rząd dobrze sprzedał euro

pierwszy raz w historii
a na serio to bardzo dobry ruch i jasno mówią, że nie zwiększą deficytu
gdyby tak jeszcze nie ulegli presji na obniżenie rezerw obowiązkowych banków to będzie małe miodzio, choć to formalnie zależy od rpp ale wiadomo jak jest
o opcjach skrobanie nr 5
to teraz modny temat
opcja to rodzaj zwykłego, umownego zakładu na określony czas i przy ustalonej cenie, jednej stronie zakładu (kupującej opcje) daje określone prawo ale nie obowiązek a drugiej stronie (sprzedającemu/wystawiającemu opcje) daje zawsze obowiązek, jeżeli kupujący skorzysta ze swojego prawa. Sprzedający opcję dostaje opłatę za opcję w gotówce więc teoretycznie jest zarobiony "na dzień dobry"

. Wynika z tego że opcja jest zawsze "gorsza" dla tego kto ją wystawia no ale nie ma zakładu bez ryzyka a za większe ryzyko wystawiający dostaję więcej kasy od kupującego
są dwa główne rodzaje opcji:
a) CALL (opcja kupna): kupujący opcję ma prawo do kupna jakiegoś dobra (mięsa, cukru, waluty, zboża, akcji itd), po określonej cenie od sprzedającego opcję tzn:
kupi jeżeli cena oznaczona w opcji jest niższa od rynkowej, wtedy zrealizuje zysk w świecie "materialnym":
przykład: w styczniu firma A kupiła od firmy B jedną opcję CALL za 10$ na kupno 1000 ton wołowiny po 1000$ z datą wykonania umowy na marzec. W marcu okazało się, że wołowina kosztuje na straganie 1100$. Firma A korzysta z opcji, kupuje po 1000 sprzedaje po 1100, banał, zarobiła 10% minus 10$
jeżeli cena byłaby 900 to kupujący ma w nosie opcję, pozwala jej zwyczajnie wygasnąć i nie korzysta z prawa, zakład jest zakończony a sprzedający opcję zarobił sobie 10$
b) PUT (opcja sprzedaży): daje kupującemu prawo do sprzedaży czegoś w określonej dacie przy określonej cenie, a sprzedający opcję musi coś takiego kupić
można zatem:
kupić opcję kupna
sprzedać opcje kupna
kupić opcję sprzedaży
sprzedać opcję sprzedaży
i kombinacje tego w zależności od kwoty, terminu i ceny, trochę tego jest
Ktoś mógłby zapytać: po co to komu?
No jak to po co

m.in. np:
1. żeby ustalić sobie stałe dochody np z eksportu albo importu (ma sens gospodarczy)
2. żeby pospekulować, pohandlować opcjami itp. (ma sens często niegospodarczy ale kasiasty sens ma "na bank"

)
co zrobiły polskie firmy? najprostszą rzecz z możliwych
euro 5 lat temu euro kosztowało ok. 5 pln, przez następne lata cały czas spadało do ok. 3pln, "inteligentni inaczej managerowie" w polskich firmach wpadli na "genialny" pomysł (tzn. oni sami nie wpadli bo nie wiedzą co to opcja ale doradcy i bankierzy im pomogli i "wytłumaczyli").
Otóż np. w cywilnych umowach banki kupiły od nich opcje kupna euro po określonej cenie płacąc firmom (czasami choć pewnie nie zawsze) kaskę za opcję kupna oraz firmy kupiły od banku opcje sprzedaży euro po ustalonej cenie. Co się działo przez 5 lat? Ano firmy miały dodatkowe zyski nie kiwając palcem w bucie. Ponieważ euro spadało banki nie korzystały z opcji kupna bo po co im droższa waluta niż na rynku a firmy korzystały z prawa do sprzedaży coraz tańszych walut i oprócz opłaty za wystawienie opcji kupna zarabiały na różnicy w kursach przy opcjach sprzedaży. No żyć nie umierać
Tylko ... sprężynka walutowa szybko się odwróciła a umowy cywilne są mało praktyczne w handlu opcjami, którymi oczywiście również handluje się na giełdach w wersji np. elektronicznej (owszem, handluje na giełdach ale nie na masową skalę w krajach typu Polska). Wtedy firmy - widząc że trend się odwraca - mogłyby ograniczyć straty zamykając pozycję na giełdzie a tak ... prawdopodobnie muszą czekać aż umowy wygasną bo były za tępe, żeby je samemu odwrócić na rynku i wyzerować.
Oczywiście jak to w życiu bywa największy ruch w interesie robi się zawsze pod koniec danego trendu bo przecież dolec miał być po 1 pln a euro po 2 pln

więc straty firm są tym większe im słabsza złotówka. Co to za frajda sprzedać bankowi dzisiaj 10.000.000 Euro np. po 3,3 pln skoro trzeba zapłacić za to euro 50% drożej a bank ten zakład kosztował w przybliżeniu ... zero

a jest zarobiony.
To niestety podobnie jak na giełdzie, wszyscy sprzedają w dołkach a kupują na górce, tak było, jest i będzie ZAWSZE ale o tym w skrobaniu o akcjach. Nie widziałem danych w czasie ale założę się, że najwięcej opcji wystawiono w 2007 i w pierwszej połowie 2008
Oczywiście niektórzy pójdą z bankami do sądu bo co mają do stracenia? Nic. I tak są bankrutami więc mogą tylko wygrać (parafrazując kupią opcje zwycięstwa za opłatę sądową

). Paru polityków spróbuje na tym ugrać zapewne propagandowo na zasadzie "mądry polityk po szkodzie"
Czy firmy wygrają? Wątpię. To bardzo trudne, żeby nie powiedzieć niemożliwe. Jakieś ugody w kilku przypadkach nastąpią ale w skali zjawiska nie ma to znaczenia.