako typowemu pasztetowi żal mi dupę ściska na widok kawiorstwa - cóż, pewnie będzie w tym trochę racji.
Widzisz, ja kiedyś (wtedy) za całą swoją miesięczną wypłatę kupiłem prezent dla swojej ówczesnej dziewczyny - ananasa. JEDNEGO ANANASA. Który kosztował (w prywatnym warzywniaku) 6000 zł - dokładnie tyle, ile ja dostawałem za miesiąc "salowania" w szpitalu (gdzie odrabiałem wojsko).

Ty - paczki żywnościowe ze Szwajcarii, obiadki w hotelu Poznań, paszport praktycznie w kieszeni i wojaże po drugiej strefie walutowej - no to się kurde nie dziw, że mię zawiść i kompleks na oczy i mózg się rzuciły.
Czyli, znaczy się, o tym właśnie gadamy. No to dobrze że chociaż tyle wiemy.


Arno pisze:Ale wrocmy do ostatniego postu Marudy.
Musze, choc niechetnie cos wyjasnic.
Dzienx. Choć jednak wolałbym, żebyś bardziej skupił się na "ogólnej myśli" moich wypowiedzi wcześniejszych.
Napisałem w pewnym momencie wprost, że ów wątek o kawiorstwie (itepe) był poboczny. To raz. Dwa, że pisałem "z przymrużeniem oka" i "półżartem". Jeśli przymrużenia oka nie było widać to przepraszam - ja cały czas wyglądam jakbym nie mógł się zdecydować czy właśnie wstałem, czy zaraz zasnę - i to pewnie dlatego (jak byłem młodszy to "coponiektórzy", zazwyczaj ci we wdziankach na jedno kopyto szytych, zarzucali mi intoksykację substancjami wtedy jeszcze dozwolonymi, ale jednak niemile widzianymi).
Ale przepraszam, bo znowu popadam w dygresizm.
Siedzialem w berkeley i nie mialem na telefon - toz to sprzecznosc wg Marudy.
Tak. A czy Maruda wie, w jaki sposob Arno w berkeley wyladowal?
A czy wie dlaczego nie dzwonil do domu poza kwestia finansowa?
Oj, nie wie, nie wie. Niejedną księgę można by zapisać (i jeszcze ze dwa kajeciki w kratkę...) tym, czego Maruda nie wie.
Ale się cycek jeden wymądrza i marudzi, jak nie przymierzając jakaś maruda.
Powinni tego zakazać.
No nie wie, a obrzuca mnie epitetami piszac, ze bzdury wypisuje, ergo jestem glupi.
I tu się z szanownym przedmówcą moim pozwolę sobie nie zgodzić.
Jak napisałem wcześniej: więcej czytać, mniej pisać... (i kto to pisze, hłe hłe...).

Ja tak ogólnie wiem, że się powtarzam - że już po raz ochnasty chyba tłumaczę to samo. Ale skoro do tej pory nie wyklarowałem się dość jasno, to może słabo się starałem? Może jeszcze raz powinienem, tyle że jaśniej? I prościej?

No ale już więcej nie będę - bo jak teraz nie pomoże, to może dojdę do wniosku, że zwyczajnie nie umim. Albo do innego jeszcze wniosku dojdę, ale tu już pozwolę sobie zamilczeć i resztę pozostawić niedomówieniom na pożarcie.
O.



Winc, co do meritum per se:
1. Nie obrzucam epitetami - wyjaśniłem wcześniej różnicę między "głupi jesteś" (TY jesteś głupcem) a "głupoty gadasz" (TO, co teraz mówisz jest bez sensu) - i podkreśliłem, że zawsze staram się unikać argumentacji "ad personam".
2. "Bzdury", gdyż wedle "ogólnie dostępnej wiedzy i znanych realiów", jeśli nie zaistniały "okoliczności szczególne" (takie jak kradzież, bankructwo, ogromne a niespodziewane wydatki, etc.) - o jakich mój przedmówca nie był łaskaw wspomnieć - to założenie, że ktoś, kogo stać na bilet (i funkcjonowanie) "tam" (znowu, arbitralnie zakładam, że "bilet", gdyż wzmianki nijakiej o blińdziarstwie nie zauważyłem) - więc, założenie owo jest, w moim odczuciu, założeniem uzasadnionym, logicznym i racjonalnym. Inaczej jeszcze, w oparciu o tzw. "warunki typowe/ uśrednione" jest to założenie jak najbardziej "usprawiedliwione" - nawet jeśli (w odniesieniu do sytuacji "szczególnej") okaże się błędnym.
(Zwracam uwagę na różnicę pomiędzy "jest błędnym" - "od razu", "z założenia" - a "okazało się być błędnym" - po poznaniu "szerszego obrazu/ innych detali".)

