Zobaczcie kuźwa (bo już słów nie mam innych) jaki ten świat dzisiaj jest zakłamany i zasrany. jakiś czas temu pod koniec lipca moja mama miała wypadek. Na szczęście nic się jej nie stało ale jej samochodu (Nissan Micra) jak się okazało nie opłacało się naprawić. Długo się dymałem żeby ją w ogóle sprzedać za jakiekolwiek pieniądze, bo w wielu przypadkach wychodziło na to, że jeszcze muszę dopłacić, bo laweta będzie kosztowała sporo.
W końcu po dwóch miesiącach dwóch łepków kupiło umówiło się ze mną. myślałem, że to firma złomująca i wystawią mi kwit kasacji, który pozwoli mi wyrejestrować auto. Ale oni kupili na umowę kupna sprzedaży i ze niby sobie naprawią. Wynegocjowaliśmy 200 zł po. Nie byłem zadowolony, bo przez telefon rozmawialiśmy o 400-500 zł ale chuj tam pomyślałem szkoda się utulać przez następny miesiąc za 100-150 zł.
Powiedziałem jaka była historia samochodu. Że kupiłem go w salonie Lesiak w 1996 roku jako nowy jeszcze jak były kontyngenty, że po 2 latach samochód przejął tata a po jego śmierci od 2003 roku jeździła mama do momentu wypadku. Mówiłem, że oleju nie zmieniałem od ok. 2-3 lat (nawet nie pamiętam), bo jak od czasu do czasu sprawdzałem poziom to było ok poza tym (wiecie jak to jest) przypominałem sobie wtedy kiedy odwiedzałem mamę i akurat zszedłem z nią do samochodu, że warto byłoby jej jakiś przegląd zrobić. I na tym się kończyło.
Kilka dni temu brat przesłał mi link do jak się okazało naszej Micry. Nie chodzi mi o cenę, bo nikt mnie nie zmuszał żebym ją za 200 zł sprzedawał a oni targowali się o głupie 50 zł. Chodzi mi o kłamliwy opis i o to, że się smarkacze nawet nie wysilili żeby zrobić własne zdjęcia tylko posłużyli się tymi, które im wysłałem przed transakcją:
http://moto.allegro.pl/nissan-micra-1-0 ... 73438.html