
http://motoryzacja.interia.pl/samochody ... ja,1621495
Arno pisze: No i ja się pytam, czy życie jest sprawiedliwe?
To chyba specyfika warszawska. W Krakowie nie ma żadnego problemu ze zjedzeniem czegoś smacznego za przyzwoite pieniądze.Arno pisze: Bo u nas wyjść z pracy na luncz, to od razu się robi 40-50 pln. I w dodatku powstaje zawsze pytanie dokąd JECHAĆ! Nie iśc za róg, ale jechać na drugi koniec miasta.
No i pytam was, czy to nie jest słuszna koncepcja? Zamiast żreć te fatalne kanapki od panów z koszykami? Jakieś wredne żarcie a kateringów, po którym się odbija dwa dni?
Ale one ładnie piszo tam na tej stronie:Arno pisze: Pojawil sie taki tez merdeces, co to se kazden jeden moze zobaczyc po wcisnieciu linka tego:
http://www.mercedes-benz.pl/content/pol ... lipfocus=1
I na barze ogromny słój kiszonej cebuli i marynowanych parówek... albo na odwrót?Arno pisze: A w hospodzie daja na ogół tradycyjne czeskie dania. Kaczka, svickova, i inne jakieś klawe rzeczy z knedlikami.
W ramach uczty duchowej, to ja bym sobie jakiś obraz machnęła na wzgórzu Montmartre, ach...Kwiat Paproci pisze: Nic tylko Iwaszkiewicza pod pachę i na kilka dni do Pragi, uczty duchowo-cielesnej zaznać.