Zresztą, podobny problem dotyczy zarzuconego mi parę(dziesiąt) postów wstecz "wkładania w usta niewypowiedzianych słów". (Jak n.p. ma to miejsce w wyżej przywołanym cytacie, że tak pozwolę sobie zauważyć na marginesie.)

3. "bzdury wypisuje, ergo jestem glupi" - Non sequitur.
"Piszesz duby smalone" (bo takiego zwrotu, dla złagodzenia tonu wypowiedzi, użyłem - a także, później, pisałem, że "kupy się to nie trzyma") - znaczy to tyle tylko, że "najpewniej nie zastanowiłeś się nad sensem swojej wypowiedzi", bądź też "nie zauważyłeś w niej braku sensu i/lub jej wewnętrznej sprzeczności".
A na pewno nie znaczy to "jesteś głupi" - bo związku deterministycznego tutaj nie ma (choć, faktycznie, jest probabilistyczny).
Można być "mądrym" i powiedzieć co głupiego - ale też i wicewersja: można być głupim, a (niechcąco najczęściej) powiedzieć co mądrego. Jak n.p. Lechu czy Adaś (choć nie bardzo wiem jak ich w tej tu tutej egzemplifikacji przypisać - ale tu chyba sam już sobie poradzisz z tym problemem...).
Ja ponownie mowie: nie przecze jestem glupi, dowod - to ze to w ogle pisze.
Maruda, wyjasniam jak to dziala i dlaczego nie ma konfliktu.
Zamiast kupowac mi magnetofony, hifi i inne gadzety ktore dostawali sasiedzi, koledzy, nawet ci z biedniejszych rodzin, moi rodzicie wysylali mnie za granice. Koszt tych wyjazdow byl dosc sporoym wyrzeczeniem dla nich, ale uznali, ze dla syna nieuka to jedyny sposob na zdobycie wiedzy i mieli racje.
Wiec wyjezdzalem w rozne miejsca na swiecie do znajomych rodzicow, na ogol ze srodowisk naukowych i jak oblalem rok w Poznaniu pojechalem w nagrode oczywiscie, zeby roku nie tracic do USA na uniwerek.
Nie wyobrazam sobie jak oni to dzwigneli ale jakos, ale konsekwencja bylo to, ze nie mialem prawie w ogole pieniedzy. Zwykla bida emigrancka.
Ja też sobie nie wyobrażam. Ja sobie wtedy (t.j. w latach '80) wogóle nie potrafiłem wyobrazić wyjazdu do Ameryki (ani nawet posiadania paszportu). Ani magnetowidu.
A na to, żeby uzbierać na unitrowe -nie radmorowe- hajfaj (choć bardziej haj niż faj) to pracowałem ...trochę długo, powiedzmy.
I znowu: nie licytuję - przypominam i podkreślam tylko, że "one's spam is another person's lunch". Czyli, "punkt widzenia..."
A jeśli "zazdroszczę" to tylko w sensie pozytywnym: "łeee, ja też bym tak chciałem..." - nie "a żeby cię burżuju jeden pokręciło...".
Że ci się w Berkeley nie przelewało, to się domyślam - i sam wiem "jak to jest" - jak w '89 wylądowałem w Singapurze to też patrzałem na tamtejsze ceny "z niejakim niedowierzaniem", że się tak wyrażę...
Piszesz gdzie indziej, ze sie poswieceales i dzwoniles do ukochanej.
Niezupełnie "ukochanej" - "ale to już całkiem inna historia", jak mawiała Szeherezada na zakończenie wieczoru.
Ale przede wszystkim (!) nie napisałem, że się poświęcałem (wkładanie słów w usta się kłania...) - pisałem tylko, że "potrafiłem". Jak chciałem, to potrafiłem, znaczy.
Znaczy, "jak się chce, to się da" ("if there's a will..."). Nie o "poświęceniu" czy "wyrzeczeniach", a o "woli dokonania" i "hierarchii ważności". I tyle.
(A reszta się ogólnie zgadza.)
No tak, ale ja ukochanej w kraju nie mialem, wiec mnie hormony nie zmuszaly do niczego
Tu chyba raczej o dopaminie (czy innych endorfinach) by tu trzeba... ale musiałbym sprawdzić u Wiśniewskiego, a teraz mi się nie chce.
a bylem od dziecka przyzwyczajony do rozlaki, i nie dostawalem rozlakowego, - rodzice bez przerwy byli za granica, na dlugich wyjazdach matka gdzies na Gobi, ojciec w Himalajach czy w Andach. A ja biedny samotny... AAAUAUAUAU....
Now now, hush, my boy... No need to be so roused. Summertime, and the living is easy. Fish are jumping, and the cotton is high...
Err... Znaczy, nie o tym chciałem. Wracamy do adremu.
I nie mialen najmniejszej potrzeby dzwonienia z tesknoty do domu. A to ze nie wiedzialem jak sie Lech nazywa, nie usprawiedliwialo wydawania jakiegos procentu danych mi pieniedzy.
Całkiem zrozumiałe.
Ja też bym nie dzwonił. Zwłaszcza gdybym wtedy wiedział to, co wiem dziś. (Ale też gdybym wtedy wiedział, co wiem dziś, to dziś Bill Gates by mi papcie czyścił, jak to kiedyś zauważył pewien forumowicz...)

Ale po co w takim razie czynić z tego (niewiedzenia i niedzwonienia) akcent -może i nie główny, choć jednak znaczący- w wypowiedzi? I do tego jeszcze pisać, że "za cholerę nie było kontaktu z krajem"? Ee? No to jak nie było, jak był?
Co wiecej, rozumiem twoje niezrozumienie tego, ze ktos mogl w 80tym roku byc w Berkeley, bo nikomu normalnemu wtedy by do glowy w kraju to nie przyszlo, zaden owczesy milioner, fabryknt farb czy wlascicle siedmiu hektarow pod szklem, by nawet o tym nie pomyslal. na szczescie ma rodzicow stosunkowo nietypowych i chwala im za to.
Chwała. (A na ziemi pokój ludziom dobrej woli.)
Moje "niezrozumienie" nie dotyczyło tego, że "ktoś był w Berkeley", tylko tego, że ktoś pisze, że stać go było na dojazd i życie tam, i jednocześnie twierdzi, że nie było go stać na -jeden, choćby i krótki!- telefon. Na którym mu, jak wynika (a niechby i fałszywie!) z tekstu, zależało.

A nawet nie tyle "niezrozumienie" co "podejrzenie" - że ktoś mi tutaj zwyczajnie kit żeni, jak mawiają na więźniu.

Co mnie dziwi w Twoich postach Maruda to niegrzeczna, moim zdaniem oczywiscie, forma. I to mnie wlasnie rozczarowuje.
Pozostaje mi pozostać niepocieszonym.
I tylko nie rozumiem, gdzie byłem niegrzecznym...

I także (i niewątpliwie ważniejsze): to poza "formą niegrzeczną" nie masz mi nic więcej do zarzucenia? Znaczy, co do "treści" to zgoda?
Dziękuję. Nprawdę dziękuję. Wreście sie my dogadali. Nu.


Amen.



I jeszcze, dla tych, co im się chce, ze szczególnym uwzględnieniem forumowicza, który pasjami lubi pisać o "potrząsaniu szabelką", a co był łaskaw nam zapodać że "mądrego to i przyjemnie poczytać. To ja zatem indukuję, że skoro ten on jest mądry, to i pewnie mądrze pisze? To i pewnie to, co w innym temacie był napisał to też nie całkiem głupie jest? Nu?

Nu, to i ja zapodaję wszystkim krytykaczom od potrząsania szabelką. Mądry człowiek pisze, jak to powiedział kto inny, nie ja:
Bo w naszej cywilizacji oczekujemy od ludzi by byli wolni i nie zachowywali się stadnie. Im więcej stadności i samodzielności (odpowiedzialności), tym lepsze skutki działania. Pesonalizm ma jakieś przełożenie na efekty społeczne; na jakość zycia tak w sensie materialnym, jak i duchowym. Obcowanie z psem, który merda do nas (na nas) ogonem jest przyjemne i budujące; obcowanie z merdającym człowiekiem jest nużące, choć bywa że schlebia gustom niektórych. Bo psi charakter polega na tym, że merdamy na tego, kto jest panem, ale od czasu do czasu dla równowagi psychicznej musimy sobie znaleźć kogoś, kogo można bezkarnie obsikać.
Reszta tutej.


pzdr,
M.

PS: Tekst może wyglądać na trochę chaotyczny. Może. A nawet, po czternastej edycji i przetasowaniu, musi. Ale ja już idę spać, nie będę go więcej poprawiał.
Dobranoc.
I'm always running late - but at least, I'm always running...

Konto usunięte
6 gwiazdek
Polubił: 14 razy
Polubione posty: 19 razy

Re: TRUPIARNIA

Post 7 sty 2009, o 11:38

maruda, Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku :-)

Arno
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: Spa
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: TRUPIARNIA

Post 7 sty 2009, o 11:44

Maruda, w Rosji jest takie słowo: złopamiatnyj.
Pozwól, że nie będę już wchodził w tę bezsensowną dyskusję.
Serdecznie Cię pozdrawiam.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.

damaz
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: z Damaziowa
Polubił: 0
Polubione posty: 97 razy

Re: TRUPIARNIA

Post 7 sty 2009, o 11:51

:o

tak wiem, że OT, ale nie mogę się powstrzymać.
SZACUN marudo, SZACUN.

za czas poświęcony, pracę włożoną i powód napisania tego pos... yyy... tej polemiki. nie żartuję.
ilu z nas chciałoby się przeczytać jeszcze raz TEN wątek, z TAKIMI postami tylko po to, żeby sprawdzić, czy aby rzeczywiście gdzieś za grubo nie pojechałem i czy aby zawsze trzymałem się w ramach? o tym, że samo pisanie zajęło (zapewne) więcej niż godzinę nie wspomnę...
a co to wszystko razem znaczy? ktoś tu poważnie traktuje swoich interlokutorów. szacunek.

koniec OT

Bilex
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: WuWuA
Polubił: 16 razy
Polubione posty: 273 razy

Re: TRUPIARNIA

Post 7 sty 2009, o 13:46

maruda, czy już mówiłem, jak cieszy mnie twoja obecność na tym forum? (I nie ma znaczenia czy się z tobą zgadzam czy nie i czy czytam twoje posty czy nie :evilgrin: )
Dzisiaj taki szczególny dzień, to pozwolę sobie na odrobinę wzruszenia...

Marudo. Pisz do nas. Częściej. :thumb:
Death ain't nothin' but a heartbeat away...

maruda
Awatar użytkownika
2 gwiazdki
Lokalizacja: inąnd
Polubił: 0
Polubione posty: 0

... i wicewersja ;)

Post 8 sty 2009, o 00:02

Witam wszystkich i pozdrawiam.

Dziękuję za wszystkie życzenia, i ...wszystkie inne wyrazy. 8-)

Dwie uwagi tylko, tytułem wyjaśnienia:

1. Wierzę, że są rozmaite słowa w rozmaitych językach - nasi bracia starsi w wierze, na ten zumbleistift, mają takie słówko jak Motzei Shem Rah.
Charakter mam ...jaki mam, powiedzmy. Zaś jeśli ktoś mi publicznie coś zarzuci to i ja, dla zasady proporcjonalności, również publicznie, będę starał się mu wykazać niestosowność/ bezpodstawność tego zarzutu. I tylko, w zasadzie, dlatego (lecz nie będę tego czynił "bez końca", jak to sam wcześniej zaznaczyłem).
A jaką kto mi łatkę z tego powodu przypnie, to już mnie słabo wzrusza.

2. Na forum (czy może "na Forum"?) wlazłem tylko dlatego, że pojawił się w mojej skrzynce mail o tytule Informacja o odpowiedzi w wątku "Zgłaszanie na członków Rady" - a że nie pamiętałem abym wątek śledził (a także mając na względzie, że "śledzenia" się samorzutnie zrywają) uznałem, że być może chodzi o powiadomienie o jakichś zmianach w składzie Rady Rejsu - więc warto zobaczyć OCB.
Alarm fałszywy - ot, jakieś prywatne pogwarki zupełnie nie na temat. Ale skoro już tu jestem, i to zalogowany -pomyślałem sobie- to zajrzę, czy coś się dzieje w tym wątku, co się nazywa... cholera, no jak on się nazywa?
No więc "pokaż wszystkie moje posty", klik na ostatni - i jestem.
Zobaczyłem co napisał Arno, zacząłem pisać odpowiedź - choć mam wątpliwość: z jednej strony, myślę, powiedzą morzowyj chier - z drugiej, pozostawić kolegę w błędzie i poczuciu doznanej krzywdy - nieładnie. Aj waj, co tu robić?

No to, na wszelki wypadek, piszę... i dopiero w połowie się połapałem, że "rozmowa na salonie już o czym zupełnie innym". A tu już tyle napisane - żal, cholera, wyrzucić... No to... macie. Prego mangiare. ;-)

Ale nie o tym miałem. Rzecz w czym innym.
Jak wynika z powyższego, moja poprzednia obecność na forum była raczej przypadkową, dosyć w czasie odległą od wcześniejszej, a sama wypowiedź mocno sprowokowana.
I wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że w ciągu najbliższych miesięcy nadal obowiązywać będzie Kramerowe "Na Zachodzie bez zmian".

I tym optymistycznym akcentem pozdrawiam z zachodnich rubieży RP.

pzdr,
M.
I'm always running late - but at least, I'm always running...

Arno
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: Spa
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: TRUPIARNIA

Post 8 sty 2009, o 09:46

Motzi shem ra - nie Motzei Shem Rah ( na amerykańską transkrypcję wygląda) - ale proszę zwrócić uwagę na to, że nie podlegamy prawu Żydowskiemu.

zamieszczam lekkie wyjaśnienie:

1. Definition of Lashon Hara: Negative Comments, Whether True or False

It is forbidden to speak disparagingly of one's "chaveir" (lit. friend--we will discuss who this technically includes later). Even if the information is entirely truthful, it is called Lashon Hara. If the information also contains any fabrication, it is also called motzi shem ra (lit. putting out a bad name). The speaker of Lashon Hara violates the prohibition of "Lo telech rachil b'ameicha (Lev. 19:16)."


Więc technicznie twoje, Maruda, posty również podpadają pod Lashon Hara.

Wnioskuję to z artykułów przeczytach w Internecie, nie jestem niestety szkolony w tej kwestii.
Wydaje mi się, że to prawo jest już martwe. Moje kontakty zawodowe z Tel Avivem, pokazują jak skutecznie i często stosuje się "Motzi Shem Ra" na miejscu.
Ukłony
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.

maruda
Awatar użytkownika
2 gwiazdki
Lokalizacja: inąnd
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: TRUPIARNIA

Post 9 sty 2009, o 11:03

Arno pisze:Motzi shem ra - nie Motzei Shem Rah ( na amerykańską transkrypcję wygląda)
To jest amerykańska transkrypcja. Ze strony jak najbardziej koszernej i z korzeniami.

To trochę tak jak spierać się, czy pisać "Sasza i Wowka paszli w pizdu" czy "Sasha i Vovka pahshli v pisduh" - kiedyś zresztą wiodłeś spór w tej materii z jakimś tam forumowiczem. On twierdził, że "skoro my, (tysz Słowiany), przez lat ochnadziesiąt pisali tak a tak... - a ty mu na to, że x... z tym jak my pisali - nie "polska" a "»ruska«" transkrypcja jest ważna, bo ważniejsze jest jak natywy, znaczy ruskie, teraz, sobie to wymyśliły - a nie my (w kwestii którego to, zangielszczonego, transkryptu też mam swoją, z "nuworyszoburaczanego dowartościowywania się" wywiedzioną teorię - ale to już inna bajka).
Ergo: skoro argumentem rozstrzygającym jest "oni sami wiedzą lepiej", a najprawdziwsze żydostwo koszerne pisze Motzei Shem Rah, to kudy nam, gojom nieobrzezanym, z motyką się na świętości porywać?
Nu.
ale proszę zwrócić uwagę na to, że nie podlegamy prawu Żydowskiemu.
"Technicznie" i "bezpośrednio" - nie. Zaś co do "przynależności do kręgu kultury judeo-chrześcijańskiej" to Ci Gal kiedyś w paru zdaniach temat ten wyłożył, więc nie będę powtarzał.
I, naturalnie -i "technicznie"- to "nasze prawo" wywodzi się z myśli rzymskiej, nie semickiej - lecz nie o prawie cywilnym, karnym czy handlowym tu mowa, a o "etyce" - a ta, judeo-chrześcijańską jest, nie rzymską - więc, poniekąd...

Zresztą, taki jeden Żyd (ogniwo pomiędzy braćmi starszymi a nami) sam kiedyś powiedział: Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. (...) Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.
(O ile, naturalnie, wierzyć można temu Żydowi, który to z czyichś opowieści -bo nie ze słuchu- spisał...)

;-)
zamieszczam lekkie wyjaśnienie:

1. Definition of Lashon Hara: Negative Comments, Whether True or False
Alesz...
Przecież co do tego nie ma sporu: Lashon Ha-Ra ("ha" jest czymś w rodzaju przedimka, stąd rozdział) to "ploty i obgaduchy" - ich szkodliwość jest niby "potencjalna tylko", ale może też stać się -niezależnie od intencji mówiącego- całkiem realna (p. 1Sm 22,9-20 - początek tej historii to 1Sm 21, 2-10;).
Inaczej, "słowo wróblem wyleci, a Michnikiem powraca" (i jak to się nam wszystko pięknie w jednej etniczności zamyka, hłe hłe...).

Zasadniczo, choć Lashon Ha-Ra tłumaczy się jako "złe języki", to jednak technicznie pojęcie to w ogóle pomija kwestię czy to, co się "za plecami" gada jest prawdziwe, czy nie - to o obgadywanie chodzi jako takie - ono jest złą postawą, nieważne jak się mówi.

A jeśli do tego -na domiar złego- powie się, świadomie, coś nieprawdziwego - to wtedy jest Motzi shem ra (i srać na transkrypcję).

Ty mi napisałeś "złopamiatnyj" (vulgo: morzowyj chier ;-) )- ergo, dokonałeś oceny mojego charakteru (osoby). Oczywiście, nie wprost - tylko tak sobie, mimochodem, napomknąłeś, że "Rosjanie mają takie słowo...". Ja, tak w pierwszym odruchu chciałem napisać "...a Brytowie mają innuendo" - ale mi się laszon ha-ra (srać pisownię, konsekwentnie...) przypomniało. Zacząłem więc o tym, ale... coś mi dzwoni: "nie, to nie to". Sprawdziłem - zgadza się. To Motzi shem ra - świadome mówienie o kimś źle (inaczej, podzbiór zbioru większego, którym jest Lashon Ha-Ra).
Even if the information is entirely truthful, it is called Lashon Hara. If the information also contains any fabrication, it is also called motzi shem ra (lit. putting out a bad name). The speaker of Lashon Hara violates the prohibition of "Lo telech rachil b'ameicha (Lev. 19:16)."

Więc technicznie twoje, Maruda, posty również podpadają pod Lashon Hara.
Więc, jak wyłożyłem powyżej, "technicznie" nic tu "nie podpada" - czy motzi shem- czy lashon ha-ra, to i tak "nie dotyczy". Dotyczyłoby, gdyby któryś z nas rąbał dupę drugiemu za plecami - bo do takich właśnie sytuacji odnoszą się te - - - ra.

TUTAJ sytuacja jest inna - tutaj prowadzimy polemikę ("wymianę poglądów, ciosów lub ognia, w zależności od dyskutantów") - publicznie wprawdzie, ale "w twarz" ("Arcykapłan więc zapytał Jezusa o Jego uczniów i o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: «Ja przemawiałem jawnie przed światem. Uczyłem zawsze w synagodze i w świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Potajemnie zaś nie uczyłem niczego.» - J 18, 19-20)

Tak więc, lashon ha-ra nie ma zastosowania - nic tu za plecami się nie dzieje. Motzi shem ra - może, choć raczej też nie. Ale jeśli już coś, to raczej to.
(CBDU)

A tak w ogóle, to mam takie wrażenie, że każdy z nas "nie ma ochoty" (tego ciągnąć) i "chciałby zakończyć" - ale tak, żeby "moje było na wierzchu - i słowo ostatnie"... ;-)

Na marginesie, jak już o tym (i o tym "ogniwie pomiędzy"): o co chodzi w tej kwestii, i gdzie jej szkodliwość.
Kazanie na Górze, Mt 5,37 i wcześniejsze. Mt 15, 10-11 i dalej. Tkże, Łk 6,37-38. Szczególnie na Mt 15,18-20 zwracam uwagę - wraz z wdowim groszem (Mk 12, 41-44 / Łk 21, 1-4 i "zgrzeszeniem w sercu" - Mt 5, 27-28) stanowi nauczanie dość paralelne i zgodne (IMO, jak de Mello jest "na indeksie" to i pewnie dla mniejaki stosik pomniejszy się znajdzie...) do buddyjskiego "uczynku duchowego".

Rzecz do przemyślenia, jak mawiał Stirlitz... .

Wnioskuję to z artykułów przeczytach w Internecie, nie jestem niestety szkolony w tej kwestii.
Wydaje mi się, że to prawo jest już martwe. Moje kontakty zawodowe z Tel Avivem, pokazują jak skutecznie i często stosuje się "Motzi Shem Ra" na miejscu.
Ukłony
...Gdyż z obfitości serca usta mówią...

Też nie jestem. Kontaktów z Tel Avivem też nie utrzymuję - zresztą, ichni ortodoksi twierdzą, że państwo Izrael jest grzechem i bluźnierstwem - bo raz, że to Jahwe miał zwrócić (a nie, że "sami se wziąć" mieli) a dwa - "Land of Israel" to trochę jakby więcej niż "State of Israel"... 8-)
A Prawo? Czy martwe? A to już całkiem inna bajka...

Pozdrawiam,
M.
I'm always running late - but at least, I'm always running...

Arno
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: Spa
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: TRUPIARNIA

Post 9 sty 2009, o 14:20

uff.
Przy okazji dodam, że w produkowanej w Izraelu Ulicy Sezamkowej ichniejsza miejscowa postać ( w każdej narodwej Ulicy jest jakaś miejscowa osoba) nazywa się Moshe Uffnik. Cały czas wzdycha uff.
SIĘ KŁANIAM
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.

Vert
Awatar użytkownika
3 gwiazdki
Lokalizacja: zakopane
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: TRUPIARNIA

Post 9 sty 2009, o 14:43

Panowie ! jestem pod wrażeniem Panów erudycji :whistle:
to ja. wasz Rysiek Ochucki

vibowit
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: Kiełpin
Auto: szkoda
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: TRUPIARNIA

Post 9 sty 2009, o 15:01

Vert, już wiem, dlaczego tak długo się nie odzywałeś. Przebijałeś się przez ten wątek. :-)
czarne jest piękne...

Arno
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: Spa
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: TRUPIARNIA

Post 9 sty 2009, o 15:37

Vert pisze:Panowie ! jestem pod wrażeniem Panów erudycji :whistle:
Pan wybaczy, panie vertolini, ale erudytą jest tu MARUDA, a ja jestem jedynie wprasowany w błoto, bo się na np na Biblii nic a nic nie wyznaję.
Programowo częściowo.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.

damaz
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: z Damaziowa
Polubił: 0
Polubione posty: 97 razy

Re: TRUPIARNIA

Post 9 sty 2009, o 21:08

a ja czuję niedosyt pewien. bo jednak oprócz wersów z Biblii to jednak poprosiłbym o cytaty (a poniżej wersy). tak żeby mieć wszystko pod ręką, niejako.
obecna forma wypowiedzi (postu) marudy zmusza do sięgania do źródeł a co za tym idzie odrywa od lektury wspomnianego postu.








w związku z czym trzeba medytować od nowa, relaksować się od nowa, oczyszczać umysł od nowa i czynić całą resztę ablucji niezbędnych dla ogarnięcia całej wypowiedzi.







ZA JEDNYM CZYTANIEM.


:evilgrin: :evilgrin: :evilgrin: :evilgrin:

Arno
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: Spa
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: TRUPIARNIA

Post 9 sty 2009, o 22:04

damaz, jesteś jakiś wymagający.
zamiast zmuszać pracowitego marudę do ślęczenia nad nudnym wątkiem, sam może sięgnij doń i wyciągnij niezbędne cytaty dla innych zainteresowanych.
jeśli takowi są. Ale chyba szkoda życia na to.
wątek zamienił się w Matuzaleum Stosowane, czyli istotnie w trupiarnię. Choć nie da się zaprzeczyć, że stosowanie młodych piersi jako okładów uzdrawiających ma pewne zalety praktyczne.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.

jarmaj
6 gwiazdek
Lokalizacja: Gliwice
Auto: japońskie, ale nie bokser + bokser, ale nie japoński ;-)
Polubił: 83 razy
Polubione posty: 443 razy

Re: TRUPIARNIA

Post 9 sty 2009, o 22:09

Vert pisze:jestem pod wrażeniem Panów erudycji :whistle:

Masz jakieś fotki tej Erudycji?

Bo nie znam, ale może też by mi się spodobała.
:mrgreen:

Arno
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: Spa
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: TRUPIARNIA

Post 9 sty 2009, o 22:27

Erudycja nie jest zła, długie nogi, cycki ma nawet.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.

maruda
Awatar użytkownika
2 gwiazdki
Lokalizacja: inąnd
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: TRUPIARNIA

Post 19 sty 2009, o 18:12

Arno pisze:Erudycja nie jest zła, długie nogi, cycki ma nawet.
To i zara lepiej niżby "długie cycki i nogi nawet"...

pzdr,
M.




PS: "Wprasowywanie" (w błoto czy inne takie) jest "interpretacją rozszerzającą".
Siłą rzeczy, sprawdzając to i owo w trakcie postu/ odpowiedzi popełniania (by głupot nie napisać - a przecież ja nie znam tego wszystkiego na pamięć; pamiętam tylko, gdzie szukać), jakoś tak pewne myśli i wątki poboczne mi się w głowie ulęgły - i "się podzieliłem". Nie na temat? Zapewne. Zawsze można nie czytać.

Także: zdaję sobie sprawę, że w Twoim domu nie podczas każdego posiłku Biblię się czytało (u mnie też nie) - i dlatego "odesłania źródłowe" zamiast "haseł wywoławczych" - co byś mógł sobie sprawdzić (a nie, żeby Cię "wprasować").
Jeśli, rzecz jasna, najdzie cię na to ochota, w co raczej wątpię (ale też umieszczenie bibliografii pod pracą do czytania wymienionych tam pozycji nie obliguje).


Vert! Wierzę, że Ciebie to, co tu napisałem, nie interesuje. Zdaję sobie sprawę, że "znakomitej większości tutaj" też to nie obchodzi.
Staram się jak mogę coraz mniej pisać - ale czasami mi się nie udaje. Obiecuję poprawę.
(W ramach się poprawiania po wysłaniu tego postu kliknę na opcję "przestań śledzić odpowiedzi w wątku".)


Damaz! Przykro mi niezmiernie, że cię niedosyciłem.
Znaczy, guzik mnie to w sumie obchodzi. ADD zasadniczo się leczy, choć można też się nim chwalić.
Jeśli moje posty są "za długie" bez cytowania to po cholerę mam jeszcze cytaty tu wlepiać? Miałeś na wstępie link "do (internetowego) źródła" - klikać i obsługiwać klawiaturę chyba umiesz?

Arno damaziowi pisze:zamiast zmuszać pracowitego marudę do ślęczenia nad nudnym wątkiem, sam może sięgnij doń i wyciągnij niezbędne cytaty dla innych zainteresowanych.
jeśli takowi są. Ale chyba szkoda życia na to.
Chyba takowych nie ma. Tak, szkoda życia - nadmiar myślenia zdecydowanie zakłóca trawienie.
Z czego żółć się na mózg rzuca, i... no i jak widać na obrazku.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie 8-)
M.
I'm always running late - but at least, I'm always running...

vibowit
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: Kiełpin
Auto: szkoda
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: TRUPIARNIA

Post 22 maja 2009, o 17:37

Gal pisze:Sporu o to "kiedy oficer Graczyk kłamał, a kiedy mówił prawdę", czy o to "czy Wałęsa to Bolek", tak naprawdę nie ma.
Jest dyskusja "czy należy świętości szargać" i "jak to wpłynie na promocję kraju" itp.
Zebrało mi się na wykopki, bo widzę, że w ostatnich dniach to niezła gimnastyka się odbywa. "Świętość" wzięła i się wypięła na "promocję kraju". Ubaw po pachy, choć tak naprawdę to już sam nie wiem, czy się śmiać czy płakać.
czarne jest piękne...

ODPOWIEDZ